𝚗𝚒𝚐𝚑𝚝 𝚊𝚍𝚍𝚒𝚌𝚝

1.2K 126 245
                                    

Kolejna pusta, pozbawiona wyrazu noc. Siedzenie w zatłoczonym klubie, wypełnionym ciężkim powietrzem. Dudniącą po uszach muzyka, której wtórowały krzyki bawiących się na parkiecie. Alkohol oraz duszący zapach papierosów unoszący się nad barem. Mężczyzna ślęczący nad kieliszkiem, w którym odbijały się kolorowe światła. Noc złudnie podobna do każdej innej, poprzedzającej dni wolne od służby.

Katsuki wpatrywał się w wypełniony po same brzegi kieliszek. Zdawało się, że wręcz podskakiwał na blacie pod wpływem ryczących głośników. Za każdym razem, gdy tu siedział, zastanawiał się, dlaczego tu przychodzi, skoro tak bardzo nienawidzi miejsc tego typu. Tłumy dobrze bawiących się, pijanych ludzi działały mu na nerwach, a widok obściskujących się na każdym kroku par, wywoływał odruchy wymiotne. Jeszcze do niedawna myślał, że właśnie ten chaos wokół niego sprawiał, że nie czuł się samotny. Gówno prawda. Bycie otoczonym przez grupki znajomych, będących dla niego obcymi ludźmi, pokazywało mu jak bardzo jest na uboczu. Jak bardzo odstaje, siedząc sam jak kołek przy barze. Jak bardzo jest żałosny, upijając się w osamotnieniu. 

W głowie zaczęło się mu kręcić już po czwartym kieliszku. Kontynuował, a z czasem jego zmysły zaczęły ze sobą konkurować. Były wyostrzone, a jednocześnie tak bardzo zamglone, że blondyn gubił się w rzeczywistości. Niemalże leżąc na miejscami mokrym od alkoholu blacie, oparł się łokciem, by zasłonić twarz. Uśmiechał się żałośnie, wsłuchując się w wesołą, taneczną muzykę. Jego drętwe wargi zadrżały niekontrolowanie na skutek chęci wybuchnięcia płaczem. Był samotny. Tak cholernie samotny, zarówno tutaj, jak i w każdym innym miejscu. Istniało tylko jedno, w którym poczułby się bezpiecznie. Było z całą pewnością ciepłe, czułe i pełne zaufania, a przynajmniej tak je sobie wyobrażał. Świadomość, że to właśnie objęcia ukochanej osoby były najbardziej poza jego zasięgiem, sprawiała mu niewyobrażalny ból. 

Parsknął żałośnie, zdecydowanie głośniej niż by chciał. Poczuł na sobie wzrok innych, ale nie przejął się tym, tylko przeklął nerwowo pod nosem. Złapał się za grzywkę, rwąc swoje włosy u nasady. Z oczu pociekły mu łzy, a on zaczął się śmiać z samego siebie. Zdał sobie sprawę z tego, że stracił kontrolę nad swoimi emocjami. Uczucia, które ukrywał przed światem każdego dnia, zostały uwolnione. 

Alkohol buzował w jego ciele, przyspieszając rytm serca. Zaczął nabierać łapczywie oddechy, chowając głowę między ramionami. Zimny blat dotykał spoconego czoła, para obijała się o skórę, po której ciekły łzy. Czy teraz mógł nareszcie przyznać, że nie daje sobie z tym wszystkim rady?

W pracy był beznadziejny, w końcu nie zrobił żadnego postępu od trzech lat. Już dawno przestał przejmować się faktem, że zielonowłosy jest od niego lepszy. To tylko potwierdziło, że Katsuki nie zasługuje na tak wspaniałego faceta. On i Izuku jako para? Nawet nie potrafił sobie tego wyobrazić, co było absurdalne, bo tylko tej jednej rzeczy pragnął. 

Szlochał w swoje rękawy. Cała jego twarz była mokra. Ilekroć próbował zacisnąć usta, aby przestać, wybuchał jeszcze większym płaczem. Rozbolała go głowa od nieprzerwanego wysiłku, który spadł na płuca. Nie nadążały one z szybkimi wdechami spowodowanymi łkaniem. Chował tak twarz, z nadzieją, że lada chwila zdoła to uspokoić. 

Tęsknił za nim. Nigdy nie przeprowadzili ze sobą normalnej, spokojnej rozmowy, jednak wciąż tęsknił. Za jego obecnością, uśmiechem, słodką twarzą. Za wszystkimi atrybutami, o których zwykł myśleć każdego dnia. To było tak cholernie męczące. Myślał w kółko o tym samym, zaczynając od żałowania wszystkich decyzji, które podjął, a skończywszy na ponoszeniu się swojej wyobraźni. Nie było ani jednego dnia w ciągu pięciu lat, kiedy nie pomyślałby o Deku. Miał znosić te tortury dopóki sam ze sobą nie skończy? Taki właśnie czekał na niego los? Śmierć w wyniku niekończącej się frustracji i bólu? 

can't keep you off my mind | dekubakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz