- Pamiętaj, że za dwie godziny mamy kolację z Trevorem i jego synem - mówi Travis, stając w drzwiach mojego pokoju, gdy naciągam na nogi Nike do biegania.
- Tak wiem. Będę za pół godziny, wezmę kąpiel i będę gotowa - mówię z sarkazmem, w głębi serca bardzo irytuje mnie fakt, że muszę być nienagannie ubrana.
- Ofelia wybierze ci ubiór. - Wychodzi z pokoju i idzie w kierunku swojego gabinetu.
Wyjmuję z szafy przeźroczystą nerkę z białym ramiączkiem. Wrzucam do niej telefon i pudełko bezprzewodowych słuchawek. Nienawidzę kabli, szczególnie, jeśli chodzi o słuchawki. Mnóstwo razy w życiu przypadkowo pociągnęła za kabel i z bólem słuchawki opuściły moje uszy.
Wychodzę z budynku. Wyjmuję swojego Samsunga i otwieram tej samej firmy słuchawki po czym wkładam je do ucha. Wybieram jedną z piosenek Travisa Scotta i zaczynam biec w stronę parku. Po pięciu minutach truchtu przekraczam bramy parku i skręcam w boczną drogę, gdyż jest na niej zawsze mało ludzi.
Chrapliwy głos rapera w połączeniu z ładnym otoczeniem natury daje mi ukojenie, choć moje nogi zaczynają palić, a oddech robi się nie równy.
Dobiegam do dużego dębu i pod nim kupuję butelkę wody u starszego mężczyzny prowadzącego stoisko. Wypijam ją szybko i siadam na ławce. Cały album Astroworld kończy się, więc tym razem wybieram coś z repertuaru iann dior.
Patrzę na grupkę dzieci bawiącą się na małym placu zabaw i mimowolnie się uśmiecham.
Nie pamiętam za dobrze mojego dzieciństwa. Nie chodziłam do przedszkola, ani do szkoły. Całe życie miałam nauczanie prywatne i dodatkowe godziny prawa i ekonomii. Z jednej strony jestem zła z zmarnowanie tylu ładnych lat życia, a z drugiej ominęła mnie prawie wszystkie dramaty szkole, niemiłe plotki i inne problemy szkole.
Jeśli chodzi o znajomych to mam ich garstkę. A dokładniej drużynę sportową do której należę. No i jest jeszcze Olivia. Moja przyjaciółka. Jest młodszą siostrą jednej z naszych koszykarek, ale i tak jest w moim wieku. Poznałyśmy się gdy ja złamałam nogę, a ona siedziała na ławce obserwując swoją siostrę, jak gra. Zaczęłyśmy rozmawiać i tak trzymamy się do dzisiaj.
Mam nadzieję, że tym dzieciom jest przypisane lepsze życie od mojego.
Z tą myślą wstaję z ławki. Rozciągam się chwilę i zaczynam biec podgłaśniając muzykę, aby zagłuszyć smętne myśli.
Gdy dobiegam do domu, zaczynam nienawidzić się za to że poszłam biegać. Przecież mogłam leżeć na kanapie i wcinać sałatkę, albo robić dodatkowe zadania z ekonomii. Wszystko, byle nie biegać.
Płuca zaczynają mnie palić, a nogi odmawiają posłuszeństwa. W tej chwili prowadzę walkę sama ze sobą. Mogę się zatrzymać teraz lub dobiec ostatnie dwieście metrów do furtki. Postanawiam walczyć.
Dobiegam do furtki i prawie nie mogę złapać powietrza. Opieram się o płot i wpisuję kod do furtki. Klamka puszcza, więc wchodzę na posesję domu Beaufort'ów.
Przechodzę obok fontanny Neptuna, w dole schodów przed wejściem i wspinam się po białych schodach. Podchodzę do drzwi, lecz są zamknięte. Dzwonię dzwonkiem i opieram się o przeszklenie wysokie pod sam sufit. Widzę wnętrza domu i jedną z pokojówek śpieszącą się, aby mi otworzyć.
- Dziękuję - mówię, gdy mijam drzwi, przechodzę korytarz i idę w stronę schodów. Chwytam za poręcz i ruszam prawą stroną schodów. Idę do swojego pokoju i widzę iż na łóżku leżą przygotowane dla mnie ubrania.
Otwieram pokrowiec na ubrania i wyciągam z niego lniany, żółty kombinezon na ramiączkach. Ma on odkryte plecy i dość duży dekolt, jego nogawki są szerokie. Obok w kartonie leży specjalny biustonosz bez ramiączek oraz czarne stringi. Moja pokojówka wie, że innej bielizny nie preferuję.
CZYTASZ
"The Cage of Gold"
Romance'W skale nieustannie tli się żar, gorętszy niż płomień widocznego ogniska'