Rozdział 11

86 5 0
                                    

ROZDZIAŁ 11

Kiedy podjechaliśmy brama automatycznie zaczęła się otwierać. Uświadomiłam sobie, że tak naprawdę oprócz imienia nie wiem o nim nic. Po za szkołą tańca i kilkoma przeciekami od Karoliny. Kiedy wjechaliśmy na podwórko zaparło mi dech w piersiach. Ja całe życie o czymś takim mogłam tylko pomarzyć. Zresztą nawet i nie marzyłam, bo po co... Ja Cię! W takim domu w życiu nie byłam. Zresztą w żadnym nie byłam. Siedziałam tylko w tym domu dziecka i po za nim nic nie widziałam. Wiecznie musiałam tam być punktualnie. Żadnych wypadów do koleżanek, imprez. Dupa...

Kiedy wyszłam z samochodu przed oczami miałam piękny i zadbany ogród. Jak to możliwe czy on jest, aż tak idealny. Trawa równo przystrzyżona, rozstawione zraszacze i wokół ogrodzenia gęsto posadzone, śliczne, zielone tuje. Widać, że ktoś cały czas o nie dba. Ten facet to jedna wielka chodząca niespodzianka. Bo jak to inaczej nazwać. Ale nie było tutaj jednego. Żadnych kolorów. Żadnych kwiatów.

- To co mała, pora obejrzeć dom, w którym trochę pomieszkasz.

Facet idealny podszedł, wziął mnie pod rękę i zaprowadził do domu. Raczej bym powiedziała do willi, ale dobra jak zwał tak zwał. Szłam i nie stawiałam oporu, bo nie wiedziałam czy to miało być pytanie czy stwierdzenia, a nie miałam ochoty się sprzeczać.

Kiedy drzwi się otworzyły myślałam, że jestem kopciuszkiem i właśnie znalazłam swojego księcia.

Hol był mega wielki, jak sala bankietowa. I bardzo elegancki. Taki prosty, ale za razem całkiem przytulny. Ciekawe czy cały dom jest w takim stylu czy tylko ten salon. Zaraz się przekonam. Na dużej narożnej kanapie rozrzuconych było kilka koszulek co świadczyło o tym, że ktoś tu mieszka. Całe szczęście, bo już myślałam, że to jakiś sen, a ja oglądam katalog domów. Ha, ha, ha...

Przeszliśmy do kuchni, która wcale nie była taka mała. Wielkości mojego pokoju jakby ktoś chciał wiedzieć. Panowała tu taka czystość, że aż trudno uwierzyć.

- Czy Ty jesteś takim czyścioszkiem? Bo w tym domu chyba oprócz rozrzuconych koszulek w salonie nie ma do czego się przyczepić.

- Niestety, aż taki dokładny nie jestem, ale burdelu też nie robię.

Parsknęłam śmiechem, bo ciekawie to powiedział. Czasami przy nim można się uśmiać. Czyżbym tutaj poznawała prawdziwego Mariusza, tego, którego jeszcze nie znam?

- Chodź piękna, teraz zaniosę cię na górę.

- Ale ja mam nogi, nie jest ze mną, aż tak źle.

- To nie pozwolisz mi? – zapytał z miną skruszonego przedszkolaka.

- No jeśli tak bardzo chcesz to proszę, jestem twoja.

Rozłożyłam ręce, aby mógł mnie złapać.

Na górze, na korytarzu rozłożony był ciepły, gruby chodnik na całej długości. Można było tam biegać na boso i nikt nie martwił by się, że będzie mu zimno w stopy.

- A tutaj jest moja sypialnia. Nie wiedziałem czy będziesz chciała spać ze mną czy osobno, więc obok jest jeszcze pokój dla gości. Ale już chyba wszystko widziałem , więc możesz skusić się na moją sypialnię. Hmmm?

Nic nie odpowiedziałam. Przed oczami miałam wielki pokój z dużym łóżkiem na samym środku. Naprzeciw łóżka na ścianie wisiał duży telewizor. W oknach były długie ciemne zasłony. Już moja wyobraźnia płatała mi figle mimo, że nie byłam w najlepszym jeszcze stanie.

- Obok jest łazienka i tu jeszcze dwa pokoje. – dodał, wyrywając mnie z zadumy.

Łazienka również do najmniejszych nie należała. W rogu stała wanna narożna, a obok jeszcze prysznic. Cały dom był w takim samym stylu. Nie żadne pomieszanie stylów.

W rytmie miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz