Rano szybko się ogarnęłam, spakowałam i pojechałam na uczelnię. Do mamy zadzwoniłam, ale nie mówiłam o Rafale. Poczekam, aż ochłonę i opadną mi emocje, będzie bezpieczniej dla mojej duszy. Cały dzień minął mi spokojnie, umówiłam się ze znajomymi z grupy wieczorem na piwo, jakaś integracja się przyda!
18:30
Spiewałam piosenki Kasi Cerekwickiej malując się. Zawsze wprowadzały mnie w pozytywny nastrój, ale muszę dziś unikać karaoke, ostatnim razem dałam wystarczający popis. Muzyka na chwilę ucichła, pewnie mama dzwoniła spytać jak minął dzień, oddzwonię w drodze na tramwaj.
Wow, swój dzisiejszy look na integrację oceniam na 5+, pokręciłam długie brązowe włosy, założyłam swoją czarną, krótką sukienkę z brokatowymi ramiączkami, kozaki za kolano i... przełamałam się - pomalowałam usta czerwoną szminką. A co, trzeba przekraczać granice komfortu. Jeszcze tylko mgiełka z brokatem dla wzmocnienia efektu i voila, mogę iść!
Spakowałam kartę, legitymację, paczkę chusteczek i telefon. Kluczy nie biorę, przecież i tak ma mnie odebrać Luna. Ubrałam beżowy płaszcz i szalik. Wsiadłam do windy i spojrzałam na telefon, cholera, to chyba ten sam numer, który dzwonił wczoraj wieczorem, tak, końcówka 510. No cóż, oddzwonię rano, nic ważnego.
***
Zabawa była przednia. Zaczęliśmy od kilku drinków dla rozruszania, potem graliśmy w Never have I ever i się zaczęło. Przestaliśmy liczyć kieliszki, ale na pewno było o kilka kolejek za dużo.
- Ty, Sandra, patrz w lewo, widzisz tego gościa w czarnej czapce z daszkiem? - spytał Kamil
- Eeee, ten grubszy w zielonej bluzie? No, jakiś gościu zapijający kryzys wieku średniego - zaśmiałam się - co z nim?
- Kręci się dłuższy czas tu i obserwuje nasze grono, wydaje mi się, że Ciebie najbardziej, uważaj, mogę powiedzieć reszcie to będziemy mieli wszyscy go na uwadze.
- Daj spokój, jesteśmy tu razem i razem stąd wyjdziemy, nic mi nie grozi! To co, Kolejna kolejka? Kto zadaje pytanie?! - bawiłam się w najlepsze.
Trafiłam na naprawdę spoko ludzi, moja grupa na studiach była tą najlepszą, żadnych sztywnych osób, ale jednocześnie większość znała granice i miała takt. Poznaliśmy się lepiej po alkoholu i wszystko wskazywało na to, że nie będzie to nasza ostatnia libacja. Kamil to naprawdę troskliwy chłopak, znaliśmy się zaledwie 2 dni, ale byłbardzo otwartą i pomocną osobą, polubiliśmy się. Mieliśmy wszyscy dość, więc wyszliśmy się przewietrzyć, było czyste, gwiaździste niebo, a nad miastem jaśniała łuna światła. Kocham za to duże miasta, Warszawa podoba mi się równie bardzo jak Gdańsk. Nie wiedziałam, że można się zakochać w mieście. Postanowiliśmy skończyć tą noc, niektórzy wzywali taksówki, mieliśmy też pojedyncze zgony, więc ja i Kamil jako ci najbardziej trzeźwi pilnowaliśmy towarzystwa. Zostały 2 dziewczyny do odstawienia, a ja zorientowałam się ze zostawiłam w środku szalik, zaraz się przeziębie jak tak dalej pójdzie.
- Kamil, możesz jechać z Agnieszką i Moniką, odpowadź je do domu i jedź sam taksówką do domu, ja wrócę po szalik i zadzwonię do przyjaciółki, zaraz po mnie przyjedzie, poczekam w środku, będzie mi cieplej. - Pożegnaliśmy się i wróciłam do środka. Szalika nie było jednak na wieszaku, rozglądałam się czy na pewno patrzę w dobrym miejscu, nagle ktoś do mnie podszedł.
- Wygląda Pani jakby czegoś szukała, może tego? - ujrzałam mój czarno-brązowy szalik. Spojrzałam w górę - czapka z daszkiem. Zaparło mi dech w piersiach, bo słowa Kamila dopiero dotarły do mnie na poważnie. Facet, który się na mnie gapił. Westchnęłam i spojrzałam na jego twarz. Kurwa.
CZYTASZ
Oops I trzask it again...
Teen FictionKoniec studiów i brak perspektywy na dalsze życie. Zmiana miasta, znajomych, kierunku studiów, i kiedy zaczyna się układać nagle... on, Rafał Trzaskowski wywraca wszystko do góry nogami. Wszystkie dawne uczucia wracają...