Luna ma własną wersję wydarzeń, a przecież nic się naprawdę nie stało. No dobra, prawie. Niesamowicie intryguje mnie to "Sama Pani to zrobi"... Może nie powinnam tego roztrząsać, kilka najbliższych dni zapowiada się nudno w domu. Wyskoczymy tylko na zakupy i kolację, a poza tym spokojny tydzień. Oddzwonię w końcu na ten numer, może mój brat zmienił numer, miał przecież zmieniać telefon.
Wybrałam numer i usiadłam przy oknie, lubię widok Warszawy. Niezależnie od dzielnicy. Odebrał.
- Tak?
- Halo? Z tej strony Sandra, ktoś próbował się do mnie dodzwonić, przepraszam za zwłokę, dopiero mam możliwość oddzwonić - klasyczna wymówka
- Dzień dobry, chciałem coś spytać, żeby tata nie słyszał - co jest, przecież to głos dzieciaka Rafała, skąd on ma mój numer?! No tak, pisałam SMS-y z Rafałem, pewnie podwinął skoro to ma być takie tajne - Ale tata jest teraz na dole to napisze Pani wiadomość okej?
- Dobrze Stasiu, jasne, do usłyszenia.
Gapiłam się na krajobraz miasta dobre kilka minut, młody nie był oswojony z technologią chyba, coś długo mu się schodziło. O co mogło chodzić? Może coś zabrał mi niechcący? No przecież nie dzwonił, żeby się pobawić. Szczególnie, że robił to w sekrecie przed Rafałem, to nienormalne, zobaczę co chce i powiem Rafałowi.
SMS: Bo ja mam do pani takie pytanie. Czy chciałaby pani być moją opiekunką? Ale niech pani nie mówi tacie. Bo teraz mam jedną ale jej nie lubię. Mieszkamy w takim brązowym domu na ulicy Wąwozowej. Przyjdzie pani?
Ja nie wierzę, ja w to po prostu nie wierzę. Właściwie studia mam mocno elastyczne, wykłady nie są obowiązkowe, a część laborek została nam zdalnie, okazały się optymalniejsze. Ale no mam przyjechać nagle pod dom Trzaskowskiego i co powiem? Nie szuka Pan opiekunki do syna? Zresztą, przecież mają.... Odpiszę jakoś delikatnie
Stasiu, bardzo mi miło, że o mnie pomyślałeś, ale robisz to za plecami taty, a tak nie można. Masz już opiekunkę, na pewno najlepszą z możliwych. Nie mogę przyjechać i mieszać się w Wasze rodzinne sprawy.
Nie zdążyłam dobrze odłożyc telefonu...
SMS: Bardzo proszę, przyjdzie pani?
Co za niezręczna sytuacja... Dobra, pojadę tam i wyjaśnię o co młodemu chodzi, może powiem też Rafałowi, żeby poszukał kogoś innego skoro się nie dogadują. Głupio jak cholera jechać do domu prezydenta Warszawy, ale skoro już wiem gdzie mieszka...
Luna jak zwykle nic nie wiedziała, myślę, że zabrałaby mi klucze, telefon, portfel i sama mnie rozebrała abym tylko nie wyszła tam. Może i miałaby rację. Poszłam na metro, z ostatniej stacji miałam jakieś 10 minut piechotą do wymienionej ulicy, według Google Maps nie ma tam zbyt wiele brązowych domów, więc powinnam trafić. Wciąż nie wiem czy robię dobrze, ale chce to tylko osobiście wyjaśnić.
Doszłam na ulicę Wąwozową, ładnie tutaj, nawet jak na jesień, było kilka brązowych domów. Po jakichś 3 minutach znalazłam ten dom do którego przyjechałam. Samochód utwierdził mnie w tym przekonaniu, że to tu, podeszłam do furtki i się zawachałam... ale halo, nie po to tu jechałam, żeby teraz zwiać. Zadzwoniłam. Kilka sekund i usłyszałam dźwięk otwieranej furtki oraz kobiecy głos "Zapraszam". Kobiecy?! Zupełnie zapomniałam, że on ma żonę. I co ja mam jej powiedzieć? Jestem 2 razy starsza od Pani syna ale przysięgam, że to on mnie tu ściągnął? Absurd. Dobra, będzie co ma być. Podeszłam do drzwi, które już się uchylały. Wzięłam oddech i podniosłam wzrok.
- Cześć, co Cię tu sproawdza? - powiedziała brunetka, jej twarz nie była mi obca
- Cz-cześć, jestem Sandra, jest Staś albo Rafał? A najlepiej oboje... - przyglądałam się jej uważnie, znajomy był jej wizerunek, ale to nie była żona Rafała, co ona tu robi... dobra, w sumie nie mój interes
- Rafał powinien wrócić dosłownie za chwilkę, wejdź, to musi być coś poważnego skoro się tu pofatygowałaś. Pracujecie razem, tak? Jakaś ważna ustawa, pomysł podwyżek do przedyskutowania czy nowe zamówienie na tabor autobusów?
Nie zdążyłam jej odpowiedzieć, bo w tym czasie jak z torpedy wyleciał zza rogu Staś.
- Dzieeeeeń dobry!! - przybiegł i się przytulił - Ale super, że Pani przyszła, fajnie!
Nie wiem kto był bardziej zdziwiony, ja czy ona. Rozebrałam się i usiadłam z nią przy stole, okazało się, że to jest właśnie opiekunka Stasia - Ola. Wydawała się miła, ciekawe czemu młody za nią nie przepada. Nie wiedziałam jak jej powiedzieć po co tu jestem, więc zmyśliłam bajkę, że to zadanie z uczelni, aby przeprowadzić wywiad z prezydentem miasta. Nie do końca to łyknęła, w końcu mogłabym to zrobić w urzędzie, a nie w jego prywatnym domu. Ładnie tu pachniało swoją drogą, takim... mężczyzną, typowe męskie perfumy, ale dość intrygująca nuta zapachowa się w nich znalazła. Rozmawiałam bardziej ze Stasiem niż z nią, opowiadał o jakimś filmie, który ma wyjść w kinie niedługo.
- Cześć, wróciłem! Zakupy zrobione, już się nie wybieram nigdzie, możemy zacząć szykować kolację - od razu poznałam ten głos, wstałam i starałam się nie zrobić zamieszania, nie spodziewał się mnie tutaj absolutnie, wyszedł z przedpokoju i o mało co nie upuścił torby, nie udało mi się powstrzymać śmiechu na ten widok...
- Dzień dobry, aż taka straszna nie jestem, proszę nie wyolbrzymiać - puściłam oczko - Mamy do pogadania.
- Jasne. Olka, nici z kolacji, zgadamy się na inny dzień - powiedział to tak stanowczo, że nawet mi się spodobało
- Ale przecież... - miała wypisany wielki zawód na twarzy
- Idź już, proszę.
Zmierzyła mnie wzrokiem i zaczęła pakować torebkę. O dziwo Stasiu siedział ucieszony. Tak jak ja wewnętrznie, że wyprosił tę dziewczynę przeze mnie. Chociaż nie powinnam...
- Młody uciekaj do swojego pokoju, porozmawiam z Panią Sandrą i Cię zawołam - wstał i zmyknął po schodach na górę - Nieźle, myślałem, że będziemy się spierać. - Co się stało, skąd masz mój adres? Tzn Pani skąd ma? Tzn... przejdźmy na "ty" to męczące, Rafał jestem. - wyciągnął dłoń
Nie było piękniejszych dłoni na świecie od tych. Zadbane paznokcie, delikatna skóra i zgrabne palce. A szczególnie urzekały mnie te żyły na wierzchu. To się przez 2 lata nie zmieniło, on się nic nie zmienił. Może jest trochę przystojniejszy, choć moim zdaniem już dawno wyszedł poza skalę. Spojrzał zmieszany na moje zastanowienie.
- Em, tak, Sandra. - podałam w końcu swoją dłoń - Pan.. tzn dobrze wiesz skąd mam adres, tak więc to właśnie to znaczyło wczorajsze pożegnanie? - spojrzał na mnie zdziwiony
- Wypiłem 2 piwa, wszystko pamiętam, nie dałem Ci przecież adresu. A ten tekst... Przypadek, mów o co chodzi, zaczynam się denerwować.
- Jestem tu przez Stasia, napisał mi SMS-a - pokazałam mu telefon - Nie wiem o co chodzi i skąd miał mój numer, ale musisz z nim porozmawiać. Co z tą opiekunką jest nie tak? Wydawała się miła.
- Jest miła - westchnął - jest aż za miła. Prosiła się dłuższy czas o to, aby mogła mi w jakiś sposób pomagać, więc wziąłem ją na opiekunkę, akurat kogoś potrzebowałem. Ciężko mi było ją odtrącić, wiedziałem, że mój syn za nią nie przepada, ale byłem absolutnie przekonany, że się dogadają.... Co ja mam teraz zrobić?
- O nie, to nie do mnie pytanie. Jest mi głupio, że popsułam Wam wieczór, nie chciałam. Ona wyglądała na zawiedzioną. Ale przynajmniej wiesz jak wygląda sytuacja, możesz to teraz jakoś odkręcić.
- Okej, szybkie pytanie, chcesz być opiekunką Stasia? Co do stawki się dogadamy, wiem, że studiujesz, ale może uda się to połączyć... skoro Cię tu ściągnął to musiał Cię bardzo polubić - spojrzał na mnie z nadzieją w oczach. Patrzyliśmy się na siebie kilka sekund, robiło się niezręcznie
- Masz już opiekunkę, co jej teraz powiesz? Nie, nie ma mowy, przecież...
- Daj spokój, daleko nie masz, ja mogę Cię odwozić do domu, liczy się mój syn i to czego on chce - spojrzał błagalnie. Na pewno chodzi o syna? Zaczynałam wątpić, ale Rafał miał na tyle uroczą buzię, że każda kobieta, z którą rozmawiał pewnie dopowiadała sobie własną historię tak samo jak ja - To co, widzimy się jutro o 9:00?
CZYTASZ
Oops I trzask it again...
Teen FictionKoniec studiów i brak perspektywy na dalsze życie. Zmiana miasta, znajomych, kierunku studiów, i kiedy zaczyna się układać nagle... on, Rafał Trzaskowski wywraca wszystko do góry nogami. Wszystkie dawne uczucia wracają...