"Prolog" Sezon 1

884 25 5
                                    

-uciekajcie, odnajdziemy was-zapewniła nas matka.

-nie możecie nas zostawić. To niesprawiedliwe. Czemu nie możecie iść z nami?-zapytałam rodziców.

-wiem, ale musimy zapewnić wam bezpieczeństwo-odpowiedział ojciec.

-a teraz uciekajcie póki jest czas-powiedziała matka do mnie i mojej siostry.

-nie, nigdzie nie pójdę-kłóciłam się.

-musimy uciekać Ahri-powiedziała do mnie Elaine.

W końcu zgodziłam się i obie się pożegnałyśmy z rodzicami. Zaczęłyśmy uciekać tak aby nas Imperium nie dopadło czyli uciec z miasta jak najdalej.

☆☆☆

Niestety po 7 minutach biegania zaczełyśmy się męczyć A raczej moja siostra. Ja o dziwo dawałam radę.

Moja siostra (Elaine) zatrzymała się przy ścianie i powiedziała:

-ja nie dam rady dalej biec. Musisz biec sama. Ja gdzieś się ukryje.

-nie ma opcji, albo biegniesz ze mną albo ja zostaje z Tobą.

Elaine postanowiła że gdzieś się narazie ukryjemy. Niestety nie było za bardzo gdzie się schować, ale zobaczyłyśmy jak Imperium zabiera naszych rodziców. W tym momencie chciałam się tam rzucić i ich uratować Ale nic by to nie dało, jestem jeszcze za młoda, zabili by mnie.

Po jakimś czasie udało nam się schować A Imperium zaczęło gromadzić ludzi z miasta w jednym miejscu.

-POV ???-

-kapitanie, nie ma z nimi dziewczyny co robimy?-zapytał się jeden ze szturmowców.

-przeszukać znowu miasto-rozkazał kapitan.

-gdzie one są?!

-nie ma ich na Tatooine-zapewnił kapitana ojciec.

-to niby gdzie są?! Gadać już!

-AFTER 10 MINUTES-
-POV AHRI-

-musimy uciekać bo nas dopadną.

-a jeśli znów nie będę mieć siły? Złapią mnie.

-damy radę.

I nagle na zawołanie znaleźli nas szturmowcy.

-znaleźliśmy je!-szli w stronę wszystkich ludzi oraz szturmowców.

-nieee!!! Zostawcie je!-krzyczeli rodzice.

-puść mnie!-szarpałam się z szturmowcem.

Moją siostrę rzucili do ludzi A mnie trzymali bo tak jak mówili jestem im "potrzebna". Ciekawe po co.

Po 5 minutach nagle na moich oczach kapitan rozkazał szturmowcom wszystkich zastrzelić.

-nieeee!!!!!!

W tym momencie poczułam jak zaraz się rozpadne.

-HALF A YEAR LATER-

Odkąd zabili mi moja rodzinę i mnie zabrali do jakiegoś zapchlonego więzienia, nie chce mi się w ogóle nic.

Minęło tyle czasu A ja jeszcze nie uciekłam. Muszę coś wymyślić bo w końcu mnie tutaj zamordują.

Mimo że mam 17 lat to jestem trochę sprytna i powinnam szybko uciec Ale nie mam tyle sił.

Po kilku minutach wymyśliłam plan którym jest: wydostanie się z tego więzienia, znalezienie moich rzeczy, może znaleźć jeszcze inną broń i w sumie uciec po cichu... a i uciec w ogóle z tej planety...jakoś.

-NEXT MORNING-

za chwilę powinni przyjść szturmowcy żeby sprawdzić czy w ogóle jestem w tej celi i czy żyje.

Wszedł szturmowiec, zrobił obchód i wyszedł. Teraz jak stąd wyjść. Zobaczyłam jednego strażnika koło mojej celi, A że był za kratami to widziałam też kartę która miała mi pomóc mi stąd się wydostać.

Po cichu podeszłam i już chciałam zabrać kartę Ale szturmowiec się ruszył...Alee karta mu wypadła. Kto normalny trzyma kartę przypiętą do paska wtf. Nie zauważył ani nie usłyszał tego.

Szturmowiec musiał iść do kapitana A ja miałam okazję żeby zabrać kartę z ziemi i uciec.

Nikogo nie było więc wzięłam kartę i otworzyłam drzwi. Poszłam w prawą stronę, nie wiedziałam gdzie to prowadzi, Ale poszłam.

Okazało się że dobrze poszłam bo poszłam do kabiny kapitana i były tam moje rzeczy.

Niestety usłyszałam kroki, co było problemem bo stąd nie było innego wyjścia.

Wyszłam szybko Ale nie tak szybko jak chciałam bo mnie zauważyli więc
musiałam szybko uciekać.

-hej!! Ona uciekła! Trzeba ją złapać! Hej, stój!!

-Uważaj bo dam Ci się złapać!-krzyknęłam do nich.

Kiedy uciekłam z budynku zauważyłam że stoi jakiś myśliwiec Tie. Wsiadam szybko do niego i odleciałam z tej przeklętej planety.

|To be continued|

The Mandalorian/ This is the wayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz