część 13

663 17 10
                                    

W ciągu ostatnich dwóch tygodni Hermionie udało się skontaktować z Antoine’m. Jednak ten dopiero znalazł czas na spotkanie na trzeci tydzień po adopcji Luny. Termin spotkania wypadł  dopiero 29 kwietnia ’97.
Tego dnia Hermiona ubrała czarną sukienkę za kolano i rękawem 3/4, czółenka na nie za wysokim obcasie oraz  szarą marynarkę. Ogarnęła włosy i wyszła z pokoju do salonu w ich dormitorium zabierając ze sobą szalik, czapkę, beżowy płaszcz do łydek i czarną torebkę powiększoną zaklęciem. W salonie czekał na nią Draco siedzący przed kominkiem z podręcznikiem od obrony. Odwrócił się w jej kierunku, słysząc jej kroki.

- No siostrzyczko, a gdzie ty się wybierz w takim stroju? Ty i Sev zrywacie się dzisiaj gdzieś na randkę? – spytał Draco złośliwie

- Draco! Nie idę na żadną randkę. – odparła Hermiona parskając śmiechem

- Nie? To czemu mój kochany ojciec chrzestny pytał mnie dziś o szóstej rano jaki ma wybrać garnitur bo idzie gdzieś z tobą do mugolskiego świata.- odpowiedział Draco

- Ach ten Severus... Głupek z ciebie braciszku. Severus i ja idziemy na spotkanie z znajomym notariusza moich rodziców. Będzie tam z nami Dumbledore i Shacklebolt. – odparła Hermiona

- Co? Jaki notariusz? – zapytał Draco

- Już zapomniałeś? Oj Draco, mówiłam ci o nim w czwartek po południu w zeszłym tygodniu. – powiedziała Gryfonka

- Eee.. To już dziś? Zapomniałem. – bąknął blondyn

- Oj braciszku. Coś ostatnio często o czymś zapominasz. Kto zawrócił ci w głowie? – zapytała Gryfonka

- Eee... Nikt...- próbował się wykręcić

- Czy to była jedna z Driad? – zapytała Królowa Natury

Draco się zarumienił aż po czubki uszu.

- Czyli zgadłam. – zaśmiała się Gryfonka – No dobrze mój buraczku. Teraz wychodzę, ale wieczorem mi wszystko opowiesz i może będę mogła podpowiedzieć ci jak zdobyć jej serce. – dodała burząc jego idealną fryzurę

Wyszła z pokoju prefektów i udała się do Sali Wejściowej, gdzie czekał jej mąż wraz Dumbledore’em i Kingsley'em.

- Co tak długo? Draco zadawał ci mnóstwo pytań? – zapytał Severus

-Zgadłeś kochanie. – powiedziała cmokając go na powitanie- Profesorze Dumbledore, Kingsley. – dodała witając się z nimi

Oni w odpowiedzi skinęła głowami i przenieśli się świstoklikiem w pobliże kancelarii Rutter’a. Wylądowali jakieś dwie uliczki dalej aby nie rzucać się za bardzo w oczy, ponieważ budynek kancelarii znajdował bliżej ruchliwych ulic, gdzie mnóstwo ludzi przechodziło w jednym bądź drugim kierunku. Pieszo ruszyli w drogę. Na miejscu byli po wpół do dziewiątej. Weszli do budynku i po krótkiej rozmowie z nieco ciekawostką sekretarką, usiedli na krzesłach przed gabinetem Antoine'a. Po kilku minutach drzwi się otworzyły i Antoine wyszedł do nich.

- Zapraszam was. Usiądźcie wygodnie, a ja zaraz do was przyjdę. Poproszę tylko Adelę aby przyniosła coś wam do picia. – powiedział do nich i ruszył w stronę całej Adeli

Weszli gabinetu i rozsiedli się na krzesłach przy dużym stole. Chwilę później wrócił Antoine wraz dwojgiem mężczyzn, na których widok Hermiona zdziwiła się. Byli to Bill Weasley i jej daleki wujek Rick Salvatore - jeden z kuzynów jej zmarłego ojca. Prawie nigdy go nie widywała i mało co o nim wiedziała. Jedynie wiedziała, że przez swoją pracę jest ciągle zmuszony podróżować w delegacje.

- Bill, wujku Rick? Co wy tutaj robicie? – zapytała Gryfonka

- Cóż, ja jestem przedstawicielem Gringotta. – odpowiedział Bill szczerząc się

- A ja w sprawie związanej z twoimi rodzicami oraz jako reprezentant banku, w którym konta mieli twoi rodzice. Wybacz kochana, że nie mogłem być przy tobie w tym trudnym momencie od razu. Byłem poza krajem moja malutka i nic nie wiedziałem. Dopiero Antoine mi zadzwonił tydzień temu i powiedział co się stało. – odpowiedział Rick przytulając dziewczynę mocno

- Już nie jestem taka mała wujku Rick. – zaśmiała się Gryfonka w jego ramię – I nie ściskaj mnie tak mocno, bo jak mnie uszkodzisz to mój mąż nie będzie zadowolony. – dodała konspiracyjnie
Rick zdębiał i dzięki temu Hermiona wyswobodziła się z jego stalowego uścisku.

- C..co? Jak to... Mężatką? Mionka, czy ty sobie jaja ze mnie robisz? – powiedział Salvatore

- Nie. Nie żartuję wujku. Wiesz dobrze, że według świata magicznego jestem dorosła i mogę już wychodzić za mąż. I poznaj proszę mojego męża Severus’a Snape’a. – odparła Hermiona – Severus’ie, to kuzyn mojego taty, Rick Salvatore. – dodała do męża

Mężczyźni uścisnęli sobie dłonie i usiedli na przeciwko siebie. Później Hermiona przedstawiła Rick'owi  Dumbledore'a, Shacklebolt'a i Billa Weasley'a, a chwilę później Rutter rozpoczął spotkanie, kiedy Adela przyniosła filiżanki i dzbanki- jeden z kawą, drugi z herbatą.

- Zacznijmy już. Jak wiecie,  to spotkanie ma pomóc Hermionie w sprawach finansowych; tj. w sprawie kont bankowych po jej rodzicach, ich testamencie oraz co zrobić w sprawie z kliniką, którą pozostawili państwo Granger. – powiedział notariusz

- Panie Rutter...- zaczęła Hermiona

- Mówcie mi po imieniu moja droga. Przecież i tak znamy się od dawna, a twoi rodzice byli moimi przyjaciółmi. – powiedział Rutter

- No dobrze... W takim razie... Antoine, powiedziałeś coś o testamencie moich rodziców. A z tego co wiem, oni nie mieli żadnego. – powiedziała Hermiona

- Hermiono... – westchnął Antoine – Twoi rodzice mieli testament. Napisali go tuż po tym jak wróciłaś do domu  z Hogwartu po czwartym roku. – odpowiedział Antoine

- S... Skąd wiesz o mojej szkole? – zapytała zaskoczona Gryfonka

- Jeśli zna się Joela Stone’a to nie można nie wiedzieć o magicznym świecie. A poza tym jestem Charłakiem. Kiedy twoi rodzice powiedzieli mi, że jedziesz do tej wspaniałej szkoły... Cieszyłem się, że moja mała księżniczka nareszcie będzie między swoimi. – powiedział Rutter

- Nie wiedziałam o tym. Ale co z tym testamentem? – zapytała dziewczyna

- A tak... Twoi rodzice przyszli do mnie tydzień po tym jak wróciłaś do domu na wakacje. Powiedzieli mi, że powrócił dupek, który zamordował lata temu rodziców twojego przyjaciela, Harry’ego. Znając to, co wiedzieli od ciebie i profesora Dumbledore'a, przypuszczali, że znajdą się w niebezpieczeństwie gdy na nowo zacznie się terror. Bali się, że mogliby zostawić cię z niczym bez testament. Tak to u mugoli działa, nie ma testamentu, wszystko przepada, a dzieci pozostają z niczym. Bardzo nie chcieli aby tak się stało. Proszę bardzo Hermiono, to jest ten testament. – powiedział notariusz podając go kasztanowłosej

Najpierw przeczytała go sama, a później pokazała go Severus’owi.

- Napisali, że po ich.. odejściu..  klinika należy do mnie tak jak i nasz dom. Prosili aby klinika nadal istniała i aby była pod ich imieniem. Napisali, że z domem mogę zrobić co tylko będę chciała. Jeśli chodzi o konta... Chcą aby przepisać wszystko na... Na moje konto? – powiedziała Hermiona
- Tak. Założyli ci je zaraz jak poszłaś do szkoły. Nie powiedzieli ci o nim. Prosili o to także mnie i Rick'a, który do tej pory robił niewielkie przelewy, tj, po 500£, co miesiąc na ich prośbę. Konto do tej pory było zablokowane dla ciebie dopóki nie skończysz 14 lat. Można było na niego wpłacać, ale nie wypłacić. Od ostatnich dwóch lat jest w pełni aktywne i a przelewy są znacznie większe. Liczyli się z tym, że będzie ci potrzebne duże kwoty na „czarną godzinę”, więc co miesiąc przelewali ci na konto po dwa tysiące od każdego z nich. Czy łącznie co miesiąc wpłacali na twoje konto cztery tysiące funtów. Czyli do dnia dzisiejszego na twoim koncie jest 40000£. – odpowiedział Rutter

- Ile? – zapytała Gryfonka niedowierzając

- Czterdzieści tysięcy funtów kochanie. Helen i Peter zadbali o to byś miała czym się zabezpieczyć w razie czego. A po przesłaniu tego co mieli na swoich kontach ta suma tylko wzrośnie. Aha, odnośnie konta firmowego. Zostanie ono przepisane na ciebie jako właściciela kliniki. – odpowiedział Rick

- Wujku? Ty.. ty wiesz ile było na tych kontach prawda? – zapytała dziewczyna

- Tak. Zawsze będę ci w tym pomagał. Jako właścicielka kliniki teraz ty będziesz odpowiadać za place pracownikom kliniki. Będę ci przy tym pomagał. Za zgodą twoich rodziców robiłem przelewy na twoje konto. Tak samo będę to teraz, bo wiem, że ze szkoły ciężko będzie ci to robić.- odpowiedział Salvatore

- Dzięki. Chociaż jeden problem będzie z głowy. – westchnęła Pani Natury – A jeśli chodzi o klinikę zrobię to o co prosili rodzice. Od jutra klinika będzie pod inną nazwą. – dodała

- Jak chcesz ją nazwać? Wiesz, że będziesz musiała tam pojechać i wszystko załatwiać? – powiedział Snape

- Wiem kochanie. Klinika od jutra będzie pod nazwą „Klinika dentystyczna im. Helen i Peter'a Granger”.  Myślę, że podobałaby się rodzicom ta nazwa. Trzeba by było spotkać się z Viviane* – ich asystentką. Ona bardzo im pomagała. Mi też może pomóc utrzymać klinikę w ryzach. Trzeba też będzie zadzwonić do Dymitra Clarke'a i Samanthe Harris.** Oni zawsze zastępowali rodziców. Dobrze znam ich od lat. Często do nas wpadali. Poradzą sobie z przejęciem stanowisk po rodzicach. Nie znam lepszy dentystów, którzy mogli zająć ich miejsce. – odpowiedziała Hermiona

- No dobrze. Co chcesz zrobić z domem po rodzicach? Tym co ci zostawili. – zapytał Bill

- Wiesz, nawet nie wiem o którym mowa. – powiedziała zakłopotana

- Chodzi o dom w Devon. Jeździliście tam nad morze kiedy byłaś malutka. Do tej pory to ja tam teraz wpadałem na kilka dni parę razy do roku. – powiedział Rick

- Rzeczywiście jeździliśmy na lato do Devon. Nie przypuszczałam, że rodzice mogli go zapisać na mnie. – powiedziała kasztanowłosa – Zachowam go. Będziemy tam z Severus’em spędzać wakacje po tym jak to wszystko się skończy. Będzie nadal domkiem wypadowym jak do tej pory było. – dodała

- Bill mam pytanie do ciebie. Czy dałoby się połączyć moją skrytkę u Gringotta z kontem bankowym, że dało się korzystać z tego zarówno w mugolskim świecie jak i czarodziejów? – zapytała Gryfonka

- Oczywiście, że tak. Ja i twój wujek już możemy się tym zająć. – odpowiedział Bill

- Jeśli mogę coś wtrącić to mam pewną propozycję. – powiedział notariusz

- Jaki masz pomysł Antoine? – zapytał Severus

- Podliczymy wszystko co zostanie przelane na konto Hermiony z osobistych kont Helen i Peter’a. Zajmujemy to i podzielmy kwotę na pół. Połowa będzie zdeponowana w mugolskim banku, a druga połowa u Gringotta w skrytce. Nie będzie problemu z wymianą walut, gdzie gobliny pobierają zawsze przy każdym, jednorazowym przewalutowaniu jakiś procent. A tak, będziesz mogła tego uniknąć. Pobiorą ten procent tylko raz przy wpłacie do skrytki, jaką zrobisz po przelewie i podziale sumy kwoty z konta. A konto firmowe zostawimy tak jak jest. – powiedział Antoine

- Co o tym sądzisz Hermiono? – zapytał Shacklebolt

- Myślę, że to bardzo dobre rozwiązanie. – odpowiada zadowolona Hermiona

- Dobrze w takim razie ile to będzie? Rick, tylko postaraj się więcej nie zszokować mi żony tą kwotą. – powiedział Severus

Salvatore wyciągnął z torby teczkę wyciągami z kont i ją otworzył. Wyjął papiery i zaczął czytać.

-W przypadku. Jak już wcześniej wspomniałem, obecnie na koncie Hermiony jest 40000£. Na koncie Helen było 60000£, a Peter’a 85000£. No nie patrz tak na mnie. To są nie tylko zarobki twoich rodziców, ale także spadki, które otrzymali od swoich rodziców. O matko, zapomniałbym. Wczoraj zmarła twoja ciotka Fiona*** Rogers. Nie miała nikogo. Jej mąż, Florian, zmarł kilka lat temu. Mieli całkiem spory majątek, ale nie mieli dzieci. Twoja biedna ciotka nie mogła mieć dzieci, choć bardzo się starali. Jako jedynej z najbliższej i ukochanej jej sercu z  dzieciaków od kuzynostwa, w testamencie przepisała wszystko na ciebie. Bardzo nie chciała aby rząd chamsko zabrał cały jej i Floriana pisarski dorobek. – powiedział Rick

- Jak ... Czy to ma coś wspólnego z Riddle'em?  - zapytała Gryfonka z obawą

Hermiona bardzo kochała ciotkę Fionę. Była ona starszą już kobietą, ale wyglądała na nieco młoszą od jej dziadków. Jednak to od niej młoda Hermiona pociągnęła żyłkę do książek. Fiona była kobietą sukcesu i tak, jak jej mąż była wspaniałym pisarzem.

- Nie. W ostatnich latach Fiona chorowała na serce. Dość dużo problemów jej to sprawiało. Trzy lata temu miała wszczepiony rozrusznik serca. Najwidoczniej w ciągu ostatnich miesiącach musiała być w strasznym stresie. Jakieś pismaki się do niej dobrały i walczyła z nimi. Najwyraźniej jej stare serce wraz z rozrusznikiem nie wytrzymało tego napięcia i biedna zeszła z tego świata. – powiedział Rick podając dziewczynie zapieczętowany testament

- Mój Boże... Nie dziwię się, że ciotka Fiona wołała to przepisać na mnie niż oddać to wszystko rządowi. – jęknęła Gryfonka

- Mogę zobaczyć? – zapytał Severus

- Tak. Jeśli możesz, to nawet przeczytaj wszystkim. – sapnęła Hermiona

Jej mąż słoną głową i zaczął czytać co tam było.

- Twoja ciotka Fiona i wuj Florian ufundowali dom dziecka w Charleston, w Karolinie południowej. Fiona prosi cię aby ten dom mógł nadal funkcjonować. Jest też dużo jakichś dzieł sztuki, tutaj też jest prośba aby część z nich, te co są na liście poniżej, aby dać je do miejskiego muzeum. No a reszta to dom przy plaży, jakieś kosztowności, które chciała ci przekazać oraz konto bankowe z 350-cioma tysiącami dolarów, to wszystko należy teraz do ciebie Hermiono. – powiedział Snape

- Ameryka... Nie ma co. Trzeba będzie odwiedzić MACUSA, bo oni wyczują każdego nowego magicznego gościa. – powiedział Kingsley

- Racja Kingsley. Po zamieszaniu z Grindelwald’em bardzo wzmocnili swoją ochronę. – powiedział Dumbledore

- Dobrze, że mówi pan o tym profesorze. Gdybyśmy tego nie wiedzieli, moglibyśmy wpakować się w duże kłopoty. – powiedziała Hermiona

- Hermiono? Mogę na chwilę ten testament? Zdaje mi się, że czuję od niego coś magicznego. – powiedział Weasley

- Tak, oczywiście Bill. I masz rację też poczułam magiczny impuls. – powiedziała Hermiona

Bill bezróżdżkowo zdjął jakieś zaklęcie i na końcu dokumentu pojawił się tekst.

Moja kochana Hermiono, wiem, że to przed tobą zataiłam, ale musisz znać prawdę. Jestem czarownicą. Nie mogłam tego ujawnić wcześniej, ze względu na amerykański rząd magii. Kiedyś brałam udział w walce z Grindelwald'em. Po tym przeniosłam się do mugolskiego świata dla bezpieczeństwa i  MACUSA zabroniła mi zdradzać czarodziejską tożsamość. Nawet nie mogłam powiedzieć tego Florianowi. Kochanie, bardzo się cieszę również, że mogłam poznać moją królową. Tak Hermiono, Zefirek mi powiedział. Jestem dumna z ciebie i życzę tobie i mężowi wszystkiego co najlepsze. Szkoda tylko, że nie zdążę go poznać osobiście. Dlatego, aby MACUSA nie przejęła mojego dorobku u Gringotta przepisuję go na ciebie. Proszę cię tylko o jedno, przenieś to wszystko do swojej skrytki. Nie ufam tym cholernym amerykańskim padalcom, którzy na pewno po mojej śmierci będą to chcieli sobie wszystko przywłaszczyć jako powojenny majątek dla państwa na funkcjonowanie rządu. Dlatego zrób to jak najszybciej. Moje kochane dziecko, jako królowa nie musisz się obawiać, że nie wpuszczą cię do kraju. MACUSA doskonale wie o istnieniu królewskiej rodziny, choć będą chcieli płaszczyć się przed tobą i twoim mężem. Daje ci to też pewność, że będą się zgadzać na wszystko, co na pewno będzie ci na rękę. Klucz do skrytki pojawi się za 10 minut od skończenia odczytania tego, co napisałam. Kochanie, na sam koniec,  pozdrów i uściskaj  też ode mnie na ostatnie pożegnanie mojego serdecznego przyjaciela Albusa Dumbledore’a, on był dla mnie jak starszy brat.”

Hermiona nie mogła powstrzymać łez wzruszenia. Wstała i zrobiła to, o co ciotka ją prosiła. Podeszła szybko do Dumbledore'a i uściskała go mocno. Stary czarodziej był nieco zaskoczony, ale odwzajemnił gest równie mocno przytulając dziewczynę.

- Kazała pan profesorze pozdrowić i uściskać na pożegnanie. – powiedziała Hermiona w ramię Albusa

- Dziękuję. Fiona rzeczywiście była mi bliska jak młodszą siostrą. Jedną, biologiczną, już dawno straciłem. A teraz, tym bardziej będzie mi się pogodzić ze stratą Fiony, mojej młodszej, przybranej siostry. – odparł cicho Albus do ucha dziewczyny

- Opowie mi profesor później o niej trochę, tego co nie mogła mi powiedzieć? – zapytała Gryfonka

- Oczywiście, moja droga. Oczywiście. – szepnął jej do ucha

Ona w podzięce uściskała go mocno jeszcze raz. Snape patrzył na tę krótką scenę zaskoczony. Nigdy jeszcze nie widział tak rozbitego i rozczulonego Dumbledore’a, po którego twarzy popłynęło kilka pojedynczych łez, a stary czarodziej nie zdawał sobie z nich sprawy. Kilka minut później, gdy wszyscy ochłonęli zabrali się za formalności. Po skończeniu spotkania pożegnali się z Rutter’em i udali się z powrotem do Hogwartu. Tam zjedli cichy obiad w gabinecie dyrektora, gdzie czekali na znak od Salvatore'a poprzez zaczarowany pergamin. Rick w tym samym czasie udał się od razu do hotelu. Wymeldował się i pędem ruszył na lotnisko bukując bilet na najszybszy lot  do Stanów. Kiedy będzie już na miejscu docelowym miał dać znać Hermionie przez zaczarowany pergamin do komunikacji, a oni będą mogli teleportacją przenieść się do niego.

~~~~~~~~~~~~~~
Objaśnienia :

*Viviane Green – postać  wymyślona na potrzebę opowiadania, asystentka w klinice rodziców Hermiony. Zajmowała się recepcją i ogarnianiem innych rzeczy gdy Helen i Peter byli zajęci.

** Dymitr Clarke'a i Samantha Harris – postaci powstałe na potrzebę opowiadania, dentyści, którzy zastępowali rodziców Hermiony w klinice

*** Fiona Rogers – postać wymyślona na potrzebę opowiadania do urozmaicenia opowieści i aby zszokować trochę Mionę kim ta postać była. Ciotka Hermiony, czarownica, przyjaciółka Dumbledore’a, któremu pomagała w wojnie z Grindelwald’em.

Dodatkowo pojawiła się postarać Rick'a Salvatore - wujka Hermiony. Pojawi się on jeszcze parę razy. Ma on pewien sekret, który zostanie wybawiony później. Jest jasnej karnacji. Ma krótkie, czarne włosy i nosi pewien pierścień, który jest pamiątką po ojcu. Kto odgadnie lub będzie tego najbliżej otrzyma dedyk.

Hogwardzka Śpiąca Królewna Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz