6.

1.2K 108 225
                                    


   Kompletnie się rozpłakałem. Nie miałem już sił. Czułem, jakbym stracił sens życia lub jakiekolwiek chęci do życia.

??? - Proszę już wyjść i iść do domu, już zamykamy. Pracownicy tutaj także mają swoje rodziny. Dziś jest wigilia.

  Spojrzałem w stronę kawiarni, gdzie właśnie pani z obsługi wypraszała kilka osób.
Nagle w oczy rzuciła mi się jasnoniebieska walizka, bardzo podobna do tej jaką miał szatyn.

  Poderwałem się z miejsca i nie rozglądając się, przebiegłem przez ulicę.

Nie patrzyłem na nic. Po prostu leciałem wprost na osobę z niebieską walizką.

Aż w końcu wpadłem na niego, przewracając się z nim na chodzik.

To on. To Karol. To jego zapach. To jego włosy. Jego okulary.

Ujrzałem zbulwersowany wyraz twarzy chłopaka, który od razu przeminął kiedy mnie rozpoznał.

  Nie mogłem się powstrzymać.
Wbiłem się w jego usta, niemalże leżąc na nim. Miałem gdzieś pracownicę tej kawiarni, czy resztę tych osób, która wychodziła z Karolem.

  Było mi strasznie zimno.
Zielonooki oddał pocałunek. Nie dało się ukryć jego zdziwienia. Jego ciepłe dłonie pogłaskały mój policzek. Po chwili oderwałem się od niego i jak gdyby nigdy nic przytuliłem się do niego, wciąż leżąc na chodniku.

  Płakałem.

Szatyn głaskał moje włosy.

H : Przepraszam. Przepraszam. Nie chciałem.. ja..

Karol położył palec na moich ustach i uśmiechnął się lekko.

Wstaliśmy z zimnego chodnika i otrzepaliśmy się. Zatrzęsłem się z zimna.
Moje policzki i nos były różowe, mróz szczypał mnie w nos, ale wargi pozostały rozgrzane przez zielonookiego.

Wyższy złapał za rączkę od walizki, a drugą ręką chwycił moją dłoń.

H : Wybaczysz mi..?

Ten skinął głową na znak zgody.

H : Wracajmy do domu.. moi rodzice już na nas pewnie czekają..

  No tak. Zapomniałem go poinformować o moich rodzicach, ale mimo to ten nie był zły.

  Wróciliśmy do domu, obydwoje zmarznięci.

Moja mama od razu odgrzała wszystko.

I zaczęła się cała "ceremonia" wigilii.

Po zjedzonym posiłku, Karol niczym małe dziecko wyczekiwał momentu z prezentami. Niby jesteśmy dorośli i magia świąt z wiekiem gaśnie, ale może szatyna to aż tak bardzo nie dotknęło?

  

Najpierw prezenty otworzyli moi rodzice. Naturalnie nie dostało nic od Karola gdyż ten nie wiedział o dodatkowych gościach.

  Moja mama dostała ode mnie swoje ulubione maseczki i kremy wygładzające, regenerujące oraz dostała także perfumy. Nie byłem pewny, co jej kupić.
  Tacie kupiłem krawat i także perfumy.

Przyszedł czas na mnie.
Od rodziców dostałem zegarek, który przydał by mi się już od dawna, chociaż by aby wiedzieć, która godzina kiedy mój kochany iPhone się wyłączy na zimnie.
  Miałem już otwierać prezent od Karola. Spojrzałem na niego. Zauważyłem, że chłopak się bardzo stresuje. Posłałem mu lekki uśmiech, który od razu odwzajemnił.
 
M : No dalej, dalej Hubi!

Poganiała mnie z uśmiechem mama.

Widząc wymalowany stres na twarzy Karola, również zacząłem się stresować i zastanawiać, co się znajduje w małym pudełku, ozdobionym czerwono - żółtym papierem świątecznym.

• 𝗗𝘅𝗗 • 𝓜 𝓳𝓪𝓴 𝓜𝓲𝓵𝓬𝔃𝓮𝓴 • ZAKOŃCZONE •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz