WALRIDER
Przejąłem od razu kontrole nad jego ciałem usypiając jego duszę tak dawno nie byłem w ludzkim ciele bez powodu zabicia go a życia w nim, rozejrzałem się bardzo dobrze znam to miejsce siedziałem tu od dnia kiedy stworzyli ten szpital, rozwaliłem drzwi tak, że wyleciały z zawiasów i spadły na dół robiąc głośny huk przez co dwóch strażników zaczęło biec z moją stronę ale gdy ujrzeli moje czarne oczy z białymi tęczówkami aż skierowali karabiny w moją stronę. Nawet jak strzelą do mnie te strzały wylecą za chwile z ciała Milesa, z ciała zaczęły wylatywać czarny dym a ja zacząłem się unosić strażnicy zaczęli się trząść i upuścili karabiny przez co zacząłem się głośno śmiać to śmieszne jak ludzie, którzy chcą mieć wszystko boją się tego co przywołali dla własnych korzyści.
-Uciekajcie jeśli chcecie żyć szmaty-warknąłem na co uciekli w popłochu.
Usłyszałem alarmy ostrzegawcze ale nie przejąłem się nimi po prostu udałem się na drugie piętro by dostać się do biura tego skurwiela Jeremyego sam śmiał się ze mnie, że jestem naiwny gdyż podpisałem z nimi cyrograf, który okazał się zgodą na więzienie ale gdy stracili nade mną panowanie zacząłem zabijać pracowników, lekarzy, ochronę i pacjentów czułem ogromny gniew ogromną chęć zemsty ale póki cyrograf żył nie mogłem opuścić tego miejsca, pewnego dnia jednak pojawił się Miles uparty dziennikarz, który ma jaja ze stali wtedy zacząłem go obserwować bacznie czasem gonić i straszyć. Niestety gdy wbiegł do gabinetu tego starego głupca nie mogłem tam wejść jedyne miejsce gdzie nie mogłem wejść z jakiegoś powodu, ale wyraźnie słyszałem jak starzec kazał mu zabić Billyego Hopa osobę, która była cyrografem podtrzymywana na siłę przy życiu wtedy poczułem chęć zamordowania Milesa ale gdy mogłem przyjrzeć się mu z bliska zobaczyłem, że on jest inny od nich wszystkich pragnął tego co ja uciec wtedy wszedłem w jego ciało niestety przy samym wyjściu zabili go ale ja zabiłem ich a chłopakowi dałem drugą szanse do życia, nie za darmo ale przywiązałem się do niego nawet bardzo zresztą jak ja go opuszczę umrze z automatu ale w agonii.
Gdy w końcu dotarłem do drzwi gabinetu usłyszałem krzyki i błaganie o pomoc wyrwałem drzwi w zamkach i wtedy ujrzałem pół nagiego Waylona nad, którym wisi ten stary zboczeniec dobrze wiedziałem co mu zawsze robił ale nic nie mogłem zrobić a teraz mam okazję.
-M....M...Miles-wyszeptał blondyn przez łzy.
-Blisko ale nie-powiedziałem i spojrzałem na Blaira, który upadł na podłogę przerażony.
-PRZECIEŻ TY NIE ŻYJESZ! WIDZIAŁEM JAK GINIESZ!-krzyknął.
-Pan Upshur dostał kartę podarunkową od losu a teraz ja jestem głosem zmarłych-odparłem.
-Kim ty kurwa jesteś-warknął.
Opuściłem się na ziemię i powoli podszedłem do niego, palce zmieniły się w moje pazury, które wbiłem mężczyźnie w brzuch przez co krzyknął z bólu i zapluł się krwią.
-Nazywają mnie różnie Mara, Skrzat, Armagedon, Władca snów najbardziej spodobało mi się jak nazwaliście mnie tutaj czyli Walrider-powiedziałem uśmiechając się szeroko.
-To nie możliwe...-odparł.
-Możliwe Blair ja jestem głosem zmarłych-powiedziałem i jedną ręką rozdarłem jego ciało na pół.-Uważaj czego sobie życzysz na przyszłość-dodałem.
Pazury zmieniły się z powrotem w palce, spojrzałem na zielonookiego, który drży przestraszony podszedłem do niego i pogłaskałem go czystą ręką po policzku na co zadrżał.
-Nie bój się Waylon nic ci nie zrobię dzięki twojej wiadomości do Milesa jestem wolny a cały świat już wie o tym miejscu wybacz, że nie pomogłem ci wcześniej-odparłem.
CZYTASZ
I survived hell
FanfictionMiles Upshur przeżył piekło sam nie wiedząc jakim cudem przeżył dziesięć strzałów w jego strone po stracie przytomności obudził się przed budynkiem szpitala, udało mu się wrócić do domu niestety dalej słyszy głosy w głowie i objawiającego mu się Wal...