Gavin Reed x RK900 "Nines"
*
- Centrum Detroit, ulica Gratiot Ave , wieżowiec M3, 12 kwietnia -
Miasto ucichło, ukojone snem.
Kolorowe neony reklam migotały u stóp budynku, z wysokości rozmywając się nieco i tracąc na swej intensywności.
Detektyw patrzył w dół, w zamyśleniu. Przysunął papierosa do ust.
Było cicho i spokojnie. Takie warunki sprzyjały różnym przemyśleniom, a nawet i nutom nostalgii, w które czasem, choć nie często, Gavin zwykł popadać, kiedy pozostawał sam. Zaduma zdawała się tu zupełnie na miejscu.
- Palenie: zabija. - rzekł Nines, podchodząc do balustrady balkonu.
Tym oto sposobem cisza, spokój i przemyślenia detektywa, momentalnie przepadły bez śladu.
- Odwal się, blaszaku. - warknął Reed, zaciągając się głęboko tytoniem. - Zamelduj lepiej, co nowego w sprawie.
Noc była ciepła i bezchmurna. Światła Detroit ulegały stopniowemu wygaszaniu, gdyż większość miasta udała się na spoczynek; wieżowce ciemniały, a okna gasły, rozmywając się w mroku coraz późniejszej nocy.
Reed ponownie zaciągnął się papierosem. Powoli wypuścił dym, mrużąc oczy w tej małej, choć krótkiej, przyjemności.- No? - Szatyn przesunął wreszcie spojrzenie na stojącego obok androida. Wsparł się ciężko o barierkę, zmęczony przeżyciami dnia. - Pytałem cię o coś. Ogłuchłeś nagle?
RK900, nowy android wcielony w szeregi Policji Detroit, trwał przy balustradzie z nieruchomym spojrzeniem; ze wzrokiem, zdawało by się, zupełnie pozbawionym wyrazu.
- Palenie zabija. - powtórzył Nines do policjanta, tak samo spokojnie, jak wcześniej. - Zawarta w dymie papierosowym substancja chemiczna BPDE powoduje mutacje genu, znanego ze ścisłych związków z wieloma nowotworami. Warto nadmienić, że BPDE uszkadza gen K-RAS, co prowadzi do niekontrolowanego rozrostu komórek. - Powiedział automatycznie android, wpatrzony w dachy niższych wieżowców. - Palenie tytoniu skraca życie średnio o dziesięć lat. Dym tytoniowy zawiera ponad siedemdziesiąt substancji powodujących raka. Rak nadal jest chorobą nieuleczalną, sugerowałbym więc, detektywie... -
- Och, zamknij się. - Detektyw wywrócił oczami, słuchając kolejnego pouczającego wywodu na temat szkodliwości palenia, i strzepnął nieco popiołu za balustradę. - Może powinieneś być niańką, a nie policjantem. Wyraźnie marnujesz tu swoje zdolności.RK900 zwrócił głowę w jego kierunku. Niewielki okrąg na jego skroni, dioda wskazująca na stan jego nastroju, pozostałość po linii produkcyjnej z CyberLife, momentalnie przybrała żółty kolor. Szare oczy maszyny przeniosły się na twarz Gavina, lustrując ją w sposób niemożliwy do pomylenia. Android, skanował jego emocje. Zanim Reed zdołał powiedzieć choć słowo, Nines wytrącił mu papierosa z palców. Niedopałek spadł na ulicę, niknąc im prędko z oczu.
- Palenie... Zabija. - powtórzył po raz trzeci Nines, a krąg na jego skroni zamigotał na czerwono. - Jesteś detektywem na służbie Policji Detroit, panie Reed. Jeśli zachorujesz na raka, co tak usilnie próbujesz osiągnąć, leczenie również odbędzie się dzięki funduszom miejskim, przez co osobiście je uszczuplisz poprzez swój głupi upór, a czemu można by było zapobiec, poprzez...-
- Powiedziałem: "zamknij się". - wycedził Gavin, odstępując od balustrady i mierząc androida rozjuszonym, agresywnym spojrzeniem. - Odpierdol się ode mnie i od mojego życia, raz a dobrze! Czy ty mnie rozumiesz, blaszaku? - syknął mężczyzna, chwytając go nagle za przód biało czarnego, eleganckiego uniformu. - Jesteś tu tylko po to, by pomagać mi w śledztwach, nie po to, aby utrudniać mi życie! Cholerny... plastik! - To mówiąc, zacisnął swoje dłonie jeszcze mocniej. - Jeszcze raz to zrobisz, 900, a rozłożę cię na części! - zagroził mu Reed, nim odsunął się odrobinę, próbując opanować złość.
CZYTASZ
Fenomen // Detroit: Become Human // Reed900 bxb fanfiction
FanfictionŚledczy Reed rozwiązuje sprawę zabójstwa. Detektyw, który nienawidzi androidów, musi odnaleźć ich mordercę a co gorsza, wraz z innym androidem, u swojego boku. Który z nich zwycięży walkę charakterów? Cóż, blaszaki przecież uczuć nie mają... //ff z...