Jak zawsze o tej samej porze wszedłem do mieszkania, nie byłem świadom, że studia sportowe będą takie męczące! Ale czego się nie robi by zostać trenerem. Zdjąłem buty i wsadziłem stopy w kapcie z wzorem kosmitów, które kiedyś kupił mi Tooru. Odłożyłem moją torbę na podłogę w salonie i dopiero zrozumiałem, że coś jest nie tak... Tooru nie czekał jak zawsze by się przywitać, nie prosi o buziaka na powitanie i nawet nie rzuca się na mnie jak ma to czasem w zwyczaju...
Zmarszyłem brwi zmartwiony przeszukałem całe mieszkanie i w ostateczności ruszyłem do sypialni, na szczęście zauważyłem Tooru, który siedział u nas na balkonie zawinięty w kocu. Na nosie miał swoje okulary w dodatku miał na sobie mój sweter, był widocznie smutny... poczułem ból w klatce, nienawidzę kiedy on jest smutny, mój cały świat traci wtedy barwy i mam ochoty płakać i krzyczeć. Usiadłem obok niego i wlazłem mu pod koc, przytuliłem go i dałem mu buziaka w policzek. Od razu spojrzał na mnie i delikatnie się uśmiechnął- czemu mój piękny król się smuci?- zapytałem i poprawiłem mu włosy a on delikatnie się zaczerwienił.
- jaki masz dziś humor? - zapytał patrząc na mnie...może on chcę ze mną zerwać? Może Sugawaru i on posuneli się do czegoś więcej niż przyjaźń?
- jak Cię przytuliłem od razu zrobił się świetny- powiedziałem by poprawić mu humorek, chyba trochę podziała ta metoda bo przytulił się do mnie bardziej i jeździł ręką po moich plecach.
- pamiętasz, że miałem jechać do lekarza ale nie powiedziałem ci dalczego?- ...jezu a co jak wpadliśmy, przez co on będzie musiał odpuścić na jakiś czas siatkówkę a miał już świetnie zapowiadający się powrót do zdrowia...przełknąłem głośno śline
- no pamiętam...- serce biło mi jak szalone co on chyba zauważył, spojrzał znów na moją twarz i pogłaskał mój policzek
- spokojnie nie jestem na nic chory- wstał i złapał mnie za rękę-chodź do środka...- wstałem posłusznie i poszedłem z nim do salonu, usiadłem na kanapie a Tooru dał mi kopertę- otwórz...ja nie mam siły na to- powiedział spuszczając wzrok, złapałem go jedną ręką a drugą jakoś otworzyłem kopertę.
Zacząłem dokładnie czytać zawartość wyników, nie mogłem uwierzyć w to co widzę...Tooru nigdy nie urodzi nam dzieci, nie zgrywamy się w tej sprawie. Poczułem jak Brunet ściska moją rękę, spojrzałem na niego i poczułem się jakbym dostał w twarz.
On płakał...puściłem kopertę i przybliżyłem się do niego, wytarłem mu oczy i pocałowałem go delikatnie w usta.- Tooru spokojnie...proszę nie płacz- głos mi się załamał i wziałem go na kolana, starałem się go uspokoić. Powoli podniosłem kopertę i spojrzałem na to jeszcze raz już trochę opanowany...to on nie zgrywa się by urodzić...
Teraz do mnie dotarło co oznacza ten wynik
- Iwa chan...ja ...ja- chciał coś powiedzieć a ja pogłaskałem go po głowie
- ej kochanie...to, że nie możesz urodzić to nie koniec świata. Zrozumiałeś dalszą część wyników?
Możemy mieć razem dzieci...- ale...ale ja nie mogę rodzić- pociągnął nosem a ja wytarłem mu twarz rękawem
- ale ja będę w stanie urodzić ci dzieci- powiedziałem a on od razu przestał płakać i wziął odemnie wyniki, patrzył na nie przez chwilę i później spojrzał znów na mnie
- z-zrobisz to dla mnie?- zapytał trochę czerwony a ja pocałowałem go w usta
- srajkawa nadal nie rozumiesz, że zrobię dla ciebie wszystko?- Zaśmiałem się i złapłem go za tyłek- ale nie tak szybko dobrze? Ja wiem, że ty chcesz się spełnić jako siatkarz...i skorzystasz z okazji szkolenia za granicą...i nie mam nic przeciwko- wziąłem wdech- ale ja też chcę się spełnić...dzieci nie uciekną-powiedziałem spokojnie a on mocno mnie przytulił i wycałował po całej twarzy
- kocham Cię! Jesteś najlepszy na świecie!- wstał ze mnie i pobiegł szczęśliwy do kuchni, wstałem i poszedłem za nim. Przytuliłem się do jego plecaków- muszę zadzwonić do mamy!
- przypadkiem w Argentynie nie ma nocy?- pocałowałem jego kark a on odłożył telefon
- masz rację zapomniałem, że mama już nie mieszka w Japonii tylko wróciła do Argentyny
Na szczęście resztę dnia spędziliśmy spokojnie i bez zbędnych smutków, oczywiście Tooru pochwalił się Sugawaru, że to ja nam kiedyś urodze dzieci...o kurwa czyli Tooru będzie dominował, NA CO JA SIĘ ZGODZIŁEM!