19.

171 13 3
                                    

- Harry Styles we własnej osobie. - powiedział z chytrym uśmiechem na twarzy - Gdzie on jest, hm?

- Wypierdalaj stąd. - warknąłem

- Odpowiedz mi na pytanie. Gdzie on jest?

- On, czyli kto? - dobrze wiedziałem o kogo mu chodzi, ale przecież nie powiedziałbym mu od tak gdzie jest

- Nie udawaj, że nie wiesz. Gdzie jest do cholery Louis? - zaczynał robić się nerwowy

- Nie wiem, może w domu, może u kolegi na noc, może w innym kraju?

- Nie wygłupiaj się i gadaj! - krzyknął wyciągając z kieszeni pistolet i wpychając się do środka, po czym zaczął mnie bić po twarzy i brzuchu najmocniej jak mógł

Kurwa. Po prostu kurwa. Co jak przeszuka mi cały dom i skrzywdzi Lou? Nie, nie, nie! To nie może się stać! Wszystko, ale nie to!

- Harreh? - po schodach zszedł zaspany szatyn

O nie

- Louis, myślałem, że będę musiał się trudzić, ale ty sam wpadłeś. - zaśmiał się i powoli podchodził do schodów

Niebieskooki od razu się przestraszył i zaczął cofać się z powrotem do góry. Tak bardzo chciałem mu pomóc, ale byłem tak obolały, że nie mogłem nawet wstać, po prostu patrzyłem się na mojego chłopaka, jakby to miało w czymkolwiek pomóc.

- Zostaw mnie... - powiedział dość cicho

Grimshaw podszedł do niego szybko i złapał mocno za jego nadgarstki, na co pisnął. Szarpnął nimi mocno i uniósł je nad głowę szatyna oraz przyparł Louisa do ściany. Zaczął rozpinać swoje spodnie, na co mniejszy się jeszcze bardziej przeraził. Wyrywał się, a Nick walnął go mocno w policzek, przez co wypuścił szloch. Powoli rozpiął swoje spodnie i opuścił bokserki. Wtedy wiedziałem, że poszedł za daleko i wstałem z ziemi jak najszybciej umiałem.

Podszedłem do naszego niechcianego gościa od tyłu po cichu, żeby mnie nie usłyszał. Gdy miał ściągać bokserki Lou złapałem go za głowę i mocno pociągnąłem do tyłu, przez co uderzył o ziemie. Chwyciłem przerażonego szatyna za rękę i pociągnąłem szybko na górę.

- Lou, zamknij się w pokoju, w porządku? Nic mi się nie stanie, on nie da ze mną rady, ale ty musisz być tu, tylko pare minut, tak? - rozkazałem

- A-ale obiecujesz, że nic ci nie zrobi? - upewniał się

- Obiecuje. - pocałowałem go jeszcze szybko w usta, po czym chłopak zamkną się w moim pokoju na klucz

Zbiegłem na dół i zobaczyłem ubranego ponownie, ale wściekłego Nicka. Gdy go tylko zobaczyłem rzuciłem się na niego i zacząłem okładać pięściami. Kilka minut obdarowywałem mocnymi ciosami w twarz, a po tych kilku minutach usłyszeliśmy policję wchodzącą do domu. Wtedy na dół zszedł tez Louis. Policja odciągnęła mnie od Grimshawa, a jego zapinali w kajdanki.

- Co wy robicie?! Puśćcie mnie! Nic mu nie zrobiłem przecież! - zaczął się wyrywać

- Próba gwałtu już nam w zupełności wystarcza. - powiedział jeden z dwóch policjantów i poszedł z nim do radiowozu

Gdy policja pojechała

- Wszystko już jest dobrze. - uspokajałem wtulonego we mnie nadal trzęsącego się szatyna - To dzięki tobie teraz jest dobrze, bo to ty zadzwoniłeś po policję. Jakby ten dupek zdążył zrobić coś więcej, zabiłbym go gołymi rękami. - warknąłem

- T-tak, masz racje, już jest dobrze... - szepnął i już po chwili mogłem zobaczyć jak usypia

I like boys, but is it that important? // Larry Stylinson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz