6. Dzień, w którym poznałam prawdę.

541 50 15
                                    

Śmierć. Śmierć i zniszczenie. Po Czwartej Światowej Wojnie Shinobi nie były one zjawiskiem rzadkim. Ruiny, dym i zgliszcza. Łzy.

Moje łzy? Nie...

Wszyscy członkowie mojej drużyny przeżyli tę wojnę. Moja mama też była bezpieczna. Nie miałam powodów do smutku. Czułam za to wielki gniew.

Sasuke Uchiha wrócił.

Po uwolnieniu z Nieskończonego Tsukuyomi, wszyscy byli pewni jednego – Kaguya została pokonana. Ten koszmar się skończył. Nasz świat został uratowany.

Trzeba było zrobić jeszcze jedną bardzo nieprzyjemną rzecz. Szukaliśmy ciał naszych poległych kompanów, aby pochować ich po powrocie do wioski. Wśród nich nie znajdowała się żadna bliska mi osoba, ale przepełniało mnie żal i współczucie skierowane do innych. Te szlochy, te rozdzierające serce krzyki...

Mama przywitała mnie w domu z ulgą wypisaną na twarzy. Rzuciła mi się w ramiona. Odwzajemniłam uścisk. Zadawała mi wiele pytań odnośnie wojny, a ja starałam się na nie odpowiedzieć, pomijając oczywiście zbyt makabryczne szczegóły. Nie chciałam, aby wystraszyła się jeszcze bardziej. Wystarczyło już to, że jej córka, która dopiero niedawno wkroczyła w dorosłość, brała udział w czymś tak okrutnym.

Nie chciałam stawiać się na pogrzebie. Nie chciałam jeszcze raz odczuwać bólu ludzi tęskniących za zamordowanymi bliskimi. Mama jednak przekonała mnie, że w taki sposób mogę ich uszanować, zarówno martwych, jak i żywych. Zebrałam się w sobie i poszłam pożegnać rodaków ten ostatni raz.

Po uroczystości do moich uszu dotarła wiadomość, że Sasuke Uchiha, jako zdrajca i groźny przestępca, trzymany był w zamknięciu, a władze wioski debatowały nad jego losem. Zapragnęłam go odwiedzić. Głównie dlatego, bo miałam ochotę rozszarpać go na strzępy. Pomyślałam, że miał szczęście, że znajdował się za kratami.

Najpierw spotkałam się z Naruto i Kakashim, który został Hokage jako następca Tsunade. Przedstawiłam im swoją prośbę. Nie musiałam ich długo przekonywać. Zaprowadzili mnie do celi, w której trzymany był mój były przyjaciel. Była odizolowana, strzegli jej dwaj strażnicy. Sasuke siedział na pryczy, skrępowany i z zasłoniętymi oczami.

– Czy naprawdę muszę z nim rozmawiać, kiedy jest w takim stanie? – zapytałam.

Na dźwięk mojego głosu opuszczona głowa Sasuke nieznacznie uniosła się w górę.

– Takie są procedury – wyjaśnił jeden ze strażników.

Popatrzyłam z nadzieją na mężczyzn, którzy przybyli ze mną. Bohater wojenny i Hokage mieli na tyle duże możliwości, że mogli mi pomóc w tej sprawie. Tak też zrobili.

– Sasuke naprawdę wszystkiego żałuje. Nie zrobi nikomu krzywdy. Sam oddał się w nasze ręce. A to jego stara przyjaciółka. Dajcie im porozmawiać jak ludziom – twardo powiedział Naruto.

Strażnicy spojrzeli po sobie, a potem niepewnie popatrzyli na Kakashiego. Hokage westchnął i powiedział:

– Ufam Naruto, a skoro Naruto ufa Sasuke, to nie pozostaje mi zrobić nic innego. Rozwiążcie go.

Mężczyźni z wahaniem spełnili jego rozkaz. Najpierw uwolnili go z więzów, a następnie zdjęli opaskę z oczu. Sasuke miał opuszczone powieki. Zapewne nie chciał, aby strażnicy czuli się zagrożeni.

– Rozwiązaliśmy go, ale ma chociaż pozostać w zamknięciu.

– Dziękuję – powiedziałam, choć nie widziałam sensu w takim działaniu. Jakby chciał, to z łatwością mógłby uciec.

Siedem dni [Itachi x reader]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz