11. Spriggan

105 17 0
                                    

84 dzień pobytu Natsu w Alvarez

Unosząc ciężkie powieki, jego oczy w pierwszej chwili nie mogły złapać ostrości. Wszystko tonęło nie dość, że w półmroku, to jeszcze te denerwujące mroczki utrudniały mu sprawę. Mrugając parokrotnie, w końcu dostrzegł skrawek kołdry, którą był przykryty a kawałek dalej, pewne rozczochrane, wiśniowe włosy z parą rogów. Widząc z każdą chwilą coraz wyraźniej czuwającego przy nim śpiącego brata, Zeref mimowolnie się uśmiechnął.

Natsu klęcząc przy jego łóżku na podłodze, oparł się o kant materaca rękami, kładąc swoją głowę na miękkim prześcieradle i najpewniej zasypiając tak ze zmęczenia. Jego słodki widok tak bardzo poruszył Zerefa, że nie chcąc go budzić, starał się jak najmniej ruszać.

- Niemożliwy. - przeszło mu przez myśl. - Przecież mógł sobie wziąć chociaż krzesło. -

Wypuszczając po cichu powietrze, zmarszczył brwi czując coś niepokojącego ze swoim ciałem. Praktycznie nic nie pamiętał po ataku Kiria na siebie, oprócz momentu gdy Natsu wołając, dopadł do niego, odpychając tamtą kobietę. Potem jedyne co czuł, to ciepło które nie opuszczało go aż do teraz.

- Czuwał przy mnie całą noc? - szepnął widząc znikający ze ściany cień zwiastujący wczesny poranek.

- Zeref? - cichy jak wiosenny wietrzyk głos, odciągnął jego uwagę od gładkiej powierzchni.

- Weź sobie chociaż jakąś poduszkę. Przecież wszystko będzie cię boleć. - wyszeptał starszy Dragneel, widząc jak Natsu otwiera kompletnie zaspane oczy.

- Aniki! - widząc patrzące sie na niego czarne oczy brata, chłopak momentalnie poderwał głowę z łóżka.

- Hej. - uśmiechając się lekko, Zeref dodał po chwili. - Poważnie siedziałeś tutaj całą noc? -

Spodziewając się wybuchu u Natsu emocji, nieskończonego potoku pytań i komentarzy, zaskoczyło go, gdy zaciskając zęby i spuszczając głowę w dół, chłopak kompletnie milczał.

-  To moja wina... - wyszeptał w końcu złamanym głosem, przygryzając wargę.

- Nats? -

- Zignorowałem ich, a przecież znałem ich umiejętności. Starłem się z nimi na stuletniej misji, a mimo to zachowałem się tak, jakbym ich kompletnie nie znał i nie stanowili dla nas żadnego zagrożenia! - podnosząc głos, Natsu odwrócił kompletnie głowę w bok.

- Nie wiem o czym mówisz. - mruknął starszy Dragneel, podciągając się aby usiąść. - Przecież tylko dlatego, że zorientowałeś się co się dzieje z tą teleportacją, wciąż żyję. Gdybyś nie skoczył wtedy od razu, odpychając odde mnie Kiria, ta dźgnęła by mnie głębiej i zabiła. -

- Tyle, że gdybym od początku wykorzystał te informacje, nie doszło by w ogóle do tej sytuacji!!! - krzycząc, Natsu spojrzał mu w oczy, wzrokiem pełnym bólu i bezsilności. - I teraz to przeze mnie jesteś ranny!!! -

Nie mogąc tego już dłużej słuchać, Zeref wyciągnął dłoń po rękę brata i łapiąc ją, szarpnął go do siebie.

- Zamknij się z tymi głupotami! - warknął ściągając brwi. - To nie jest twoja wina i nie ponosisz za nic odpowiedzialności, bo powinieneś siedzieć wtedy w pałacu, a ty nie dość, że olałeś swoją skręconą nogę, przyleciałeś mi na ratunek, to jeszcze uratowałeś mi życie! Uratowałeś cały Alvarez przed szantażem! Pomyśl, jakby to się skończyło, gdybyś został tutaj na miejscu, a smokożercy posługując się mną, mogli by zarządać od Imperium dosłownie wszystkiego!! -

Wyrzucając to wszystko z siebie, Zeref puścił w końcu rękę brata i nabierając powietrza, kontyunował już spokojnym tonem.

- Dzięki. Dziękuję Ci, mój kochany, młodszy braciszku. - mówiąc to, ciepłym tonem, Imperator uśmiechnął się tak czule, że Natsu widząc to, kompletnie pękł.

Upadła Wróżka [Fairy Tail] - (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz