•
Sicheng nie powstrzymywał swego uśmiechu tego dnia. Rozmawiał z Jaehyunem szczęśliwy jak nigdy. Nastolatka trochę to męczyło, iż ten aż tak reaguje, lecz nie dawał tego po sobie znać. Nie chciał sprawić mu przez przypadek przykrości swoim samolubstwem. Cóż jednak miał poradzić na swoje serduszko, które już nawet nie romantycznie, lecz przyjacielsko bolało? Słysząc same superlatywy po raz kolejny na temat Yuty, czuł się dziwnie smutny, iż sam nie sprawia już takiej radości chłopakowi. Może mylił się, lecz zwyczajnie bał się, że mimo zapewnień blondyna straci w nim kompana na rzecz zielonowłosego.
- Znowu zapomniałeś swoich okularów geniuszu - przypomniał mu w pewnym momencie Jaehyun.
- Cholera - mruknął Sicheng, zauważając, iż przyjaciel ma rację.
- Mamy podstawy ekonomii. Oj, pani Kim cię zabije, że znowu nie możesz zrobić zadań z wykresem - przekomarzał się szatyn.
- Oh daj spokój - odpowiedział blondyn, chcąc, aby ten się zamknął, choć sam wiedział, iż ten ma rację. Spojrzał więc szybko na zegarek, a widząc, iż została im może minuta bądź dwie do zajęć, gwałtownie zawrócił. Przez swój nagły czyn wpadł jednak na innego ucznia. Sicheng nie zwrócił zbytnio uwagi na wygląd chłopaka. Przeprosił szybko i odszedł, zostawiając w ten sposób nieznajomego w konsternacji. Jaehyun za to nie próżnując, mrugnął do niego i podążył za przyjacielem.
- Wpadasz na same niezłe sztuki. Jak ty to robisz? - zapytał przeciągle, a blondyn przekręcił oczami.
- Zastopuj konie, bo za chwilę cała twoja biseksualność wyleje ci się z kieszeni - powiedział szybko, wyciągając, co miał z szafki i pociągnął oglądającego się za nieznajomym Jaehyuna w kierunku sali.
Szkoda, że jednak sam nie zwrócił na niego głębszej uwagi, gdyż ten zauważając śmieszny breloczek na plecaku chłopaka, wpadł w jeszcze większe zdumienie.
Inną rzeczą jednak był Yuta. Gdy spotkał nastolatka na stołówce, przywitał się z nim żółwikiem i zasiadł do stołu, zachęcając w ten sposób do rozmowy. Podczas niej jednak nie wykazał chęci odezwania się. Popijał swój soczek przez papierową słomkę i słuchał wypocin młodszego na temat dnia. Gdy w pewnym momencie dołączył do nich Jaehyun, ożył jednak lekko.
- Oh, siema - przywitał się ze starym znajomym, a szatyn nie byłby sobą, gdyby zlał go. Mimo zazdrości nadal pałał szacunkiem do Japończyka i mimo wszystko coś tam lubił.
- No siema - oparł z uśmiechem Jaehyun.
- Wy jesteście...? - zapytał niepewnie Yuta, a Sicheng widząc, o co chodzi, od razu zaczął machać rękoma w geście zaprzeczenia
- Chciałbym - westchnął Jaehyun, zakładając rękę na ramię przyjaciela, na co blondyn przewrócił oczami, a Yuta zaśmiał się lekko.
- Rozumiem - odpowiedział dyplomatycznie, nie chcąc wprowadzać swoich dwóch groszy do ich małego konfliktu, mimo iż swoją własną obecnością, mieszał wszystko.
- Tak ogółem to muszę powiedzieć, naprawdę w porządku ten twój zielony kolor włosów - powiedział znaczącym głosem szatyn. Na te słowa Nakamoto zakrztusił się swoim soczkiem.
- Zielony..? - dopytał, chcąc się upewnić, w tym co usłyszał. Uważał ten kolor za śliczny, lecz nie w tym leżał problem.
- Tak - wręcz z aktorską zręcznością wyjaśnił i złapawszy za rękę przyjaciela, podniósł ją. Po tym podciągnął lekko rękaw bluzy, którą miał chłopak na sobie, odkrywając w ten sposób drobną ściągę.
- Weź mnie, nie ośmieszaj chociaż raz przez minutę - speszył się Sicheng. Przez swoje zachowanie nie zauważył jednak, jak Yuta wpatrując się w nieodgadniony wzrok szatyna, popijał nerwowo swój soczek, wyginając nawet słomkę.
- Ach, wiesz Yuta. Bałem się, że przez przypadek pomylę cię z kimś innym podczas poszukiwań - wyjaśnił blondyn, a zielonowłosy podniósł brwi i nie odzywając się, pokiwał energicznie głową.
- Wiedziałem, że spostrzegawczy z ciebie chłopak - mruknął Jaehyun ze znaczącym uśmiechem. Po tym wstał i poklepał przyjaciela po plecach. - Idę załatwić jeszcze jedną sprawę. Nie będę wam przeszkadzał - wyjaśnił i mrugając do trzecioklasisty, odszedł.
- Jaehyun jest bardzo dziwny dzisiaj, nie sądzisz? - spytał Sicheng, mrużąc oczy.
- Eee, czy ja wiem. Jak go poznałem, też był tajemniczy - powiedział lekko Yuta, śmiejąc się delikatnie.
- Ach no dobrze - odpowiedział blondyn, przyznając mu w ten sposób rację. Jednak czy nie byłoby błogosławieństwem, gdyby zrobił to przy innej okazji? Bowiem ich rozmowa toczyła się w fantastycznej atmosferze. Słońce świeciło delikatnie, przebijając się przez okna i padając na wiele stołów w tym ich. Oblewał on także swym blaskiem piękne włosy obu nastolatków, które niestety ale niekoniecznie miały taki odcień, jak podpowiadała świadomość jednego z nich.
• • • • • • • • • •
biedny soczek ): btw pisząc to wracałam busem z urodzin mojej dobrej znajomej / przyjaciółki i ogółem mój trip wyglądał tak, że byłam na zmianie od 14 do 21:30, bo skończyłam pół godziny wcześniej i biegłam na autobus, później z niego na tramwaj, a z niego na busa i na północ byłam u znaj, aż do 5, wtedy zjechałam do niej i pospałam do 8:30, zjadłam śniadanie u niej, umyłam się i pojechałam na busa i prosto z niego poszłam do pracy na 14 i o 23 byłam w domu, padłam-
08-08-2020
wasza autorkajestem zmęczona + przygotujcie się na święta ;D
11-12-2020
wasza autorka
CZYTASZ
colorful mistake • yuwin
FanficW jednym z liceów organizowane są międzyuczniowskie randki w ciemno. Sicheng przezwycięża swój strach i bierze w nich udział. Dostaje swojego partnera i cyk. Wszystko cacy, pięknie, schludnie. Tylko, że Sicheng jest daltonistą więc to musi oznaczać...