•
Pogoda była piękna. Cały weekend zapowiadał się wyśmienicie, więc niedziwne było, iż ludzie spotykali się z innymi. Kawiarnie, kina, parki, wiele było takich miejsc. Uśmiechy pojawiały się na ich twarzach, tylko gdy zauważyli bliskie swym sercu osoby, zarówno w kontekście romantycznym, jak i przyjacielskim. Słońce wręcz wpychało ich sobie wzajemnie w ramiona. Nie dziwne więc było, że tego dnia również Yuta zdecydował się spotkać z Sichengiem. Nie chciał jednak być typowym i zdecydował się na wybranie miejsca bliskiemu jego duszy.
- Powiedz mi, prooooszę - ciągnął go za język chłopak, chcąc poznać, do jakiej placówki się wybierają. Ilekroć jednak owo pytanie padało, czerwonowłosy uśmiechał się i kręcił przecząco głową.
- Już tylko kawałek - powiedział przyjaźnie. Szli spokojnie chodnikiem, a jak zostało oznajmione, budynek znajdował się coraz bliżej. Gdy minęli kolejny zakręt, oczy Yuty zaświeciły się wręcz z ekscytacji. Podchodząc pod samo wejście centrum z wszelkiego rodzaju automatami do gier, spojrzał na Sichenga, a zauważając u niego zaskoczenie, uśmiechnął się szczęśliwy, iż udało mu się wywołać ten efekt na chłopaku.
- I jak? - spytał ciekawy. Dong wtedy nagle zmniejszył swój uśmiech i dodał do niego przebłysk smutku. Nakamoto zauważając to, zelżał trochę z radości.
- Coś się stało? - zapytał niepewnie.
- Yuta naprawdę doceniam twoje chęci i możemy wejść i tak dalej, ale w sumie to trochę nie ma sensu - powiedział, a starszy zmarszczył brwi.
- To znaczy?
- Zapomniałem ze sobą moich okularów. Nie wspomniałem ci o dosyć istotnej sprawie, iż średnio rozpoznaje kolory - przyznał. - Jestem trochę daltonistą - dodał, chcąc to nazwać po rzeczy, a Yuta słysząc to, ułożył usta w literę „o".
- Oh - powiedział tylko, a Sicheng uśmiechnął się przepraszająco.
- Przepraszam, zepsułem twój pomysł - odpowiedział krótko.
- Hej, nic się nie stało - odpowiedział, nie chcąc wprowadzać smutnej atmosfery między nich. - Jeśli w takim razie nie to, to... może przejdziemy się po prostu i wyjaśnisz mi nieco więcej na temat swojej dolegliwości? - zaproponował, a Sicheng słysząc to, uśmiechnął się delikatnie. Spojrzał na niego, a w jego spojrzeniu można było wyczytać nieme słowa podzięki za zrozumienie sytuacji. I tak też zrobili. Przebierając nogami, udali się w kierunku najbliższego parku, a Dong starał się jak najlepiej ująć wszystko w słowa.
- No to jak to ująłem, jestem trochę jak daltonista. Średnio rozpoznaje kolor czerwony, w sensie zlewa mi się z zielonym i to jakiś koszmar je rozpoznać - powiedział szczerze. - Do końca nie jest to daltonizm, bo wtedy masz na odwrót, ale według mnie, jeśli ktoś nazwie mnie daltonistą, to praktycznie się nie myli - wyjaśnił. - Jak spojrzysz na ten obrazek, to masz dwa kolory. Masz nawet podpisane „zielony" i „czerwony". Sam tutaj widzę jedną papkę - odezwał się rozżalony. - Ale wiesz, wystarczy założyć okulary i myk, gotowe - powiedział to tak lekko, jakby rozmawiali o pogodzie.
- A jak z resztą kolorów? - zapytał ciekawy.
- Normalnie - odpowiedział. Wtedy też nagle, przypomniał sobie o czymś. - Już wiem! Widziałem ostatnio na YouTubie filmik, gdzie chłopak próbuje rozdzielić skittelsy bez swoich okularów. Zobaczysz sam, jak to wygląda - mruknął i włączył wideo. Usiedli na pobliskiej ławce i razem oglądali. Zdziwienie Nakamoto nie miało końca. Widząc nałożony filtr, czuł się zagubiony. Podjął się wyzwania i razem z prowadzącym próbował rozpoznać cukierki i rozdzielić poprawnie. Kiedy jednak nadeszły wyniki, jego zaskoczenie wzrosło jeszcze bardziej.
- Za Chiny bym nie powiedział, że to czerwony! - powiedział podekscytowany.
- Mówiłem ci - zaśmiał się chłopak.
- Niesamowite, że dajesz z tym radę - odpowiedział, szczerze zaintrygowany.
- A wiesz, inna sytuacja, gdybym nie miał okularów. One ratują mi życie - powiedział. - Albo nie ratują, jak je zapomnę - uśmiechnął się.
Yuta kiwnął głową. Znając to wszystko nagle w jego głowie, puzzelki zaczęły się układać. Poznanie. Randka w ciemno. Zielone włosy. Czerwone włosy. Okulary, których nigdy nie widział. Sicheng nigdy ich nie założył. Nigdy nie widział go w nich.
BINGO.
- aHhHhhHhA - powiedział przeciągle nastolatek, nagle zauważając składną całość.
- Proszę? - zapytał zdziwiony Chińczyk, nie wiedząc, co właśnie się stało.
- Nic, nic - powiedział Yuta, zbywając kolegę. I na nic się zdały jego prośby, czy pytania. Nakamoto bowiem znał już prawdę i w sumie bawiąc się już tak długo w bycie zielonowłosym, uznał, że pora zabawić się w to jeszcze poważniej.
• • • • • • • • • •
mandarynka
08-08-2020
wasza autorkaczy ja przewidziałam przeszłość,, właśnie jem mandarynkę
25-12-2020
wasza autorka
CZYTASZ
colorful mistake • yuwin
FanficW jednym z liceów organizowane są międzyuczniowskie randki w ciemno. Sicheng przezwycięża swój strach i bierze w nich udział. Dostaje swojego partnera i cyk. Wszystko cacy, pięknie, schludnie. Tylko, że Sicheng jest daltonistą więc to musi oznaczać...