{17}Lodowisko

389 16 29
                                    

Pov.Piotrek(Chyba zrobie cała książkę z perspektywy Piotrka bo mi jest tak łatwiej XDD)
Obudziłem się koło mojego ukochanego.Głowę miałem na jego klatce.On przeglądał jedną ręką coś na telefonie a drugą jeździł po moich plecach.Miłe uczucie...ale szkoda dnia.Podniosłem lekko głowę,na ten ruch Porębski się przestraszył na co się cicho zaśmiałem.Podniosłem się do siadu.
-Co dzisiaj robimy księciu?-Zaśmialiśmy się obaj.
-Bohaterze dzisiaj możemy pojechać Hmm....na lodowisko!-Kiwnąłem mu głową na tak.Nie do końca umiem jeździć na cudeńku zwanym „łyżwami" ale czego się nie robi dla Kacperka.Chciałem też jechać bo jest teraz jesień wiec raczej nie będzie dużo ludzi ponieważ to pora roku w której jednego dnia leje deszcz i wiatr szaleje a drugiego może być 15 stopni.Mimo jej zmienności bardzo lubiłem tą porę.Opisuje zachowanie ludzi... Jednego dnia są w opłakanym stanie i nie chcą z nikim rozmawiać,a gdy zjawi się osoba którą kochają stają się szczęśliwi i nie myślą o złym.Ale nie ważne...odsłoniłem żaluzje i żółto-czerwony blask liści na drzewie przed naszym oknem wbił się do naszego pokoju.
-Co chcesz na śniadanie?-zapytałem.Domyślałem się odpowiedzi ale wolałem się upewnić.
-Omleta,z bubble tea!-powiedział zadowolony.Tak jak myślałem.Wyszedłem z pokoju i udałem się do kuchni.Przygotowałem jajka i inne produkty i zacząłem przygotowywać.Nie umiem bardzo dobrze gotować ale omleta i podstawowe dania przygotowuje bez żadnego problemu.Gdy już było gotowe postawiłem je na stole i zawołałem Kacpiego.W mgnieniu oka był już przy stole i zajadał się omletem.Ja tez jadłem,jadłem i patrzyłem na mojego ideała.Nie miałem dzisiaj za dużego poczucia humoru ale starałem kryć pozory przy Kacprze.Strasznie przytłacza mnie to wszystko i czuje ze pęknę...Pęknę od środka.Załamie się...i nie będę chciał żyć.Ale będę z tym walczył dla niego.I przez te myśli poleciały mi pojedyncze łezki.
-Co się stało?-powiedzial bardzo przejętym głosem i usiadł mi na kolana.Otarł łzy i przytulił-Jak cię coś przytłacza mów mi...zero tajemnic.Ja ci zawsze będę starał pomoc.-popatrzył mi w oczy po czym pocałował w policzek.
-Przypomniało mi się coś.To już nie ważne.-uśmiechnąłem się.Mam nadzieje że nie było widać tego sztucznego uśmiechu.Chciałem żeby był szczęśliwy.
-Dobra to ja lecę się ubrać ciepluchno!-wstał od stołu i pobiegł do pokoju,po czym wrócił się do łazienki.Ja gdy zjadłem wziąłem naczynia i włożyłem je do zmywarki.Po czym poszedłem do pokoju i przebrałem się.Siedziałem na łóżku i wszedł Kacper.Wyglądał bosko.Miał beżowy golf i czarne rurki.Wstałem,ale nawet nie wiem po co.Podrapałem się tylko po karku i a Porębski podszedł do mnie.
-Podobam ci się w tym golfie?-zapytał podniecającym głosem.
-Zawsze mi się podobasz ale w tym golfie wyglądasz zachęcająco-powiedziałem po czym pocałowałem go.
-Dobra koniec miziania idziemy na lodowisko bo już 12!-pociagną mnie i byliśmy w korytarzu.Nałożyliśmy buty a ja wziąłem jeszcze parasol.Szlismy pieszo wiec wziąłem na wszelki.Kto wie czy może jesień się na nas zdenerwuje i zrobi nam niemiłą niespodziankę w postaci deszczu.Ale dobra,wziąłem mojego chłopaka za rękę i szlismy gadając o nas...Gdy już doszliśmy kupiliśmy wejściowe bilety i wypożyczyliśmy łyżwy.Ja oczywiście nawet z dojściem na tafle zamrożonej wody nie umiałem dojść i się wywaliłem.Kacper mi szybko pomógł śmiejąc się ze mnie w złapał mnie za rękę.Weszliśmy na tafle i ja zaliczyłem glebę,kolejną.Kacper zaczą się znów śmiać i podał rękę.Naszczęście nie było wielu ludzi bo jakaś pani z dzieckiem i dwie dziewczynki w wieku 13/14 lat.Gdy już wstałem i otrzepałem się wziąłem Kacpra za rękę a on mi pokazał jak jeździć.Robiłem tak i nawet mi wychodziło to.Potem Kacper mnie puścił i robił jakieś piruety,i inne cuda niewidy.Potem wzią mnie za dwie ręce,on jechał tyłem a ja przodem.Zobaczyłem barierkę i wyprzedziłem go.Żeby wpadł na mnie i nie potłuk się.Gdy wpadł na mnie sam się wywaliłem i walnąłem głową o barierkę...przynajmniej on nie dostał.Przyznam że bardzo mnie bolała ale postanowiłem nie psuć nam wypadu na lodowisko i wstałem.
-Wszystko dobrze..kochanie-zapytał i dodał kochanie.Bardzo mi się to spodobało to określenie,jest ono bardzo słodkie.
-Tak wszystko dobrze ale musisz mi dać rączkę bo inaczej to nie wiem czy będzie ze mną dobrze-zażartowałem a on odrazu złapał za moja rękę i znowu jeździliśmy.
-Piotrek,co byś zrobił gdybym wyjechał na rok...dwa...trzy do innego kraju i nie miałbyś ze mną kontaktu?-zagią mnie....jeździłem przez chwile myśląc nad odpowiedzią ale nagle się odezwałem.
-Szukałbym Cię do skutku.Gdybym nie znalazł to...-i tu nie dokończyłem.Napewno się domyśla co chciałem powiedzieć ale nie chciałem tego kończyć.Po za tym głupio by mi było mówić o czym ze bym zrobił jak mi się w tym momencie nie chce żyć.
-A jakbym wrócił wcześniej i się zmienił na odwrotność mnie?-kolejne pytanie...czemu on o takie rzeczy pyta ?
-Bym robił wszystko aby cię zmienić i grałbym niby nie skrzywdzonego ale w sercu bym czuł pustkę,smutek i ból że pozwoliłem na to...ale nie pozwolę ci jakbyś tak zrobił.-Popatrzyłem na niego a on na mnie.Przez chwile się zatrzymaliśmy i musneliśmy się ustami.Oczywiście nie obeszło się bez krzywego spojrzenia pani z dzieckiem.
-Magda popatrz jacy oni są słodcy,chciałabym kiedyś tez mieć dziewczynę ale nie pozwoli mi na to rodzina...-powiedziała dziewczynka do swojej koleżanki.Bardzo mnie zainteresowała ich rozmowa i słuchałem jej dalej.
-Wiem Ania tez bym chciała ale nie możemy bo rodzice nam i tak zabronią-postanowiłem że pojadę do nich
-To nic ze jesteście tacy jak my czyli potocznie uważani za „innych" ważna jest to ze wiecie kogo kochacie i jeżeli macie barierę w życiu to trzeba ją przeskoczyć i nie wstydźcie się z tym.Jestem pewien ze wasi rodzice was nie zostawią,tylko będą wspierać.-wystawiłem do dziewczyn piątkę a one przybiły.Potem tylko uśmiechnąłem się życzliwie a one powiedziały dowidzenia.Porobiłem kilka kółek z Kacprem i wyszliśmy.Było super mimo paru upadków i tych pytań Kacpra.
-Chcesz gorącą czekoladę?-stanąłem przy automacie z herbatami,kawami i gorąca czekoladą.
-Tak uwielbiam gorącą czekoladę-Po czym wrzuciłem 3 złote do automatu i po chwili napój był zrobiony.Podałem dla Kacpra i zaczą pić.
-Ubrudziłeś się
-Gdzie?-Po czym zlizałem jego „wąsy" z czekolady.Gdy skończył wyrzucił kubeczek i wyszliśmy z lodowiska.Deszcz lał ale wziąłem ze sobą parasol bo przewidziałem takowy scenariusz.Wziąłem Kacpra pod ramię i szliśmy powoli.
-Wiesz wiedziałem już na pierwszym spotkaniu ze coś więcej jest między nami.-Powiedziałem patrząc w samochody jeżdżące po kałużach na ulicy.
-Skąd to wiedziałeś-Spojrzał na mnie swoimi pięknymi oczkami.
-Czułem to w sercu-uśmiechnąłem się do niego.Resztę drogi gadaliśmy na różne tematy,począwszy od świąt Bożego Narodzenia do dziecka.Tak rozmawialiśmy o tym czy zaadaptujemy dziecko.Doszliśmy do wniosku ze jeżeli będziemy czuli się bardzo odpowiedzialni i gotowi to takowe zaadaptujemy.(Wiem ze w teraźniejszej sytuacji w Polsce nigdy by to się nie stało ale nie zwarzajmy na to)Gdy już byliśmy w domu zaczęliśmy oglądać jakieś seriale.Nudne były ale Kacprowi sie podobało.Szczerze..zamiast słuchać co w telewizji myślałem ciagle o tym co się dzieje ze mną i czemu znowu tracę sens życia.
Czy kiedyś będę naprawdę szczęśliwy?
...Czy będę szczęśliwy jak na początku poznania Kacperka?
Sam nie wiem...
Będę czekał na to aż nie zabraknie mi sił....
.
.
.
Siemacie kochani!
Jak wam podoba się ten rozdział?
Musiałam trochę dać dramaturgii jeżeli komuś to przeszkadza to najmocniej przepraszam ale myśle ze da to książce trochę przygód i będzie mi łatwiej coś wymyśleć.
Miłej nocki/dnia wam życze!
Buziaczki i do następnego rozdziału który będzie jutro! 😽❤️

Łzy prowadzące do szczęścia|KxP|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz