(okładka by Wyimaginowana__)
Pov. Hubert
Piękny piątkowy wieczór. Siedziałem właśnie na wiklinowym krześle ustawionym idealnie na zachód słońca. Popijałem co chwilę ciepłą herbatę, w oddali typowy tak zwany uliczny szum..
Wiatr delikatnie uderzał w moją twarz, przez co raz na jakiś czas na moim ciele pojawiała się gęsia skórka.Mamy połowę października. Nie jest ani strasznie zimno, ani strasznie gorąco. Zwykła bluza i jeansy póki co wystarczają, aby chociażby wyjść na miasto czy usiąść na balkonie i obserwować miasto.
Dochodzi godzina 19, słońce praktycznie zniknęło już z mojego pola widzenia, chowając się za blokami Warszawy. Ze względu na porę roku zachód słońca jest znacznie szybciej, dzień staje się coraz krótszy.
Bądź, co bądź lubiłem jesień. Jesień dla mnie to pora roku z największą paletą kolorów.W końcu tylko w jesieni drzewa tracą liście, bądź stają się czerwone, żółte, pomarańczowe lub brązowe. Mniej lub bardziej czym wywołują albo intensywniejszy odcień albo mniej.
Uwielbiałem jesień.
To właśnie w jesień te spacery są najmagiczniejsze.Moje myśli przerwał telefon będący w domu.
Westchnąłem, wstałem zabierając kubek po herbacie i wszedłem do mieszkania.Nie miałem zbyt wielkiego mieszkania, ale nie narzekałem także że jest małe. Było idealne.
Wszystko miałem ułożone jak w pudełeczku. Każda rzecz w moim domu miała swoje miejsce, którego nie można było zmienić, bo zakłócało to by moją harmonię.Dlatego nie lubię zapraszać kogoś do siebie. Zawsze jak ktoś wchodzi do mnie to rozgląda się, dotyka i przesuwa różne rzeczy.
Mój problem tkwi w tym, że wystarczy przesunąć jakąś rzecz na mojej półce centymetr, a ja już wpadam w szał.
Odstawiłem kubek do zmywarki i skierowałem się do schodów, na których leżał mój telefon.
H : Halo?..
Powiedziałem wyczekująco odpowiedzi od przyjaciela.
E : Heeej Hubiii słuchaj prośbę bym miał do ciebie taką przyjacielu.
H : Nawijaj.
E : Ponieważ dziś przyjeżdża do mnie taki mój przyjaciel, ale ja na chacie mam chwilowo rodziców i nie mam go gdzie przenocować.. to naprawdę tak spontanicznie wy—
H : Okej.
Przerwałem mu.
E : Jesteś wielki! Chłop nazywa się Karol, wyślę mu Twój adres i powinien być tak około 23 u ciebie! Dzięki Hubert!
I się rozłączył.
Karol.. ciekawe jak wygląda.. jaki jest.. jaki ma głos..
Postanowiłem, że przygotuję się na spotkanie z chłopakiem. Jednak nie wiedziałem jak..
Uszykowałem sobie kanapki i włączyłem telewizję.
Około 21 wziąłem prysznic. Moje myśli ciągle krążyły wokół postaci Karola. Zgodziłem się na to tak spontanicznie.. a co jeśli to jakiś wariat..? Jeśli będzie chciał mi zrobić krzywdę.. nie no Ernest nie przyjaźni się chyba z takimi ludźmi..Nim się obejrzałem było po 22.
Uszykowałem Karolowi kanapę do spania, bo może być zmęczony po podróży.. w końcu nie wiem skąd jedzie..Poszedłem do siebie do pokoju i zacząłem przeglądać media społecznościowe.
Już grubo po 23 ! Gdzie jest ten Karol?! Zgubił się czy co? Zaraz północ! Chciałbym już iść spać!
Miałem już dzwonić do Ernesta, kiedy w mieszkaniu rozległ się dzwonek.
CZYTASZ
• 𝗗𝘅𝗗 • 𝓜 𝓳𝓪𝓴 𝓜𝓲𝓵𝓬𝔃𝓮𝓴 • ZAKOŃCZONE •
FanfictionCzy niepełnosprawność przeszkodzi w miłości?