9. (Naprawde mocny rozdział)

37 1 0
                                    

Obudziłam się z okropnym bólem głowy. I znajdowałam się w zamku Matea. Wpadłam w panikę. Przypomniało mi się co wczoraj mi powiedział. Chciałam jak najszybciej z matmąd uciec. Zabrałam swoje rzeczy ze stolika. Zaraz. Dlaczego moje rzeczy się tam znajdowały?  Popatrzyłam się na siebie. Byłam w samych majtkach, czarnej koszulce do kolan, bez stanika i z bluzą rozpinaną również koloru czarnego. Moja panika dotknęła zenitu. Pobiegłam do drzwi, ale były zamknięte. Przed oczami miałam wydarzenia z pierwszego dnia gdy Mateo mnie tu uprowadzi. Skąd w ogóle wiedział gdzie się znajduję. Pobiegłam do jeszcze dwóch drzwi, ale wszystkie były zamkniętę. Zaczęłam krzyczeć ale nikogo nie było w domu. Usiałdłam więc z powrotem na kanapie i zasnęłam.

Było południe. Wiatr rozwiewał moje włosy. Leżałam na plaży opalając się. Obok mnie leżał drink. Znajdowałam się chyba na Florydzie. Zamknęłam oczy by móc dalej się opalać. Zza zamkniętych powiek pojawiła się lekka ciemność. Tak jakby ktoś na de mną stał. Otworzyłam oczy i ujrzałałam Matea.
-Jesteś gotowa? Wyjeżdżasz do Niemiec...

Obudziłam się cała spocona. Był to tylko sen, ale jaki realistyczny. Wstałam i udałam się do toaety, żeby trochę się obmyć. Odkręciłam kran i spojrzałam w swoje odbicie w lustrze. Byłam cała spocona, czerwona i nawet ukazały się moje piegi. Moje kości policzkowe były mocno podkreślone. Wtedy zdałam sobie sprawę, że nie jadłam nic od dwóch dni. Podciągnęłam koszulkę do góry, a moje biodra z żebrami całe odstawały. Wyglądałam jak szkieletor. Zanużyłam ręce w wodzie chcąc ją opłukać bo kąpać tutaj na pewno się nie będę. Podniosłam głowę i spojrzałam w lusterko. Odskoczyłam z piskiem, dostawając mini zawału. Za mną stał Mateo.
-Zauważyłem, że wczoraj nieźle się bawiłaś- mówiąc to widziałam jak był wściekły. Miał zaciśnięte pięści, a jego szczęka zaciskała się równomiernie.
Nic nie odpowiedziałam. Wybiegłam z łazienki kierując się do drzwi. Miałam nadzieję że wchodząc nie zamknął ich za sobą. Niestety. Wszystko zamkniętę.
-Nie wydostaniesz się z tąd- Mateo stał i dumnie prężył się przede mną.
-Skąd wiedziałeś gdzie jestem?!- Krzyczałam. Mój poziom gniewu przerastał skalę.
-Głupia jesteś? Mówiłem Ci że masz wszczepiony w rękę GPS.- przewrócił oczami.
Zaczęłam nerwowo macać rękę. I znalazłam to co chciałam. Pobiegłam do kuchni po nóż. Wbiłam go w to miejsce i zawyłam z bólu.
-Pojebało cię już do reszty?!- wrzeszczał i nawet było widać przerażenie w jego oczach. Leżałam na podłodzę, jęcząc z bólu. Podważyłam nóż i wyleciała mała, metalowa kuleczka.
-Teraz mnie już nie znajdziesz- powiedziałam, sapiąc. Ból był okropny. Piekł i pulsował.
-I również Cię z tąd nie wypuszczę. To jest twoja kara. Miałaś iść ze mną na bal, jako twój odwet. Ale najwyraźniej muszę wymyśleć coś lepszego.
-PFFF, na pewno tu nie zostanę. Mam szkołę jakbyś nie zauważył, a policja się zainteresuję mną gdy przestanę do niej przychodzić- uśmiechnęłam się bo wiem, że wygrałam.
-Ciekawe jak. Masz nauczanie domowe, i prawnie należysz do mnie. Jestem twoim opiekunek prawnym- odpowiedział również z dumą.
- ŻE CO KURWA?!- wrzasnęłam
-Jak ty się wyrażasz?!- wstał i znów widziałam jego wkurzenie.
Nie miałam nic więcej do powiedzenia. Wstałam i miałam zamiar odejść, gdy Mateo złapał mnie za obolałą rękę.
-Ała, idioto to boli!
-Wiem, jedziemy to zaszyć.
Zabrał kluczyki i marynarkę. A tak w ogóle to miał na sobie czarny, idealnie pod niego uszyty smoking. Poszliśmy do jego auta i usiadłam z tyłu bo nie miałam zamiaru na niego patrzeć. On usiadł na miejscu kierowcy i ruszył. Całą drogę się do siebie nie odzywaliśy.
U lekarza również nie działo się nic specjalnego. Znieczulił mnie i zaszył.  A na jego pytanie co się stało odpowiedziałam, że zadźgałam się nożem. Jego mina była bezcenna, a na twarzy Matea było widać zażenowanie. Przez cały czas gdy doktor mnie zszywał on gapił się w telefon. Po lekarzu dojechaliśmy znów w ciszy do domu. Wysiadając z auta złapał mnie tylko za rękę
-Na wszelki wypadek jakby zachciało ci się odbyć maraton.- w jego słowach nie było żadnych emocji.
-Pewnie nawet byś mnie nie doścignął- Spojrzał na mnie, i objechał mnie wzrokiem.
- Z pewnością nie wygram z kościotrupem o 160cm wzrostu- jak zwykle. Pogarda w głosie.
Poszliśmy do salonu. Mateo ściągnął marynarkę i podszedł do mnie.
-Siadaj- wyjątkowo chamski ton
-Bo co?- odpowiedziałam chamsko. Wtedy szybkim krokiem podszedł do mnie, złapał mnie za uda i podniósł do góry tak że siedziałam na nim okrakiem. Przeszedł mnie dziwny dreszcz. Mateo usiadł sadzając sobie mnie na kolanach, a moje ręcę zakuł w kajdanki za moimi plecami.
-Wygodnie nie prawda?- przekręcił głowę w prawą stronę, a jego szczęka cała się spięła- Wiesz za dużo o mnie. I są tylko dwie opcje. Albo cię zabiję, albo zostaniesz moją żoną.
Oczy mi wyszkoczyły z orbit. Nie umiałam nic powiedzieć.
-Zauważ, że dałem Ci wybór.
-Wolę umrzeć, niż jeszcze raz kiedykolwiek na ciebie spojrzeć- łzy powoli płynęły mi po policzku. Wstałam z jego kolan. Potknęłam się po drodze i upadłam na podłogę. Przez zakute ręce miałam zero równowagi.
-Nie ma problemu- Wyjął pistolet zza spodni i wycelował we mnie. Byłam okropnie przerażona. Myślałam że tylko żartuję, a on zrobił to na serio.
-Okej, przepraszam... Proszę nie rób tego- Trzęsłam się cała. Usłyszałam wystrzał...
Kula przeszła obok mnie. Czułam delikatny wiaterek w miejscu gdzie przeleciała. Spojrzałam na mężczyznę przede mną i wiedziałam na co się zgodziłam.
-Dobrze. Nie zmuszę Cię do ślubu. Rozkocham cię w sobie i poczekam aż sama mnie zapragniesz- Powiedział łagodnie. Wystawił rękę w moją stronę by pomóć mi wstać. Ale nie byłam w stanie. Szok zamienił się w paraliż. Patrzyłam się tylko na niego, a łzy płyneły mi potokiem...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 01, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Mateo CastilloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz