Siekiera, motyka, styczeń, luty
Brytol z Sasem gubią buty
Siekiera, motyka, linka, drut
I minister jest kaput~
Moje wesołe podśpiewywanie pod nosem oraz podskakiwanie wystraszyło resztę czarodziejów z Artium. Ciul z tym, że nie rozumieli ani słowa~
Szybko sprawdziłem godzinę na zaufanym zegarku kieszonkowym. Biorąc pod uwagę dwadzieścia minut drogi to mamy jeszcze czas. Szybko chwyciłem kradzieja za nadgarstek i, zanim pan Weasley się zorientował, zniknęliśmy w tłumie.
- Więc... jakie mamy plany na dziś - kradziej już był zaznajomiony z moimi metodami znikania z radaru Zakonu Płonących Kurczaków KFC. Uśmieszek rozgościł się na mojej twarzy.
- Niespodzianka~
Zabawne, jak dwójka nastolatków, (jeden w skórzanych ciuchach, bez koszulki, wytatuowany i pomalowany farbą wojenną; jeden z różowo-niebieskimi włosami w koszuli, podartej kamizelce i różowych rurkach) jest praktycznie niezauważalna na "mugolskim" Londynie. Mijali nas wiktorianie, punki, skinheadzi, nowocześni dżentelmeni, osoby wracające prosto z nadrzecznej plaży, goci z parasolkami przeciwsłonecznymi; do wyboru, do koloru.
Już po chwili staliśmy przed wypasionym w kosmos, pięciogwiazdkowym hotelem z wielkim napisem CONTINENTAL na przedniej fasadzie. Ah, jak dobrze tu wrócić~
- Murci, ty chyba sobie żartujesz - wysapał kradziej ze szczęką na ziemi i oczyskami wylatującymi z orbit - PIĘCIOGWIAZDKOWY HOTEL???
- Jestem śmiertelnie poważny~ - odparłem z zadowolonym uśmieszkiem - Trzeba opić twoje ułaskawienie~ Ale najpierw ważne informacje: Uno: To nie jest zwykły hotel. To wejście do zupełnie innego społeczeństwa - płatnych zabójców. Pomyślałem, ze przyda ci się zaplecze techniczne. Segundo: Na terenie hotelu nie wolno zabijać. Jeśli złamiesz tę zasadę to menadżer cię zabije. Permanentnie. Tercero: W świecie zabójców jestem chłopakiem i nazywam się Lauriam.
P.W. Harry Potter
Wat?
Chwila, moment, restart systemu.
Żeby opić wygraną w sądzie, Murci- Lauriam postanowił nie tylko zabrać mnie do pięciogwiazdkowego hotelu, ale do pięciogwiazdkowego hotelu dla profesjonalnych zabójców???!
Okej, dobra, widziało się dziwniejsze rzeczy. Mieszkam dziesięć miesięcy w wielkim zamku z ruchomymi schodami, gadającymi portretami, latam na miotle i potrafię z przysłowiowego tyłka wyczarować cokolwiek. Głęboki wdech, Harry, głęboki wdech.
Ledwo wyszedłem z szoku, a tu Lauriam (niczym musztarda po obiedzie) dodał:
- A, i ponieważ zabójcy mają wtyki wszędzie, to na pewno rozpoznają twoje imię. Jakby kto się pytał, jesteś Grzegorz-
No Lauriam chyba sobie jaja robi....
- Przecież ja tego nie wymówię! - wciąłem się mu w wypowiedź, cały naburmuszony.
- To Misha. Na jedno wychodzi.
- To przynajmniej jestem w stanie wymówić.... - wymamrotałem pod nosem, truchtając za Lauriamem do frontowych drzwi. Dwójka odźwiernych w liberii wyręczyła nas w otwieraniu.
Wewnątrz wręcz kapało pieniędzmi. Widać było, że Hotel Continental ma hajsu jak lodu i nie wahał się tego pokazywać. Marmurowe posadzki, kryształowe żyrandole, skórzane kanapy, wszędzie masa obsługi w wykwintnych uniformach. Łał, użyłem słowa "wykwintne". Przez Murci powiększam swój zasób słownictwa~
YOU ARE READING
Magia, smoki i pseudo-Gandalf - kto mnie wysłał do średniowiecza?!
FanfictionPROTOTYPOWY POMYSŁ Kojarzycie, jak w środku wakacji za granicą nagle próbują was wciągnąć do sekty? Bo to chyba mnie spotkało. Podczas przerwy od Piekła zwanego Szkołą, na wczasach w Anglii, zostałam przypadkowo wzięta za czarownicę. Tylko nie prze...