Rozdział 1 - Niczym wiatr

25 2 0
                                    

Od samego początku życie Jina Sakaia nie było łatwe. Jego mama bardzo chorowała i zmarła gdy ten był jeszcze niemowlęciem A ojciec zginął śmiercią wojownika.

Pewnego dnia wyruszył z ojcem na wyspę Iki opanowaną przez łupieżców i morderców. Miał mu tam pomogac w drobnych sprawach lecz nie wszytko poszło zgodnie z planem...

Gdy młody Jin wyjrzał zza głazu kanionu ujrzał ojca ledwo czołgajacego się przez białe platki w czarnej zbroi. Nie mógł poruszać nogami, A z rękami też było coraz gorzej - Jinie... pomóż mi... - wydobył się cichy jęk zza maski opiewajcej twarz mężczyzny. Chłopak nie mógł nic zrobić, stał tam jak wryty patrząc jak do samuraja od tyłu podchodzi łupieżca i wbija nóż w plecy mówiąc, - Twoja śmierć przysłuży sie wszystkim- A następnie sam zostaje przebity japońską strzałą. Chłopak ze łzami w oczach zsunął się na kolana wbity wzrokiem w ziemię barwiącą się dookoła ojcowskiego ciała szkarłatem.

  Parę dni później miał odbyć się pochówek pana Kazumasy Sakaia, czarno włosy młodzieniec leżał w pokłonie przed rodową zbroją A w myślach szalała mu tylko scena śmierci ojca i słowa "Przepraszam. Przepraszam że nic nie zrobiłem... A mogłem." Jego oczy znów zalały się łzami.
- Paniczu. Już czas. - odezwał się nagle miły głos służącej.
- Tak... już idę Yuriko. - chłopak wstał i korytarzem podążał za starszą kobietą.
- Cała wyspa przyszła opłakiwać śmierć twego ojca. - dodała Yuriko.
- Nie możesz ich odesłać? - zapytał posępnym głosem Jin.
- Musisz się z nimi spotkać. Teraz ty jesteś panem klanu Sakaiów... Nie jesteś sam Jinie. Twój ojciec jest wiatrem za twoimi plecami, A matka śpiewem ptaków. - odparła.
- A wój? - dopytał.
- Sam ci to powie. Na pogrzebie Twojego ojca. - odpowiedziała nianka po czym stanęła z boku i skłoniła się przed młodzieńcem, A ten podziękował i ruszył żwirową ścieżka w stronę rodzinnego cmentarza.
Mijał znane mu twarze.
- Jeśli będziesz potrzebować rady, klan Adacich Ci pomoże. - zapewniła spokojnym głosem Pani Masako.
- Twój ojciec. Zawsze bronił swojego ludu. Prawdziwy samurai. - odrzekł chwilę później sensei Ishikawa.
Oboje byli ubrani na biało w przeciwieństwie do reszty żałobnych ubranych na czarno. Gdy Jin wszedł po kamiennych schodach na szczycie czekał na niego Wuj, Pan Shimura również ubrany na biało. Chłopak zwolnił kroku wręcz cofnął się o dwa i stanoł przed wejściem na grub ojca. Wuj spojrzał na jego twarz, oczy miał wpatrzone na wprost.
- Nie uratowałem go. Stchurzyłem. - odezwał się młodzieniec cichym głosem. - Jinie. Jesteś samurajem. - przerwał mu. - Zginął przeze mnie. - odpowiedział chłopak patrząc na mężczyznę przekrwionymi lekko oczami. Wtedy Pan Shimura podszedł bliżej.
- Twój ojciec padł w boju, broniąc jedynaka. Jego nagrodą była śmierć wojownia. Teraz ty... Jesteś jego dziedzicem. W tym ostrzu jest duch twego ojca. - rzekł podjąc chłopcu czarno-białą katane którą widział już wiele razy. - Zawsze będzie z Tobą. - do oczu starszego napłyneły łzy gdyż ten chłopak tak bardzo przypomniał swoją matkę a jego siostrę. Położył prawa rękę na ramienu panicza.
- Jutro... przybędziesz do mej fortecy. Pod moją opiekę. A dziś... pożegnaj się z ojcem. - Shimura zabrał rękę, uklonił się i zszedł młodemu z drogi.

Miesiąc później Jin zadomowił się już w posiadłości Shimurów. Często chodził nad rzekę pod klifem na którym mieściła się forteca by obserwować pędzący nurt wód. Miał tam już przyjaciela, Ryuzo który był synem rolnika i zazdrością Jinowi tego że mieszka w tak wielkim domu i może mieć wszytko czego zapragnie. Przez to coraz częściej wmawiał mu kłamstwa w które przez zaufanie do chłopaka wierzył. Bądź namawiał go do mialuch kradzieży np. Owoców czy smarożonych ryb aby potem ukryć się z łupem w lesie bądź starej chacie. Wuj powtarzała mu aby "trzymał się z daleka od tego diabelskiego dziecka". Oczywiście nie miał nic do mieszkańców ale tego jegomościa wyjątkowo nie lubił.

《Droga Ducha》 Jin Sakai x Lord Shimura fanfic (WSTRZYMANE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz