3.

6 1 0
                                    

" - Jestem nieustępliwą bestią...gorącym i namiętnym kochankiem...obrończym i skrupulatnym przyjacielem...A ty, jaka jesteś?
Zapytał zachrypłym, pełnym porządania głosem wpatrując się głęboko jej w oczy..."

  Witajcie po długim braku mojej obecności. Trochę się działo i u mnie i w miasteczku. Obecnie siedzę nad kartką papieru i skrobie kilka słów do rozdziału, a tak mnie coś wzięło nagle.
Po ostatnim incydencie przed ratuszem zniknął ślad. Od sołtysa wiem że znalazł swojego poprzednika i sprawa w sądzie za defraudacje miejscowych pieniędzy odbędzie się 12-go tego miesiąca. I że poprzednik wygrzewał się na bermudzkich wyspach. Myślał że się tam ukryje niestety przeliczył się. Gdyż indterpol wysłał list gończy i został schwytany i siedzi w areszcie do rozprawy. Zaś u mnie wszystko się toczy jak zawsze. Hades troszczy się o Here która tak bardzo zżyła się z psem ze wszędzie za nim łazi nie odstępuje go na krok. Patrząc się na nich czasami zastanawiam się czy Hades nie żałuje że obronił kojotke. Zaś moja siostra będzie jutro z dzieciakami. Mam nadzieje że plac zabaw spodoba się dzieciakom. Miszę jechać dzisiaj do miasteczka po spożywkę na kilka następnych dni. Chociaż dobrze wiem że dzieciaki będą chciały jeść na mieście. No nic muszęi tak jechać po papier i bloki kredki itp.dla dzieciaków bo sie ostatnim razem skączyły. Najbardziej zastanawia mnie co to za sprawa która ma do mnie LiLu.

Dzień później

  Po wczorajszym powrocie z zakupów, zabrałem się za sprzątanie domu i zmieniłem pościel w każdej sypialni. Kupiłem nawet duży namiot byśmy mogli urządzić sobie biwak na zewnątrz. Ale dzieciaki będą chciały spać w domku na drzewie więc kupiłem dodatkowo dwa materace i komplet kołder i poduszek. Ponieważ noce już się ochłodziły tak z nienacka coś w tym roku sezon zimowy zaczyna się wcześniej. Nie zabardzo mi się to podoba. Teraz wraz zwierzakami czekamy na gości. Właśnie nalewałem sok pomarańczowy do szklanek położonych na tacce na wyspie kuchennej gdy usłyszałem zatrzymujący samochód na podjeździe. Oho już są bo Hades usiadł niedaleko wejścia. Zawsze tak robi gdy wie kto przyjechał. Czeka aż dzieciaki wejdą i przywitają się z nim. Siedzi i daje sie wyściskać jestem ciekaw jak zareaguje Hera. Czekałem aż drzwi się otworzą, doczekałem się po chwili wyczekiwania. I za chwile słychać było tupot stup i wesołe krzyki dzieci.
- Hades!!!!Mamo, Mamo a wujek ma drugiego psia. Zobać, zobać jest maly i taki slodki.
- Żeczywiście kochanie jest słodki, a nie slotki.
- Wujku! Wujku co to za pies?
M.
- To nie pies, to samica kojota.
- Wuja opa, tuli juz...
No i sami powiedzcie jak odmówić takiemu rozkazowi. Nie można. Więc nie zostało mi nic innego jak podniosłem dwa urwisy i wyściskałem oraz wycałowałem odrazu. Ale zaraz moja wesołość mineła gdy zobaczyłem twarz i posture mojej małej Lilu.
Zapadnięte kości policzkowe, blada i posiniaczona opuchnięta twarz, podkrążone oczy pozbawione życia i tej znanej iskierki. Chude ciało na którym ciuchy zaczeły wisieć jak na wieszaku. Przypatrywałem się ze zmarszczonymi brwiami a gdy dojrzałem końcówke bandaża wystającego z pod rękawka odrazu podniosło mi się ciśnienie. Pełny gniewu i niemym zapytaniem spojrzałem na załzawione oczy siostry odrazu postawiłem urwisy, wysłałem na tył domu do piaskownicy gdzie miałem dobry widok przez kuchenne okno a sam podszedłem do mojej siostry ostrożnie i czule ją przytulając. Bałem się że coś jej zrobie.
M.
- Mów mi tu zaraz co to ma znaczyć? Co się stało? Kto ci to zrobił?
L.
- Mamoru, proszę...
M.
- Nie...w tej chwili masz mi powiedzieć wszystko.
Poprowadziłem siostrę do wyspy kuchennej i zaparzyłem jej herbaty ziołowej. Po czym zaraz jej podałem.
M.
- Masz mi wszystko powiedzieć. I nie kłam bo doskonale wiesz że mnie nie okłamiesz.
L.
- To sprawka Zhanga. On to zrobił...pobił mnie po tym jak powiedziałam mu że nie przepisze na niego moich udziałów na niego, a na ciebie i Zinga. A wszystko po tym gdy przyznał mi się osobiście że zdradzał mnie od 7 lat. Rozumiesz zdradzał mnie jeszcze przed naszym ślubem. Powiedział mi prosto w oczy że ożenił się ze mną tylko dla pieniędzy i udziałów w firmie. Że nigdy mnie tak nie kochał a dzieciaki są największą pomyłką w jego życiu. Złożyłam już pozew o rozwód do sądu z jego winy. Mam na to dowody, zdjęcia nagrania itp. Pobił mnie do tego stopnia że miałam 2 żebra połamane i stłuczoną ręke, lekki wstrząs mózgu i byłam w śpiączce. Ma zakaz zbliżania się do mnie i do dzieci. Gdyby tego dnia Zing nie wrócił się po teczke której zapomniał umarłabym tam bo by mnie zakatował, rozumiesz. Dlatego mam prośbę do ciebie Mamoru. Na czas rozprawy zaopiekuj się dziećmi proszę. Ja za tydzień mam rozprawe z sądzie a wiesz że dzieciaki wolą spędzać dłuższy czas u ciebie niż u Zinga. Nie znoszą jego nowej dziewczyny. Zaopiekujesz się maluchami na ten czas. A i jeszcze jedno moja przyjaciółka przyjedzie tobie pomóc. Bo nie chce obarczac ciebie dodatkowym zajęciem. Ona dodatkowo je będzie uczyć. Proszę. Nie wiem do czego on jest zdolny a wiem że u ciebie będą najbezpieczniejsze.
M.
- O to nawet nie musisz prosić siostra. Wiesz dobrze że kocham te maluchy jak własne. Bądź spokojna i załatw to co masz załatwić. I nawet nie waż się mówić że są obciążeniem dla mnie. A skurwysyna jak spotkam to zabije gołymi rękoma nawet w miejscu publicznym. Dlaczego odrazu mi tego nie powiedziałaś. Przyjechałbym gdybym wiedział.
L.
- Bracie wiem doskonale jaki jesteś porywczy i wybuchowy. I że zabił byś śmiecia odrazu. Ale co by to dało, zaszkodził byś sobie i poszedł do więzienia za zabójstwo. Maluchy by bardzo tęskniły za wujkiem.
Na nic się zdały zapewnienia mojej siostry, i tak załatwie skurwiela po swojemu. Nic na nim nie zostanie, nawet suchej nitki. Przytuliłem siostre i ucałowałem w czubek głowy. Niech wie że na mnie może liczyć w każdej chwili.
L.
- Mamoru a gdzie dzieci?
M.
- No to chodź i sama zobaczysz.
Wyszliśmy przez kuchenne drzwi na patio. Tacke z piciem postawiłem na stoliku.
L.
- Braciszku ty na prawde nie masz na co kasy wydawać. Ile zapłaciłeś za wszystko.
M.
- Zapłaciłem tylko za materiały. Drewno, bejca, liny i małe okienko oraz piasek. Robocizna moja i tutejszych młodzików. Więc niewiele wydałem.
L.
- Poważnie sam to zrobiłeś? A pisanie?
M.
- Zainteresowałem się stolarką i podobnym do tego rzemiosłem. Z braku weny nie pisałem, wczoraj dodałem tylko 2 nowe rozdziały. Wiesz jak to jest, raz pomysły są raz ich nie ma. Dobrze że wydawca to mój przyjaciel i nie robi nacisków, bo tak to bym miał kłopoty. A skoro maluchom się podoba to jestem dumny z własnej pracy. Po za tym to rodzina, jestem ich chrzestnym. Nie wiedziałem co im kupić więc mają tutaj to. Jak wyrosną z piaskownicy to zrobie drugą i będą tam sadzić ogródki swoje. Haha.
L.
- To nawet niezły pomysł.
M.
- Ja i tak rzadko używam tego terenu, a tak teraz nie jest pusty i dzieciaki mają zajęcie. Lilu ty nie jesteś zmęczona. Może idź odpocznij, ja zrobię obiad to ciebie obudzę. Dzieciaki wiedzą co się stało?
L.
- Na szczęście byli u naszych rodziców. Więc nie są świadomi tego jakiego mają ojca. A bym zapomniała. Moja przyjaciółka przyjedzie tutaj za 4 dni. Mam pytanie mogłaby zatrzymać się w pokoju na poddaszu. Nie chcę by wynajmowała pokój w motelu w miasteczku na czas pobytu tutaj. I traciła na dojazd tutaj codziennie. Wiesz uczy dzieci ortografii, gramatyki i pisowni. Myślałam z początku że są za małe, ale urodziłam dwa małe geniusze. Świetnie sobie dają rade i bardzo chcą się uczyć. Więc nie chcę tej szansy im zaprzepaścić. Przez ten okres który będą z dala od domu. Luwei Weiwei na ten okres bierze dwa miesiące urlopu specjalnie dla dzieci.
Powiedziałam jej że jesteś pisarzem i czasami potrzebujesz spokoju by coś dodać do książki, a przez wzgląd na dzieci tego nie robisz. Jak dasz jej znać to zabierze dzieciaki do miasteczka, po zwiedzają pójdą na obiad czy coś w ten deseń.
M.
- Wiesz dobrze że one mi nie przeszkadzają. Wole spędzać czas z nimi niż nad monitorem komputera. Ale nie mam nic przeciwko by zajęła pokój na poddaszu. Jutro tam trochę ogarnę, bo od dawna tam nie zaglądałem. A co do ich nauki masz rację. Puki mają młode rozumki szybko chwytają wiadomości i szkoda by było zaprzepaścić ich chęci do kształcenia.
To jak idziesz się odświeżyć i odpocząć. Pościel zmieniona wczoraj zmieniałem na dzisiaj więc spokojnie możesz się kłaść. Obudzę ciebie za 2 godziny.
L.
- No dobrze bracie. Skorzystam z twojej rady i propozycji.
Kiedy młoda weszła do domu, na chwile znowu ogarnęła mnie wściekłość na jej byłego męża. Ale patrząc na bawiące się dzieciaki zaraz złość mi przeszła. No nic, czas brać się za obiad.
M.
- Hades pilnuj dzieciaki. Idę robić obiad.
Psina jakby zrozumiała i ułożyła się bliżej dzieciaków nastawiając ucha. A w jego ślady poszła kojocica. Wiedząc, ba mając pewność że dzieci są pod dobrą opieką i nic im nie grozi poszedłem do kuchni robić posiłek. Co jakiś czas oczywiście wyglądałem przez otwarte okno kuchenne. Ale dzieciaki i tak ładnie bawiły się w piasku, budując ogromny fort, a może zamek. Sam już nie wiem co to może być. Ale ważne że są spokojne. A ja mogę na spokojnie gotować a Lilu spać. Że też mojej siostrze trafił się taki materialistyczny kutas. Dzieci życiowym błędem?...niech tylko wpadnie mi w ręce. I tak poproszę o przysługę znajomych. Niech wie że z naszą rodziną się nie zadziera. Gdy skączyłem robić obiad zawołałem dzieci z dworu i kazałem iść do łazienki umyć ręce. Grzecznie posłuchały i poszły a ja wdrapałem się na piętro i obudziłem siostre.
Gdy wszyscy zasiedliśmy do stołu podziękowaliśmy za posiłek. A po tym zaczęliśmy jeść. Po obiedzie dzieciaki poszły na popołudniową drzemke.
M.
- Wczoraj robiąc zakupy u pana Jonsona dowiedziałem się że do naszego miasteczka zawitał lunapark. Może zabierzemy tam dzisiaj albo jutro dzieci. Co, o tym myślisz?
L.
- Świetny pomysł, ale to jutro dobrze. Dzisiaj odpoczniemy w domu. Nie za bardzo chcę pokazywać się w takim stanie między ludźmi. Jeszcze pomyślą sobie coś na twój temat. Tak wiem, w nosie masz to co myślą o tobie inni. Ale ja nie mam tego w nosie. I tak nie podoba mi się to że mają ciebie za dziwaka z urwiska.
A właśnie, Mamoru działo się coś ostatnio. Zauważyłam że z twojego konta robiłeś ostatnio dość duże przelewy? Miałam dzwonić i się pytać czy masz jakieś kłopoty. Bo jak na jednego mieszkańca dość dużo zapłaciłeś za media.
M.
- To nie ja miałem kłopoty. W miasteczku były kłopoty. Poprostu pomogłem jak mogłem. Resztą zajął się nowy sołtys. Chodziło o to że miasteczko było zadłużone na spore kwoty. Chcieli robić przetarg i sprzedać miasteczko. Nie pozwoliłem na to.
L.
- Masz racje słusznie postąpiłeś. A możesz mi powiedzieć jak do tego wszystkiego doszło?
M.
- Poprzedni sołtys zdefrałdował miejscowe pieniądze i zadłużył miasteczko. W ogóle nie opłacał wody prądu i gazu. Odcięli dopływ wody i nasłali prawnika księgowego i kogoś jeszcze. Nie ważne czy tutejsi mieszkańcy mają mnie za dziwaka czy kogoś innego mieszkam tu i te widoki mi się podobają. A jakby wystawili miasteczko na sprzedaż, nie wiadomo kto by je kupił i co by tu zrobił. Nie którzy tu żyją od zawsze. Nie czuli by się komfortowo w nowym miejscu.
L.
- Wiem o tym doskonale. Mnie też się tu podoba dzieciakom również. Może przeprowadzę się tutaj z dziećmi. Nie wiesz czy ktoś nie chce sprzedać domu.
Jestem z ciebie dumna bracie. Bardzo dumna.
Jeszcze długo z siostrą rozmawialiśmy na różne tematy. Nawet zaplanowaliśmy każdy dzień na ten tydzień. Ale z reguły wiem że połowa tych planów nie wypali. Bo albo pogoda nam nie będzie sprzyjać albo coś się wydarzy w między czasie. Lilu powiedziała mi również że na razie zamieszka z dziećmi u naszych rodziców bo sprzedaje dom. Nie chce w nim mieszkać za wiele przykrych wspomnień. A że przed ślubem podpisali intercyzę to nie musi się martwić bo wszystko jest jej. Mądra dziewczynka.
Moja mała siostrzyczka teraz rozmawia z przyjaciółką przez telefon a ja oglądam telewizor z dzieciakami.

3 godziny później.

Po kolacji pomogłem Lilu wykąpać dzieciaki i teraz czytam im bajkę na dobranoc którą sam napisałem specjalnie dla nich. Nie ma drugiej takiej. Jest tylko jedna taka.
Gdy miałem pewność że maluchy śpią. Poszedłem na dół do siostry. Wypiliśmy po lampce wina porozmawialiśmy jeszcze trochę i każdy poszedł do siebie. W końcu mogę odetchnąć i odpocząć na jutrzejszy dzień. Który będzie również udany jak dzisiejszy. Więc nie zostaje mi nic innego jak życzyć wam moi drodzy spokojnej nocy i miłych snów. Do następnego spotkania.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 20, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Bez NazwyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz