- Ranellie! Pobudka!- głos starszej kobiety rozniósł się po domu, wybudzając dziewczynę z niespokojnego snu.- Choć na śniadanie, bo się spóźnisz do szkoły!- dodała jeszcze kobieta, stojąc przy schodach prowadzących na piętro, po czym udała się z powrotem do kuchni.
Nastolatka otworzyła zmęczone oczy.
Spała za mało. Nie służyło jej to.Podniosła się do siadu i przetarła twarz.
Tak zdecydowanie nie służyło.
Usłyszała pukanie we framugę jej drzwi.
Uniosła wzrok, napotykając ciepłe spojrzenie swojego dziadka.Uśmiechnęła się delikatnie.
Miała w końcu zacząć od początku. Znaleźć nową siebie, ale była jedna rzecz, która tak bardzo ciągnęła ją w odmęty przeszłości.
- Dzień dobry! Czy moja wnuczka się wyspała?- wszedł do pomieszczenia i podszedł do okna, otwierając je.
Dopiero gdy poczuła chłodny powiew jeszcze letniego powietrza na skórze, zorientowała się, jak duszno było w jej pokoju.Kazuo był człowiekiem wyrozumiałym z natury. To jednak nie czyniło go słabym, jak niektórzy uważali. Nie brakowało mu stanowczości.
Dlatego Rada Starszych zaufała mu by ponownie objął wraz z Isą miejsce lidera Klanu Smoka po wielkiej tragedii.- Mhm. Niesłychanie- nie chciała brzmieć niemiło jednak, zmęczenie nie pozwalało jej na zmianę tonu, co oczywiście zauważył stary Kazuo.
Siadł obok niej z westchnięciem i odgarnął czule włosy z jej twarzy.- Znowu miałaś koszmary, mam rację?
- Nie.
Od razu zaprzeczyła, odwracając wzrok w stronę otwartego okna. Pomimo wczesnej pory, już mogła usłyszeć szum przejeżdżających aut.
- Hana*, nie musisz kłamać. Poza tym masz okropne wory pod oczami.
Przez chwilę mierzyli się wzrokiem. Mimo to cisza między nimi nie przeszkadzała żadnemu z nich.
Kazuo ponownie westchnął, po czym wstał.- Porozmawiam z Isą. Może ona coś zaradzi...
- Nie chcę jej martwić- mruknęła, wchodząc dziadkowi w słowo.- I tak ma dużo na głowie. Oboje macie. Poradzę sobie. Zawsze sobie radziłam.
- W to nie wątpię.- Starszy mężczyzna uśmiechnął się ponownie i poczochrał już i tak znajdujące się w nieładzie włosy nastolatki.- Nie zadręczaj się tym.
- Nawet jeśli zostanę całkowicie sama? Tch...-prychnęła.- To głupie.
- Nic nie jest głupie. To twoje przeznaczenie Ran. Poza tym nie jesteś sama. Masz mnie i twoją babcię.
- To przeznaczenie jest głupie...dlaczego to na mnie spada cała odpowiedzialność za klan? Dlaczego nie mogę być zwykłą dziewczyną?- podkuliła nogi, obejmując je ciasno ramionami.
- Ranellie.- staruszek przerwał jej trochę ostrzej. Po chwili jednak łagodniejąc, dodał:
- Niedługo zrozumiesz, że jesteś bardzo ważna. Ja to widzę...i wkrótce także ty to zobaczysz.Dźwięk kroków powoli cichnął w głębi korytarza, aż w końcu całkowicie zamilkł.
Ran spojrzała na swoje odbicie w lustrze w przeciwległym kącie pokoju.
Zwykła, najzwyklejsza nastolatka. Nie przyszła głowa całego, Wielkiego Klanu Smoka. Po prostu zwykła dziewczyna. Nijaka.
***
Muzyka z radia grała cicho, wypełniając kuchnię, w której krzątała się drobna kobieta. Wszędzie pachniało świeżo zrobionymi naleśnikami oraz słodkim syropem klonowym.
CZYTASZ
𝕋𝕙𝕖 𝔹𝕠𝕠𝕜 ℕ𝕠𝕥 𝕐𝕖𝕥 𝕎𝕣𝕚𝕥𝕥𝕖𝕟 | Randy Cunningham
Dobrodružné"Jutro jest nadzieją, nigdy obietnicą."