rozdział III

876 57 7
                                    

Bakugo~

Otworzyłem oczy, strasznie trudno mi się oddychało, zacząłem się rozglądać, w prawo, w lewo dopiero gdy obraz mi się wyostrzył dostrzegłem ciemną postać zbliżającą się do mnie, nie widziałem twarzy, ale mam ogromne wrażenie że kogoś mi to przypomina, ale nie pamiętam kogo. Tajemnicza postać wyłoniła się z cienia, stając w blasku księżyca i ukazując rekinie zęby. To Kirishima!? Nie wierzę własnym oczom, to mój najlepszy przyjaciel? Mój najlepszy przyjaciel jest moim przeznaczonym? Natychmiast się przemieniłem i zerwałem na równe nogi, a on tylko mi się przyglądał.

- B-b-ba-kuś !?- wydusił z siebie ledwie słyszalne imię. Zrobił ktok, potem drugi, a ja stałem jak zaczarowany przyglądając się mu, jak jakiemuś widmu. - Bakuś słoneczko moje jak dobrze że to tyy! - Zaczął krzyczeć a ja w końcu wyrwałem sie z transu.

- Jakie słoneczko!- Krzyknąłem a on zrobił krok w tył - Jaki Bakusiu! - Był wręcz przerażony. Chciałem zrobić krok, ale się zachwiałem i prawie upadłem, gdyby mnie nie złapał w ostatniej chwili. Poczułem silny ból w prawej nodze, więc spojrzałem w tamtą stronę, ale się przeraziłem. Ta noga to chyba była złamana w tzrech miejscach. Wyglądała jakby ją ktoś pogryzł, przeżył i wypluł. Syknąłem z bólu.

- Shhhhy będzie dobrze - wyszeptał mi do ucha, a ja poczułem się tak błogo. Czekaj, co, NIE!

- Zostaw mnie - Wyszarpałem się z jego uścisku, ale że nie mogłem stać złapałem za pobliskie drzewo.

- Bakuś nie obrażaj na mnie tylko za to że jesteśmy mate! - Uniósł lekko ton

- TYLKO! TYLKO! Dla Ciebie to Tylko głupie mate bo jesteś piperzonym alfą! - spuścił głowę w dół - Dla mnie to coś więcej niż głupia więź! - Nawet słowem się nie odezwał - NIE CHCE CIĘ ZNAĆ! - Spojrzał na mnie oczami pełnymi bólu. Otwierał usta żeby coś powiedzieć, ale nie pozwoliłem mu nawet zacząć  - NIE CHCĘ CIĘ ZNAĆ SŁYSZYSZ! Idź sobie stąd. ZOSTAW MNIE W SPOKOJU! - Po jego policzku spłynęła pojedyncza łza, lecz po chwili nie mógł już opanować płaczu.

Nie trwało to długo, bo uciekł z płaczem do lasu. A ja poczułem kłucie w klatce piersiowej, w miejscu gdzie powinno być serce poczułem szybsze bicie, czemu zawtórowała pojedyncza łza. Kurwa nie mogę teraz okazać słabości w końcu to ja go nie chce. Dlaczego to tak boli. Ja nie chcę,nie chcę być głupią omegą.

~WSPOMNIENIE~

Pierwszy dzień. Pierwszej klasy. Dobiegł końca, a ja wracam razem z Izu przez park. Gadamy o durnych rzeczach. O tych ważnych i tych mniej. Gdy ni stąd ni zowąd drogę przebiega nam czarny kot.
Izu się tak przestraszył że aż upadł. Podeszłem bliżej leżącego przyjaciela podając mu dłoń.

- Dziękuję Kachan - Chłopak ujmuje moją dłoń i wstaję.

- Musisz bardziej uważać Izuku-chun

- Czarny kot. To nie wróży nic dobrego - Spojrzał na mnie tym swoim spojrzeniem - Uważaj na siebie Kachan.

- I kto to mówi. W końcu to nie ja potrafie się przewrócić na prostej drodze - Zakpiłem na co on tylko się uśmiechnął.

- Dobrze wiesz o co mi chodziło - posmutniał

- Ja zawsze na siebie uważam! - Wypiołem dumnie pierś - Dzięki czemu jego uśmiech

- Nareszcie ! - powiedziałem gdy tylko opuściliśmy park i weszliśmy na podwórko - Pa Izu!

- Do zobaczenia kachan!

Przekroczyłem niepewnie próg domu, upewniając się który z rodziców jest w domu. Byli obaj. Przemknąłem jak najszybciej do swojego pokoju z nadzieją że nie zauważą. Odłożyłem plecak obok biurka i położyłem się na łóżko. Kiedy nagle tata wszedł do pokoju.

- Gdzie byłeś! - Krzyczał na samo dzień dobry. Do pokoju wbiegła mama stając pomiędzy nami - ODSUŃ SIĘ Z BACHOREM GADAM!

- NIE POZWOLĘ CI! - zasłoniła mnie swoim ciałem, jednak ojciec się zamachnął, przez co odbiła się od ściany i spadła na podłogę.

Mamoo! - chciałem do niej biec ale on odepchnął mnie z powrotem na łóżko

- Proszę cię - ledwo wyszeptała - Zostaw go
- Jednak on nie posłuchał i zamachnął się na mnie przez co udeżyłem o kant łóżka i straciłem przytomność.

~KONIEC WSPOMNIEŃ~


Upadłem na ziemię. Nie mam już sił. Straciłem go. Straciłem Kiriego. Przecież to mój matę, nie mogę go stracić. Nie dam rady bez niego. Nie STOP. Jest alfą, chociaż nie raz udowodnił że jest inny niż inne alfy, to i tak się boje. Nie chcę przeżywać tego jeszcze raz. Nie chcę z nowu cierpieć.

Z rozmyślań wyrwał mnie trzask gałęzi. Myślałem że to kiri po mnie wrócił ale nie poznałem tego zapachu. Z pomiędzy drzew wyłonił się biały pysk z czerwonym uchem.
CO JEST KURWA! Za nim wybiegł zielony, trochę mniejszy od pierwszego. Zaczęły się rozglądać na boki aż spojrzał prosto na mnie. Podbiegły bliżej i się przemieniły.

- Kachan! - Obok mnie klęknął Deku - Wszędzie cię szukaliśmy! Gdyby Kirischima nam nie powiedział gdzie jesteś...

- Coooo! SCHITY HAIRY WAM POWIEDZIAŁ!

- No tak jakby, ledwo go rozumieliśmy. Był cały zapłakany jak go spotkaliśmy. Teraz siedzi z miną - Wtrącił heterohromik a we mnie aż się zagotowało. Kurwa no nie! Mina zawsze się do niego lepiła. Pewnie teraz też to robi. Tylko że on ma mnie. Prawda?!

- Jak ta szmata go dotknie to nie ręczę za siebie - Powiedziałem przez zęby gdyż noga dała o sobie znać.

- K-ka-kachan! T-woja no-ga - Deku się odsunął. Mieszaniec klęknął obok i zaczął się jej przyglądać.

- Nie jest dobrze. Złamana - No kurwa nie zauważyłem dzieki że raczyłeś mnie poinformować - Jak to się stało.

- Wpadłem do rzeki i tyle.

- I tyle? Złamana w conajmniej trzech miejscach przez rzekę?!

- No przecież mówię!!! - traciłem do niego cierpliwość

- M-mo-że już w-wra-cajmy? - Nerd odzyskał język w gębie.

- Tak on musi szybko do lekarza.

- Tshhh - odwruciłem głowę gdy ten pomagał mi wstać - Kurwa boli.

- No nie gadaj - podsumował heterohromik.

- Czekaj aż mi noga wyzdrowieje Mieszańcu. A zrównam twoją buźkę z ziemią.

- Prubuj szczęścia - Prychnął na mnie.

Nie zdążyłem mu odpowiedź bo przeżycił mnie przez plecy i od razu poszedł dalej. Nerd bez żadnego sprzeciwu pełzł z a nami szczeżąc się do mnie jak jakiś pojebany.

Tylko MójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz