Tragedia

221 16 4
                                    

-Gon ! Jest wsparcie ! - wykrzyczałem ciesząc się.
- Killua ! Uważaj! - krzyczał zdesperowany Gon.
Gdy zostałem popchnięty przez zielonowłosego zobaczyłem jak tuż przede mną mężczyzna głęboko przeciął Gona na ramieniu .
- Gon!! - Krzyczałem już że łzami w oczach. Wtedy ten sam mężczyzna zaatakował mnie .
- Nie mam czasu ! Zostaw mnie muszę pomóc Gonowi ! - Killua.
Ten mężczyzna był bardzo silny już zdążył w przeciągu kilku sekund zadać mi parę ran , tylko czy on na pewno był z wojska bo dla mnie wyglądał jak Klaun .
- Hisoka ! Umawialiśmy się Tak?! Pomogłem ci A Ty miałeś nie tykać Killui! - ze złością wykszykiwał mój  brat Illumi .
Wtedy brat zaatakował tego Hisokę i zaczęli prowadzić zacięta walkę , ale nic z tego nie rozumiałem , oni tylko ruszali  rękami jakby coś rzucali ale nic nie było widać. Wtedy Illumi zaczął dostawać obrażenia po niewidocznym ataku Hisoki. Nie wiem co tam się dzieje ale ja nie mam teraz czasu na to. Szybko spojrzałem na Gona i to podniosłem . Cholera jest ciężki czy ja to odniosę do punktu medycznego ? Wiem, Komunikator . Sięgnąłem po komunikator i zadzwoniłem do kwatery .
- Halo ?! Szybko odbiór! - Mówiłem już zdenerwowany .
- Tak, co się stało?- odpowiedział głos,
Najprawdopodobniej był to Leorio.
- Gon , to znaczy jeden z naszych żołnierzy został ranny , ma przecięte ramię, jest dużo krwi , Może się wykrwawić! - nadal zdenerwowany krzyczałem.
Gon ? Nie umieraj , proszę.  Jeśli tak zrobisz nigdy ci nie wybacze w końcu to Ty mnie wciagnąłeś w to niemożliwe zakończenie wojny więc ani mi się wąż umierać. Po tym z moich oczu zaczęły jeszcze bardziej cieknąć łzy .
Wtedy zobaczył kogoś z oddziału medycznego wychodzącego  z budynku .
Jest ! Udało się, uda się uratować Gona .
Szybko dałem rannego chłopaka aby go zabrano. Po czym sam chciałem z nim iść , lecz przeszkodził mi w tym generał Kurapika który właśnie biegł.
Szybko mnie złapał i z powrotem zaciągnął na pole bitwy. W tym czasie spostrzegłem , że Illumi o Hisoka którzy ze 2 minuty temu tu walczyli już poszli.
- Poradzimy sobie z tymi wojskami to możesz wrócić do tego Chłopaka.  - powiedział Kurapika.
- A ile zostało jeszcze im żołnierzy? - zapytałem, chciałem jak najszybciej zobaczyć Gona , widzieć że jest cały zdrowy , pilnować by nie zrobił nic głupiego. Po prostu chciałem przy nim być.
-Nie dużo, we trójkę z generałem Gingiem który już czeka bez problemu poradzimy sobie z ostatnią 70 . - powiedział że spokojem Kurapika. Po niecałej minucie byliśmy na miejscu . Generałowie od razu zaczęli walkę , lecz oni też używali tej samej dziwnej mocy co Hisoka i Illumi . W końcu i ja zacząłem walczyć A gdy tylko skończyliśmy udało nam się wygrać. Cieszyłem się naprawdę, Gon ani mi się wąż umierać, teraz jesteśmy krok bliżej do zakończenia tej wojny .
- Nie ma z czego się tak cieszyć. - powiedział poważnie G. Kurapika . Spojrzałem się na niego niepewnie.
- Nasze straty w żołnierzach to 125 , ledwo daliśmy radę, następnym razem trzeba być bardziej ostrożnym , każdy żołnierz musi być przygotowany by w każdej chwili wyjść na pole walki. Rozumiecie mnie ? - zapytał znowu Kurapika.
- Tak ! - odpowiedzieliśmy z Gingiem.
Muszę iść do Gona ! Szybko pobiegłem do punktu gdzie leżał Gon , i weszłem do sali.
- Gon ! - Wtedy go zobaczyłem wyglądał jakby po prostu spał .
Po tym zapytałem się Leorio :
- Gon żyję prawda ?
- Tak rana nie była aż tak groźna by spowodować natychmiastową śmierć ale w przeciągu paru godzin mógł się wykrwawić , ale teraz jest już dobrze - odpowiedział mi Leorio.
Tak się cieszę z Gonem wszystko dobrze . Jedyne o czym teraz myślałem to aby Gon już się obudził, żebym mógł z nim porozmawiać.
Powoli podeszłem do niego i pocalowałem go w czoło.
Chyba już wiem o jakie problemy chodziło Illumiemu . Ja , tak zakochałem się w tym dziwaku Gonie.

Przepraszam że taki krótki, na razie to tyle , dzięki że ktoś to czyta i jeszcze sr za błędy.
Kto się cieszy że E - lekcje będą?

Dlaczego...?/ killugon /ZAKOŃCZONE/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz