na dole trochę długa notka, choć nawet nie wiem, bo piszę to przed napisaniem tej notki. ale się powtarzam 💀✋
-
🍏𝙳 𝚁 𝙰 𝙲 𝙾 𝙽 𝙼 𝙰 𝙻 𝙵 𝙾 𝚈
Pewna niewiasta podążała błoniami, zbliżając się do zamku. Od razu zauważyła za kolumną ślicznego, szarookiego blondyna, wpatrzonego w nią jak w piękną, szmacianą lalkę. Podeszła kilka kroków bliżej, a delikatny, kremowy materiał sunął po ziemi, powolnie rozpruwając się. Chłopak szeroko się uśmiechnął, po czym pewnym krokiem powędrował do ślicznotki. Ujął jej bledziutką twarz w swe zimne, tudzież silne dłonie. Kciuk był delikatnie przesuwany po policzku. Para albowiem usłyszała szybkie kroki, nagle [T/I] usłyszała przerażający krzyk i wtedy wszystko uległo zmianie.
— [T/I]? — Moja zaniepokojona przyjaciółka próbowała mnie obudzić. Wtem uniosłam powieki, i ledwie przytomna rozejrzałam się po pomieszczeniu. — No, chyba ktoś tu się zakochał! Nawet nie wiesz gdzie jesteś, kochana. Halo, ziemia do ciebie! To nasze dormitorium, ciołku.
— Ah, faktycznie. Nie rozumiem o co ci chodzi [I/T/P]. Bo co, bo nie szło mnie dobudzić, tak? — Zadałam retoryczne pytanie, na co Ślizgonka głośno się zaśmiała.
— Nie, głuptasie. Nie wiem czy wiesz, ale często mówisz przez sen. Wątpię, że twoje "Draco" były przypadkowe. Jesteś spocona jak nie wiem, co wyście tam robili? — Mimowolnie na moją twarz wkradł się rumieniec, skwitowany uroczym uśmiechem. — Tak myślałam...
— Hej! Durniu, nic nawet nie powiedziałam! Jak tak bardzo chcesz wiedzieć, to właśnie przeszkodziłaś nam w jakże romantycznym pocałunku o wschodzie słońca! — Zbulwersowana odrzekłam nieco głośniej, niż było to planowane. — Za dużo gadam, za dużo gadam...
— Wiedziałam! Mnie nie oszukasz, [T/N]. — Podle się uśmiechnęła, na co ja jedynie głośno westchnęłam.
— Wiesz, ja póki co nazwałabym to zwykłą przyjaźnią... Nic więcej, naprawdę.
— Ah, przyjaźnią, powiadasz? Póki co? Głuptasie, Malfoy ma dormitorium kilka metrów stąd, zaraz mu wszystko wyśpiewam. — Kolejny podły uśmiech wpełzł na jej twarzyczkę, tym samym moje oczy praktycznie wyskoczyły z orbit.
— Nie no, nie wierzę... — Przełknęłam nerwowo ślinę. — W co ja się wpakowałam? — Dodałam szeptem, jednak tak, że nastolatka mogła mnie usłyszeć.
𝙶 𝙴 𝙾 𝚁 𝙶 𝙴 𝚆 𝙴 𝙰 𝚂 𝙻 𝙴 𝚈
Wbrew mojej Krukońskiej aurze, nie byłam osobą szczególnie lubiącą książki. Wprost mówiąc, nigdy nie przepadałam za nimi i zdecydowanie lepiej bawiłam się przy czarowaniu czy obserwowaniu gwiazd. No proszę, a jednak aktualnie leżałam w łóżku studiując wzrokiem jedno z dzieł Szekspira. Był to oczywiście klasyk klasyków, ale ja wzięłam się za niego w wieku szesnastu lat. Powiem szczerze, że zapewne przeczytałabym to dzisiejszego dnia do końca, gdyby nie pewna osoba. Gdy już naprawdę wciągnęłam się w lekturę, usłyszałam pukanie w szybę.
Możnaby rzec, że była to scena jak z fantastycznej bajki z księciem na białym koniu. Albo trochę jak Romeo i Julia, tak tematycznie. A jednak, byłam tylko uczennicą reprezentującą dom Roweny Ravenclaw, która w końcu stwierdziła, że zacznie coś czytać. Kiedy tylko się odwróciłam aby wyjrzeć kto mnie nawiedza, moim oczom ukazał się rudowłosy gryfon, który zdecydowanie był sklonowany, a ja jak to ja - nie potrafiłam stwierdzić czy jest to ten klon czy ten drugi. Logicznie niczym wychowanek Ravenclaw możemy pomyśleć, że jest to osoba o której każdy myśli, bo po co nieznajomy miałby nas nachodzić? Ale praktycznie, to równie dobrze może być to kolejny dowcip autorstwa jakże sławnych w tej placówce braci Weasley, którzy myślą, iż każdy żart jest świetny. Zwątpiłam w siebie, ale koniec końców (tylko i wyłącznie z mojej dobroci, na dworze zaczynał prószyć śnieg) otworzyłam szeroko okno i czując mocny powiew zimowego (no, jeszcze jesiennego) wiatru, zdezorientowana podniosłam jedną brew wpatrując się w chłopaka. Obserwowałam każdy jego aktualny ruch, obawiając się, że zaraz strzeli mu coś do tego rudego łba.
CZYTASZ
kilka zwoi pergaminu
Random❝ 𝗵𝗮𝗿𝗿𝘆 𝗽𝗼𝘁𝘁𝗲𝗿 𝗯𝗼𝘆𝗳𝗿𝗶𝗲𝗻𝗱 𝘀𝗰𝗲𝗻𝗮𝗿𝗶𝗼𝘀 ❞ 📜WYSTĘPUJĄ: - draco malfoy - george weasley - fred weasley - percy weasley - oliver wood - remus lupin 𝘀𝘁𝗮𝗿𝘁: 21.06.2020 𝘀𝘁𝗮𝘁𝘂𝘀: bardzo wolno pisane, ostatni rozdział doda...