Część 2

200 9 1
                                    

Pyskacz: Ach... Pilnuj pieca, Czkawka. Ja idę pomóc chłopakom. Aaaa! (wybiega)

Stoick: (rzuca się na spętanego Śmiertnika) Uwaga chłopcy! Te diabły chcą się jeszcze odgryzać!

Czkawka kończył prace w kuźni gdy usłyszał kolejny pisk Nocnej Furji i nagły zaskoczony ryk. Zaglądając przez okno kotem oka zobaczył kontur tego samego smoka spadający w stronę Kruczego Urwiska.

Wszystko ucichło nikt nie był w stanie się odezwać, jeden z nich właśnie trafił Nocną Furię, wikingowie zaczęli wiwatować planując już ekipy poszukiwawcze. Czkawka tylko wtulił się w Szczerbatka wspominając ich pierwsze spotkanie.

Podczas gdy smoki odleciały lodzie zaczęli zbierać się za sprzątanie po nalocie i zaciągnięcie schwytanych smoków do klatek. Pyskacz wchodzi do kuźni i zauważa że wszystko już prawie skończone.

Pyskacz: Jak chcesz to już możesz iść ja dokończę resztę i tak niema już dużo roboty.

Czkawka: Okej, to na razie Pyskacz.

Czkawka wybiega z kuźni w stronę domu, gdy już tam dotarł zabrał ze sobą notes i małą torbę do której schował rybę i pobiegł w stronę lasu żeby odszukać smoka.

Stoick: Czkawka co robisz!?

Czkawka: A od kiedy cie to obchodzi?

Stoick zamilkł. Czy naprawdę aż tak oddalił się od syna?   

Stoick: (w Twierdzy) Albo my wykończymy je, albo one nas. To jest jedyny sposób. Jeśli znajdziemy ich leże i je zniszczymy, odlecą. Poszukają innego domu. Próbujmy dalej, za nim wszystko zamarznie.

Wiking: Jak dotąd żaden okręt nie wrócił.

Stoick: Jesteśmy Wikingami, to ryzyko zawodowe. Kto ze mną płynie? 

Wikingowie: ...

Stoick: Dobra... Ci, którzy zostają, niańczą Czkawkę.

Czkawka: Poważnie!?

Sączyślin: Ja płynę z tobą Stoick.

Stoick: No i to rozumiem.

(ludzie wychodzą)

Valka nie mogła w to uwierzyć. Czy ludzie na prawdę wolą zginąć niż zostać i zająć się jej synem? Dlaczego jej mąż do tego dopuścił. 

Pyskacz: Ach, to idę spakować gacioszki.

Stoick: Nie. Zostaniesz i będziesz szkolił nowych rekrutów.

Pyskacz: O, świetnie. Ta, a jak będę zajęty, Czkawka zastąpi mnie w kuźni. Będzie kuł żelazo, ostrzył topory i miecze. Nikt go nie będzie pilnować. Najbezpieczniejszy możliwy układ.

Czkawka:(Sarkazm)Dzięki za wotum zaufania. 

Stoick: No i powiedz, co ja mam z nim zrobić.

Pyskacz: To na szkolenie go poślij.

Czkawka: O nie mowy nie ma! 

Stoick: Ja mówię poważnie.

Pyskacz: No i ja też.

Stoick: Sam by się zabił zanim wypuściłbyś pierwszego smoka z klatki. Po zatym doskonale wiesz że on się nie zgodzi.

Pyskacz: Uparty jest jak ty. 

Stoick: Już jako niemowlę był jakiś... inny. Ach, robi co chce. Na niczym nie umie się skupić. Zabieram go na ryby, a on rozgląda się za... za trollami.

Czkawka: ( naśladując Pyskacza) Ale trolle istnieją. I kradną onucki. Ale tylko z lewej nogi. Bądź tu mądry...

Pyskacz: Ale trolle istnieją. I kradną onucki. Ale tylko z lewej nogi. Bądź tu mądry...

W teatrze wybuchł śmiech. Czkawka musi naprawdę dobrze znać Pyskacza skoro zgadł co powie. Stoick z drugiej strony był zazdrosny o więź między tymi dwoma. 

Stoick: Ach, kiedy ja byłem chłopcem...

Czkawka: Och, zaczyna się...

Pyskacz: Och, zaczyna się...

Nastolatki patrzą zdziwieni na Czkawkę.

Czkawka: No co słyszałem te historię setki razy.

Pyskacz:(z chichotem) Jeśli nie tysiące! Hehe.

Stoik paczy na swojego przyjaciela groźnie.

Pyskacz: Już nic nie mówię.

Stoick: ...ojciec kazał mi walić głową w ogromny głaz. No i waliłem. Wiedziałem, że to głupie, ale słuchałem ojca. I wiesz co się stało?

Śledzik: Nie nabił szef sobie guza?

Pyskacz: Nabiłeś sobie guza.

Stoick: Pewnego dnia ten głaz pękł. Heh, wtedy zrozumiałem, że Wiking może wszystko, rozumiesz? Może... Może przenosić góry, kosić drzewa jak trawę, okiełznać morze. Już jako chłopak wiedziałem kim jestem i kim kiedyś będę. A Czkawka tego nie wie.

Pyskacz: Nie ochronisz go przed przeznaczeniem. Ale możesz go przygotować. Wiem, że szanse są marne, ale prawda jest taka, ze cały czas i tak go nie upilnujesz. W końcu i tak się gdzieś wymknie, a jak znam życie to już to zrobił. 

(Czkawka błąka się po lesie szukając smoka, w pewnej chwili ze złości zamazuje naszkicowaną mapę)

Pyskacz: Mówiłem, że się wymknie.

Czkawka: Bogowie się na mnie uwzięli. Inni to gubią nóż albo kubek. Ale nie ja... Mnie się udało zgubić całego smoka. (uderza w gałąź, która się odbija i trafia go w twarz) Ał! 

W teatrze słychać śmiech. Ze wszystkich tylko Czkawka ma takiego pecha.

Czkawka:(znajduje smoka) O kurcze. Znalazłem go.(powoli podchodzi sprawdzając czy smok został ranny) Nie krwawi, ale ma chyba złamane lewe skrzydło. (smoka się porusza, chłopak odskakuje do tyłu, po chwili wraca ze sztyletem w ręku żeby przeciąć liny) Hej w porządku, spokojnie chce ci pomóc.

Stoick: Czy tobie do reszty odbiło!!? Chcesz żeby ten smok cię zabił!?

Czkawka/Valka: Nie zrobił by tego!!!

Di: Mają racje, a jeśli chcesz się dowiedzieć dlaczego tak uważamy to radze usiąść i oglądać film!

Naburmuszony Stoik usiadł by oglądać dalej co jego syn zrobi wciąż martwiąc się o niego. 

(przygląda się smokowi i wie, że ten go rozumie lecz wciąż się waha widzi to w jego oczach tak bardzo podobnych do swoich) W porządku przetnę tylko te liny, okej? (uwalnia smoka, a gad rzuca się i oddala od niego patrząc przez chwile z zaciekawieniem i ostrożnością po czym ucieka) Nie, zaczekaj masz złamane skrzydło! (w oddali było słychać ryk bólu) No pięknie jak teraz go znajdę?

______________________ 

Z powodu małych problemów technicznych (laptop mi się psuje) wstawiłam dzisiaj jeden rozdział zamiast dwóch. Ale jutro wieczorem może być kolejny rozdział.

Zobaczyć to co było i to co będzieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz