9: gra

308 40 64
                                    

•

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Taeyong widząc, jak chłopak odchodzi, przeklął cicho pod nosem. Czemu tak bardzo zdawało mu się, że to on był jego partnerem z randki w ciemno? Z jednej strony nie wyglądał na takiego, który kogoś szukał. Spędzał czas z dwoma chłopakami, jak zaobserwował i nie oglądał się zbytnio za innymi. Z drugiej wszystko się zgadzało. Breloczek z Luffim i jego postura. Dodatkowo ta nieszczęsna piosenka. Czy naprawdę świat specjalnie podsuwał mu pod nos kogoś tak podobnego, tylko po to, żeby wyśmiać go? Z nadmiaru myśli złapał między palce swój kolczyk snake, przesuwając nim w górę i w dół. Zrezygnowany wstał z siedzenia i ruszył w kierunku wyjścia.

- To on, co? - zapytał znikąd wzięty Jaehyun. Lee widząc opartego o drzwi chłopaka, omal nie kopnął go w brzuch, myśląc, że to zboczeniec, lecz ten odsunął się w ostatniej chwili.

Tym bardziej te jego brwi. Czemu on musiał je na jego widok podnieść?!

- Weird - wyrwało się zielonowłosemu, a szatyn spojrzał na bok, zażenowany. - Ale tak poważnie, o co chodzi? - spytał, nie rozumiejąc kontekstu.

- Randka w ciemno i twój partner. Chudy chłopak z breloczkiem z Luffim, nieprawdaż? - wytłumaczył sprawnie. Słowa chłopaka zszokowały nastolatka.

- Jak ty to - patrzył, na niego jakby widział co najmniej psychopatę.

- Nie patrz tak na mnie. To nie ja jestem głupi. W każdym razie to mój przyjaciel, a tego drugiego też znam i wiem, doskonale, że to nie on. Niestety przez pewnego rodzaju kolizję sytuacyjną, nie wpadliście na siebie. Przykro mi - wyjaśnił, najprościej jak umiał. Nie byłby jednak sobą, gdyby nie dodał czegoś od siebie, stąd po chwili nachylił się nad uchem chłopaka.

- Ale wiesz, jak chcesz, my możemy się poznać - szepnął. Szybko jednak jego aura zniknęła, gdy Taeyong walnął go w brzuch, a cichy jęk wyszedł z jego buzi.

- Sure tylko musisz poćwiczyć, bo cienko u ciebie z brzuchem, a często tak robię ludziom - odpowiedział zielonowłosy i odszedł, zostawiając go samego.

Kłamał jak z nut, lecz nie umiał inaczej zareagować na sporą dawkę pewności siebie chłopaka.

- Dobry cios! - powiedział głośniej szatyn, chcąc zwrócić jego uwagę, lecz ten nawet się nie odwrócił. Nie minęło parę chwil, a nastolatek wyszedł z budynku, sprawiając, iż Jaehyun został jedynym na korytarzu.

- Cholera - mruknął zażenowany. - Jaehyun, pizdo - dodał, wzdychając ciężko.

W porównaniu do nich Yuta, jak i Sicheng nie bawili się w przepychanki, a jedynie przemierzali powoli chodnik. Rozmawiali żywiołowo, a nie kiedy puszczali sobie przelotne spojrzenia. Nie było to jednak nic poważnego. Każdy krok stawiali ostrożnie, ale obaj w głębi duszy, liczyli, że nadejdzie kiedyś ten jeden dzień.

colorful mistake • yuwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz