06.

301 26 29
                                    

Dlaczego nikt nie komentuje? :'(

- Louis, gdy będziesz potrzebował pomocy z ludźmi ze szkoły, postaram się pomóc. - zapewnił

Po kilku minutach Harry powiedział, że musi już iść, bo nie zrobił pracy domowej, a był już wieczór. Wróciłem do domu i dałem jedzenie szczeniakowi. Usiadłem na kanapie i okryłem się kocem, po czym włączyłem telewizor i zacząłem oglądać jakiś nowy serial. Po kilku minutach do domu weszła moja mama, która wróciła z pracy.

- Cześć mamo. - powiedziałem i uśmiechnąłem się

- Cześć Lou. - odwzajemniła uśmiech - Chcesz coś na kolacje?

- Ja nam dzisiaj zrobię kolacje, dopiero wróciłaś z pracy, napewno jesteś zmęczona. - powiedziałem i wstałem z kanapy uprzednio wyłączając telewizor

- Skoro tak mówisz, w porządku. - uśmiechnęła się szerzej i przytuliła mnie, po czym poszła pod prysznic

Zrobiłem w tym czasie zapiekanki z serem i pieczarkami, które polałem odrobiną ketchupu. Zawsze razem z mamą je uwielbialiśmy. Nalałem nam jeszcze do szklanek soku jabłkowego, postawiłem wszystko na stole, w tym czasie do kuchni weszła mama.

- Cudnie pachnie, dziękuje, że zrobiłeś to za mnie. - uśmiechnęła się i pocałowała mnie w czoło, po czym oboje usiedliśmy przy stole

- Nie ma problemu mamo. - uśmiechnąłem się i zaczęliśmy jeść

Gdy skończyliśmy posiłek pozmywałem naczynia. Mama oczywiście upierała się, że to ona pozmywa, ale w końcu przekonałem ją.

***

Rano obudził mnie okropny hałas budzika. Wyłączyłem go i wstałem z łóżka. Tak naprawdę mogłem ustawiać budzik na choćby pół godziny później, ale zawsze wolałem wstać wcześniej, żeby się upewnić, że niczego nie zapomniałem. Wyciągnąłem z szafy czarne nie za ciasne rurki, biały, luźny t-shirt, na który nałożyłem szarą bluzę i białe conversy. Zszedłem na dół i zobaczyłem, że w domu nie ma już mamy, tylko Bailey, który biegał po salonie za swoją piłką, która cały czas mu wypadła z pyszczka. Wyglądał słodko.

Na stole czekały na mnie kanapki z serem, szybko je zjadłem i wyszedłem z domu uprzednio karmiąc pieska. Zrobiłem sobie jeszcze różowe kreski na oczach, bardzo to lubiłem. Założyłem kaptur na głowę i poszedłem w stronę szkoły.

Marzyłem już o przerwie świątecznej, która miała zacząć się za jakiś tydzień. Kupiłem już prezent mamie i nawet zdążyłem kupić różne drobiazgi dla szczeniaka, ale mama powiedziała, że siostrą mam nic nie kupować, bo ona to załatwi, a one już od dawna nie mieszkały u nas i tak naprawdę nie dawały żadnego znaku życia. No ale mówi się „trudno" prawda? Szedłem spokojnie chodnikiem gdy nagle zostałem na niego pchnięty, przez co uderzyłem o niego głową.

Na sto procent ją rozbiłem...

- Kto to idzie? Nasz kochany, głupiutki Lou? - usłyszałem głos jednego członka ze szkolnej drużyny piłkarskiej - Hmm, a co ty masz na oczach?

- Nic. - powiedziałem szybko

- No pokaż, kurwa! - krzyknął i złapał mój podbródek, aby uważnie przyjrzeć się moim powiekom

Wokół nas zebrało się kilkanaście osób, którzy przyglądali się tej sprawie uważnie, ale nikt nie odważył się mi pomóc. Po chwili jednak, gdy chłopak chciał mnie uderzyć, z tłumu wybiegł Harry szybko odciągając go ode mnie i rzucając o ziemie.

- Wszystko dobrze? - zapytał klękając obok mnie - Louis, musimy jechać z tym do lekarza, nie ma innej opcji! - wykrzyczał patrząc na moją głowę

Podniósł mnie i zaczął nieść w stronę swojego auta, do którego mnie wsadził.

- Umiem chodzić. - mruknąłem

- Wiem, ale tak jest lepiej. - odparł i odpalił samochód

***

Po badaniu i zabandażowaniu mojej głowy wyszedłem z gabinetu lekarskiego i pierwsze to zobaczyłem to Harry.

- I jak? - zapytał wstając z krzesła

- Nie jest źle, nie uderzyłem za mocno o chodnik.

- Mogłem być tam szybciej, nie upadłbyś, kurwa... - szepnął i pociągnął mnie w stronę samochodu

- Przecież to nie twoja wina, tylko moja.

- Co? Twoja? - zdziwił się

- No tak. Bo w końcu to ja jestem gejem, który nic nie osiągnie w życiu, który lubi się malować, który lubi ubierać damskie ubrania, który jest grubym, ohydnym kujonem.

- Co?! Grubym, ohydnym kujonem, który nic nie osiągnie w życiu? Louis, ty ważysz co najwyżej pięćdziesiąt kilo, jesteś zadbany i uroczy, w życiu osiągniesz więcej niż niejeden człowiek z tak wielką inteligencją jaką ty posiadasz, a to, że lubisz się malować i nosić damskie ubrania, jest przeurocze i co najważniejsze, czujesz się w tym dobrze. - powiedział i ścisnął moją dłoń

Napewno się rumienie

I like boys, but is it that important? // Larry Stylinson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz