6

224 10 3
                                    


Victoria POV

Zaczęło się niewinnie.

Trochę alkoholu, miało być po trzy shoty na łebka, chcieliśmy zapamiętać tę noc i po raz pierwszy nie zrobić nic głupiego, zwłaszcza biorąc pod uwagę to co mieliśmy zamiar zrobić.


I co?


Gówno.


Na początku oczywiście wymiękli chłopcy. Bryce, Justin, Ash... siedziałam i patrzyłam jak powoli robią się coraz weselsi, jak zaczynają im się plątać nogi, ale uznałam że to nie pierwszy i nie ostatni raz kiedy są pijani. Baker tu nie ma wiec nic nie mogą spieprzyć. Prawda?

Z takim nastawieniem, czując się trochę samotna i znudzona skierowałam się w miejsce które miało rozwiązać oba moje problemy- do stołu z alkoholem. Wzięłam jeden z kryształowych kieliszków należących do matki Bryce'a i nalałam do niego szampana, po czym od razu upiłam spory łyk. Od razu lepiej. Z trunkiem w jednej ręce, poprawiając krótka sukienkę drugą, oparłam się o blat wyspy kuchennej i obserwowałam zgromadzenie. Justina nigdzie nie mogłam zobaczyć, ale w końcu nie muszę kurwa chodzić za nim krok w krok. Daje sobie rade sama. W końcu od jutra będę musiała, jeśli ma zakręcić wokół siebie Baker. Już nie mogę doczekać się jej miny jak się okaże ze jednak nie jest tak zajebiście wyjątkowa jak myśli. Sięgnęłam po złotą butelkę i wlałam sobie więcej szampana. Samo myślenie o niej mnie irytuje. Ugh.


- Nie stłucz tego, drogie jest. 

Odwróciłam się lekko w stronę nieznajomego głosu, zastanawiając się o co chodzi. Zawirowało mi lekko przed oczami z racji tego, że byłam wstawiona. Dobra, może odrobine pijana. Skoncentrowałam wzrok i moim oczom ukazał się wysoki brunet z kręconymi włosami, który wpatrywał się we mnie ciemnymi tęczówkami. Nie mogę powiedzieć ze nie był ładny. Był zajebisty. Jednak niezbyt potrzebowałam nowego chłopaka wiec przewróciłam oczami i wróciłam do skanowania salonu. Dopiero teraz zobaczyłam że szmata Hannah raczyła się pojawić, jednak to co zobaczyłam obok niej sprawiło że momentalnie straciłam resztki humoru jakie miałam, a wszystko we mnie się ścisnęło. Justin. On i jego szelmowski uśmiech który znałam aż za dobrze, teraz były zwrócone  na Baker. Na kogoś, kto przy mnie jest takim totalnym zerem. Wiem że to cześć umowy na którą się zgodziłam kilka dni temu, ale wtedy wydawało mi się że znając kontekst nie ruszy mnie ich widok razem. Jak daleko od prawdy byłam. Zagryzłam zęby i na raz opróżniłam kieliszek, co nie umknęło uwadze przystojniaka obok.


-Problemy?- zagadał.

-Nawet nie wiesz kurwa jak dużo- odparłam sięgając po szampan. 


Jednak gdy moja ręka miała chwycić magicznie zachęcającą butelkę, chłopak złapał ją i popatrzył na mnie. Zrezygnowana spojrzałam do góry w jego ciemne oczy, szukając wytłumaczenia na chamskie stawanie między mną a napojem. Jednak te nie zdradzały żadnych emocji. Za to intrygowały cholernie. Brunet postawił szkło z powrotem po czym przeniósł wzrok na moje usta, odchylił nonszalancko głowę i powiedział:


-Znam lepsze sposoby


Po czym jak gdyby nigdy nic wyciągnął w moją stronę  dłoń. Miałam ochotę prychnąć albo dać mu w twarz i odejść, powiedzieć że do lepszych sposobów niech sobie znajdzie dziwkę a nie się do mnie przypierdala jakbym była nikim, Bóg wie że chciałam. Ale jednak, coś w jego wzroku, w sposobie jaki do mnie mówił, sprawił ze nie mogłam. Musiałam zobaczyć co chłopak ma na myśli, mimo ze wiedziałam ze mogę wpakować się w coś okropnego, zwłaszcza ze Justin jest zbyt zajęty żeby mi pomóc. Niewiele więcej myśląc chwyciłam rękę i podniosłam pewnie wzrok. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 14, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

We're fucked up babe~Justin FoleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz