Rozdział drugi - Decyzja

446 21 1
                                    

- Nieproszonym gościom tylko łamię palce i wybijam zęby. - syknęła. - Zachowujesz się dziecinnie, niedojrzale i...

- Złość piękności szkodzi, [Twoje imię]. - położył jej palec na ustach, przez co poczuła dreszcze. Szybko odtrąciła jego rękę, i stanęła na bezpieczną odległość.

- Jeśli tak bardzo chcesz. - pokazała w głąb jej mieszkania. Pozwoliła Osamu iść przodem, by obserwować czy czasami czegoś nie knuje.

- Jak tu ciemno, szykowałaś się do snu?

- Zabawne. - prychnęła [kolor]włosa, lecz widząc kątem oka otwarty list, leżący na kanapie, przyśpieszyła kroku, wyprzedzając brązowowłosego, który od raz zauważył jej dziwne zachowanie. Gdy znalazła się blisko celu, Dazai chwycił ją za koszulkę, odciągając skutecznie do tyłu. Kobieta syknęła, lecz sprawnie przejął kartkę, odskakując za kanapę. - Zostaw, to nie twoja sprawa! - było już za późno, spojrzał zainteresowany, od razu rozumiejąc, co właśnie trzymał w rękach. Zabolało go, że [Twoje imię] stała się mordercą na posyłki. Chwila nieuwagi, a zlecenie zostało mu wyrwane, i schowane do kieszeni [kolor] spodni. - Jeśli przyszedłeś mnie szpiegować, radzę ci wyjść.

- Myślałem, że dałem ci kiedyś do zrozumienia, że nie nadajesz się do tego.

- Dałeś mi do zrozumienia wiele rzeczy. Na przykład, że mam szukać własnej ścieżki. Właśnie to robię. Zabijanie sprawia mi przyjemność. - próbowała wyglądać najpoważniej, jak tylko umiała, chciała, by jej uwierzył. - Ty torturowałeś, ja podcinam gardła z ukrycia. - zachowała zimny wyraz twarzy, obeszła kanapę, i oparła się na jej rogu.

- Wygląda, że nie mam wyjścia. - wzruszył ramionami, a [Twoje imię] uważnie patrzyła, jak mimika Dazai'a zmienia się na taką, jaką nosił za czasów mafii. Chłodny, przerażający wyraz najmłodszego herszta. [Kolor]oka stanęła w pozycji obronnej, spodziewając się dosłownie wszystkiego. Szlag, nie sprawdziła czy miał przy sobie broń. Znalazł się przy niej zbyt szybko, próbowała go kopnąć, ale chwycił jej nogę, i rzucił mocno na kanapę. Ciało wbiło się w materiał siedzenia, a ręce powędrowały nad głowę. - Masz rację, torturowałem ludzi. I na pewno słyszałaś, że nie było osoby, która przemilczała przede mną informację.

Oczy [Twoje nazwisko] rozszerzyły się ze strachu, chciała zobaczyć dawnego Osamu, ale nie w takiej sytuacji, nie tak. Starała się wyszarpać, ale ciężar mężczyzny na jej biodrach był zbyt wielki, nie miała jak kopać, czy nawet gryźć. Czy skończy zabita przez swoją dawną miłość?

- Co chcesz ze mnie wyciągnąć?

- Powiedz, [Twoje imię], czy za czasów Portowej Mafii, miałaś powód, aby się za mną uganiać? - kobieta otworzyła szeroko usta, nie bardzo wiedząc dokąd brązowowłosy zmierza, spodziewała się kompletnie innego pytania. Zmierzyła go ostrzegawczym spojrzeniem, dając mu do zrozumienia, że nie ma nic do powiedzenia w tym temacie. - A czy teraz masz powód?

Bliskość jego ciała działała na nią mocniej, niż sądziła, szczególnie że pokazał swoją dawną mroczną stronę. Zacisnęła usta w wąską linię, zachowując na pozór spokój. Mężczyzna uśmiechnął się tajemniczo, ściskając mocno nadgarstki [kolor]włosej. Z jej gardła wydobył się cichy syk.

- W co ty pogrywasz, Dazai?

- Będę musiał siłą wyciągnąć z ciebie informację.

Nie chciała przyznać, ale w środku aż drżała ze strachu. Osamu pochylił się nad nią, i brutalnie wpił w jej usta. Skrytobójczyni zareagowała jękiem, nie tego się spodziewała. Wykorzystał jej chwilową dezorientację, i wepchnął język do jej jamy ustnej, przyjeżdżając nim po zębach i podniebieniu. Drżenie jej ciała wzmocniło się, co nie obeszło uwadze byłego herszta mafii. Chwycił jej obie ręce do prawej dłoni, a lewą włożył pod [kolor] koszulkę, ściskając pierś, chowającą się pod stanikiem.

Skrytobójca || Dazai Osamu x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz