1.

321 25 4
                                        

  Zagubiony chłopiec stał samotnie na peronie obserwując ludzi dookoła niego. Zastanawiał się czy ktoś zwróci na niego uwagę, bo przecież raczej rzadko kto widzi dzieciaka z wielkim kufrem i sową. W dodatku bez rodziców albo innego opiekuna. Chłopiec włóczył się dobre piec minut szukając kogoś kto by mógł mu pomoc się dostać na odpowiedni peron. W pewnym momencie zobaczył dożą rodzine o rudych jak marchewka włosach.

  Chcąc nie chcąc chłopiec podszedł bliżej nich ale został w odpowiedniej odległości aby go nie zauważyli. Była tam kobieta z marszczkami na twarzy, co wskazywało ze nie jest już taka młoda, czterech braci w tym dwóch identycznych i dziewczynka która trzymała się ręki matki. Przyglądał się kobiecie która coś wrzeszczała do dwóch identycznych chłopców, dwóch pozostałych najwyraźniej się nie wtrącali aby nie narazić się na gniew matki.
Po pewnym czasie wrzaski ucichły a ruda kobieta machnęła tylko ręka na najstarszego z braci a ten zaczął jechać ze swoim wózkiem w stronę ściany. Chłopiec który to obserwował chciał jakoś zareagować kiedy nagle zobaczył ze rudzielec zniknął za ścianą. Potem bliźniacy powtórzyli dokładnie to co zrobił ich brat. Tylko ostatni z braci najwidoczniej się wąchał, ale w ostateczności wbiegł w ścianę a za nim rudowłosa kobieta i jej córka.

  Chłopak patrzał przez chwile jeszcze na ścianę przez która przed chwilą wbiegła rodzina. Ze zdziwienia wyrwał ho dźwięk zegary który wskazywał za piec jedenasta. Nie myśląc więcej chłopiec wbiegł w ścianę zamykając oczy z nadzieja ze się nie rozbije i przejdzie przez nią tak jak tamta rodzina. I tak się właśnie stało. Gdy otworzył oczy zauważył ze jest na zupełnie innym peronie niż był przed chwilą. Dookoła niego było wiele ludzi ze swoimi dziećmi z którymi się właśnie żegnali. Patrzył na to z małym smutkiem który szybko mu minął kiedy usłyszał gwizdek który ogłaszał ze zaraz pociąg ruszy.
Szedł wzdłuż wagonów ciągnąć ze sobą swój kufer oraz klatkę ze sową.

  Wszedł do jednego przedziału chcąc znaleźć jakieś miejsce aby usiąść, co nie było takie łatwe ze względu na tyle osób które już się znajdywały w pociągu. Przechadzał się po różnych przedziałach i już miał myśl w głowie aby nie zostawać na korytarzu. Jednak wciąż chodził i szukał. W pewnym momencie zauważył w jednym z przedziałów rude włosy. Rozpoznał ze to był najmłodszy z tych braci których widział na peronie.

  Nie chciał siedzieć akurat z nim ale i tak by nie znalazł innego pewnie miejsca, albo by trafił na jeszcze gorsze. Wiec chwycił za klamkę od drzwi przedziału i je otworzył. Najwidoczniej rudzielec nie spodziewał się ze ktoś tu wejdzie ponieważ aż podskoczył ze zdziwienia. Ale po chwili się opanował i uśmiechną.

-Mogę się przysiąść? Wszędzie jest pełno ludzi. - Spytał chłopak stojący w drzwiach z wielkim a zarazem wymuszonym uśmiechem na ustach.

- Jasne! Siadaj. - Rudzielec wskazał ręka na siedzenia naprzeciwko siebie i wyszczerzyła się jeszcze bardziej.

  Wszedł do przedziału kładąc kufer na górna półkę i wyciągając przy okazji z niej książkę która kupił na Pokątnej i która bardzo go zaciekawiła. Nie zwracając najmniejszej uwagi na chłopaka siedzącego przed nim, usiadł i zaczął czytać książkę.

  Po chwili pociąg ruszył i było tylko słuchać jak pracują silniki. Panowała idealna cisza która nie przeszkadzała mu w czytaniu, jednak najwyraźniej rudzielec nie popierał jego zdania bo po chwali się odezwał.

-Tak w zasadzie to.. jestem Ron. Ron Weasley. - Powiedział chłopak w wyciągnął rękę w stronę czytającego. Ten dopiero teraz podniósł wzrok na rudzielca i mógł dokładniej mu się przyjrzeć. Jasna cera, jasne oczy, piegi na całej twarzy, widać ze miał najwyraźniej ubrania po braciach bo były na niego trochę za duże, i oczywiście nie mogło zabraknąć rudych włosów które były roztrzepane na wszystkie strony. Chłopak zignorował wyciągnięta rękę w jego stronę i po prostu odpowiedział nie wypuszczając książki z rąk i nawet jej nie zamykając.

Taniec ze śmierciąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz