3.

3 0 0
                                    

Po gali odbyło się standardowe przyjęcie, wypełnione szampanem i drogimi przystawkami, gdzie każdy krążył między każdym w tylko sobie znanym celu. Rozmawiałam właśnie z jakimś tancerzem, szukając dyskretnie wśród ludzi czupryny Yoongiego, ale nigdzie nie potrafiłam go dostrzec. Nie zdobyłam tego dnia żadnej nagrody, ale liczba gratulacji, która na mnie spłynęła była dowodem na to, że to co robiłam oddziaływało na wielu ludzi, a było to to do czego dążyłam od wielu lat. Kochałam muzykę każdym nerwem mojego ciała, chciałam pokazać światu, jak piękne mogą być doznania z nią związane. Dlatego niemal się zaśmiałam, gdy dotarła do mnie ironia zawarta w sumie wszystkich wydarzeń tego dnia.

- Widzę znajomego, także dziękuję za towarzystwo. - Chłopak skinął mi grzecznie głową, na co uśmiechnęłam się uprzejmie i gdy tylko odszedł, przygryzłam nerwowo wargę. Nawet nie wiedziałam z kim przed chwilą rozmawiałam, więc zdecydowanie musiałam wrócić na ziemię i zacząć kontaktować, w końcu wciąż byłam w pracy.

- Lisa! - Znany mi, dźwięczny głos, którego właściciel właśnie do mnie machał, sprawił, że od razu poczułam się jak w domu.

- Jimin, słońce. - Przytuliłam chłopaka mocno, dokładnie tak, jak wita się dawno nie widzianego przyjaciela. Podczas krótkiego spotkania z Sugą nawet nie uścisnęliśmy sobie ręki...

- Przepiękny występ, cudowna płyta i wyglądasz nieziemsko - powiedział po koreańsku, przestawiając językowy pstryczek w mojej głowie. Odsunął się ode mnie na długość rąk i ocenił wzrokiem, jakby był którąś z moich ciotek. - Cholernie dumny jestem.

- Jak zwykle jesteś kochaną kluską, Mochi. - Zaśmiałam się wesoło. - Gratuluję zgarnięcia dwóch statuetek, jak na pierwszą galę w stanach to całkiem niezły wynik.

Oboje z Yoongim stanęliśmy przed naszą decyzją, podjętą lata temu, w pełnej okazałości. Tego jednego wieczora widok jego twarzy, dźwięk jego głosu , oczy, patrzące na mnie tak jak kiedyś, przypomniały mi o uczuciach, które niczym szpilki przez lata wbijały się w moje serce i w moją głowę. Równocześnie ta gala była dla nas obojga świadectwem sukcesu na drodze, której wtedy postanowiliśmy się poświęcić. Decyzja i jej konsekwencje, jednocześnie, zadały mi dzisiaj ciosy, z którymi moja głowa nie potrafiła sobie w tamtym momencie poradzić.

- A dziękujemy, z tej całej radości aż większość ekipy wróciła do hotelu, świętując to dodatkowymi godzinami snu. - Wywrócił oczami, ale wciąż z uśmiechem na ustach, jakby mówił o swoim niesfornym rodzeństwie. - Zostałem tylko ja i RM, ten który i tak śpi mało i ten, który stara się nas reprezentować.

- Och, muszę go uściskać. - Starałam się nie dać po sobie poznać, że właśnie zburzył moje nadzieje na jakąkolwiek rozmowę z Yoongim. Wyszło mi to raczej kiepsko, sądząc po tym jak mój rozmówca zmarszczył delikatnie brwi, taksując mnie wzrokiem.

- Bardzo nas poruszył twój dzisiejszy występ. Nas wszystkich - położył nacisk na ostatnie słowo. - Ta druga piosenka miała chyba bardzo osobisty wydźwięk, co?

- Mógłbyś mu coś ode mnie przekazać? - zapytałam nagle, nie odpowiadając na jego pytanie, bo poczułam jak doznaję nagłego olśnienia. Doskonale wiedziałam, że zrozumie o kim mówiłam.

*

Tę emocjonalność w tobie kocham.

To zdanie obijało się w moich myślach, nie pozwalając mi się na niczym skupić. Do hotelu wróciłam już kilka godzin temu, za oknem miało zacząć niedługo świtać. Kiedy zamykałam oczy, wyobraźnia podsuwała mi jego obraz, tak bardzo zaskoczonego moim widokiem, tak boleśnie znajomego. Wydałam z siebie jęk irytacji i z poczuciem, że przegrałam sama ze sobą, wzięłam do ręki swój telefon. Weszłam na skrzynkę pocztową i przelogowałam się na inny adres mailowy, który istniał sobie przez lata całkowicie zapomniany.

Skinny Love | Suga Short StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz