ROZDZIAŁ SIÓDMY

104 12 11
                                    

Kvyat naprawdę mocno żałował. Jak mógł być tak bardzo ślepy i egoistyczny, że nie zauważył niczego dziwnego w zachowaniu przyjaciela. Sygnały, które ten mu dawał były naprawdę zrozumiałe, ale wcześniej nic nie dawało mu do myślenia. Gdyby wiedział, wszystko mogłoby wyglądać inaczej, może teraz byliby razem? Albo obydwoje rozjechali się w zupełnie różnych kierunkach świata.

Rosjanin z każdym dniem żałował coraz bardziej, że już nigdy więcej nie zobaczy Gasly'ego. Daniil wiedział, iż wszystko co czuł kiedyś i teraz pozostanie na dnie jego serca. Już nikt nigdy nie usłyszy od niego tych dwóch słów, jakimi są kocham cię. Te zarezerwowane są wyłącznie dla Francuza, który postanowił przedwcześnie skończyć ze sobą.

Wiele razy próbował pojąć jego decyzję, ale czuł się zbyt głupi. Być może gdyby był właśnie na miejscu chłopaka, wtedy wszystko byłoby dla niego proste i logiczne? Ciężko było mu teraz przypuszczać, jak potoczyłaby się jego historia na miejscu Pierre'a.

Kvyat, poszedł kolejny raz na cmentarz. Tym razem zabrał ze sobą bukiet białych róż, które oznaczały niewinność oraz czystość, ale i mogły zwiastować zgodę. Taki właśnie był mężczyzna. W swoim dwudziestoczteroletnim życiu nigdy nie odmówił pomocy. Pierre zazwyczaj brzydził się kłamstwem, ale gdy sam go używał musiał mieć naprawdę ważny powód. Nigdy nie robił tego ot tak. Zawsze uczył też innych, że nie powinni tego robić, tłumaczył jak warto się zachować.

Rosjanin dotarł na miejsce pochówku swojej sympatii, tak, uznał, że mógł go tak nazywać. Zasiadł wygodnie na ławeczce przy pomniku Francuza, uprzednio kładąc na płycie wiązankę, którą przyniósł ze sobą. Poprawił wszystko, co zdobiło wierzch nagrobka, musiało być idealnie. Dłuższą chwilę siedział po prostu i bez celu wpatrywał się w zdjęcie uśmiechniętego Pierre'a. Nie trwało długo, aż po jego policzkach popłynęły łzy. Przez chłód panujący na dworze, miał wrażenie, że ścieżki wody zamarzają. Palce wręcz domagały się, by je chociaż ogrzać w kieszeniach, ale nie zrobił tego, z szacunku do miejsca w którym był.

-Oj Pierre. Dlaczego to zrobiłeś? Powiedz mi dlaczego? Do cholery, Mogłeś mi powiedzieć prawdę, nigdy bym cię przez to nie odtrącił, bo tak właśnie myślę, że tego się obawiałeś... Zresztą, jak sam widzisz i pewnie czujesz, nie byłeś mi obojętny. Podbiłeś moje serce, następnie rzucając je na zimną, wręcz zmarzniętą ziemię i wbijając w nie sztylet - opowiadał. - Tak cholernie cię pokochałem, tylko zbyt późno to zrozumiałem. Gdybym wiedział to wszystko wcześniej, powiedziałbym Ci i nie pozwolił odejść.

Kolejny raz odpowiedziała mu głucha cisza. Mimo to czuł obecność przyjaciela, w momencie, gdy wyjawiał swoje uczucia, zawiał lekki wiaterek. Było w nim coś magicznego, co sprawiło, że był pewien, iż to Gasly daje mu znak. To musiał być Pierre, jego mały, kochany i cholernie czuły chłopiec.

-Ten chłopak musiał być dla Ciebie naprawdę ważny - nagle odezwał się głos zza jego pleców.

-Bo taki był - powiedział tylko, nie mając ochoty na dalszą konwersację.

-Wiem, że strata bliskiej osoby boli, ale na pewno jest z ciebie dumny - zapewniła starsza pani, która dosiadła się do Rosjanina. - Pół roku temu pochowałam męża, wiem doskonale co czujesz, ale pamiętaj... on nie chce żebyś płakał i tęsknił, on chce byś pamiętał, że wciąż żyje obok. Jest tutaj, cały czas. Czuwa i cię chroni. Pomyśl, że siedzi tutaj teraz obok ciebie, albo stoi za twoimi plecami i się uśmiecha...

-Dziękuję - mruknął w końcu. - Naprawdę pani dziękuję...

Jeszcze chwilę rozmawiał z kobietą, ale w końcu i ta musiała iść do domu. Daniil wrócił do mieszkania i naprawdę zaczął zastanawiać się nad jej słowami, może i ta miała rację? 

I LOST YOU FOREVER || P. Gasly x D. KvyatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz