Rozdział 5

670 60 31
                                    




-Zielone flary, zmieniamy kierunek. Ben, wystrzel flarę.- Powiedziała Rei, a zaraz po tym nad wami również rozproszył się zielony dym.

-Zmieniamy kierunek?- Odezwała się Megan. -Najlepsza rzecz jaką moglibyśmy zrobić to się wycofać.- Uważałaś tak samo jak czarnowłosa. Spora część osób zginęła, a misja jest kontynuowana? A może wcale nie powinno cię to dziwić?

-Zgadzam się z tobą, ale pozostaje nam jedynie wykonać rozkazy.- Rzekła dowódca.

~~~~~~~~~

Mimo, że waszym celem było miasto na południu od jakiegoś czasu zmierzaliście na wschód, do lasu ogromnych drzew. Wiadomo wam było, że tylko środkowa część formacji wjeżdza do środka.

-Przepraszam, skoro my nie wjeżdzamy do lasu, to co robimy? Okrążamy go?- Zadałaś pytanie.

-Tak.- Krótko odpowiedziała Rei.

Gdy byliście już przed lasem, ty i reszta oddziału poprowadziła swoje konie na prawo. Ciągle zastanawiałaś się dlaczego zmieniliście kierunek, czemu pojechaliście do lasu i wiele innych. Przed sobą widziałaś innych zwiadowców. Mniej więcej kojarzyłaś wszystkich po włosach, a szczególnie jedną osobę. Była to Christa. Ucieszyłaś się widząc, że dziewczyna jest cała. Po chwili jazdy twój oddział wyrównał jazdę z resztą.

-Stać!- Usłyszałaś głos mężczyzny. Pociągnęłaś za wodze i zatrzymałaś konia. Megan, Ben i inni zrobili to samo. Zeszliście z koni.
-Słuchajcie nowi! Przygotujemy się teraz do wprowadzenia kontrataku. Dobądzcie mieczy i czekajcie na drzewach. Jeżeli jakiś tytan wejdzie do lasu, musimy go powstrzymać za wszelką cenę!- Objaśnił.

-Co pan...- Odezwał się Jean.

-Zamknąć się i wykonać rozkaz!- Przerwał mu facet, po czym wleciał na gałąź. Nie rozumiałaś tego wszystkiego. Dlaczego mieliście pilnować lasu? Dlaczego misja nie została przerwana? W głowie miałaś mnóstwo pytań, mimo to musiałaś wykonać zadanie. Wystrzeliłaś haczyki, które wbiły się drzewo i poleciałaś za nimi. Stanęłaś na gałęzi patrząc na pozostałych. Wzrokiem szukałaś blondwłosej dziewczyny. Chciałaś upewnić się, czy na pewno nic jej nie jest. Zauważyłaś ją, a po chwili wasze spojrzenia się spotkały. Posłałaś blondynce delikatny uśmiech, który ci odwzajemniła. Chciałaś zamienić z nią parę słów, ale dzieliło was kilka innych osób. Stwierdziłaś, że nie ma sensu zmieniać miejsca lub do siebie krzyczeć.

~~~~~~~~~~~~~~

Siedziałaś oparta o drzewo przyglądając się tytanom próbującym wejść do środka. Nagle rozległ się okropnie głośny krzyk dobiegający ze środka lasu. Natychmiast wstałaś i spojrzałaś w jego głąb, jednak nie było nic widać. Nie miałaś pojęcia co się dzieję. Po minach innych zwiadowców było widać, że oni również.

Eren. Przypomniałaś sobie o chłopaku i o tym, że najprawdopodobniej był na tyłach formacji, czyli w środku lasu.

Dlaczego w ogóle myślałaś teraz o nim? Jedyne co was łączyło to wspólne sprzątanie stołówki i pomoc w powrocie do pokoju. Powinnaś myśleć o swoich przyjaciołach, a nie o Erenie, jednak nie potrafiłaś wyrzucić z głowy pytania co się z nim dzieje.

Po paru sekundach krzyk ustał, ale nie był to koniec.

-Tytani wchodzą do lasu! Zaczęli nas ignorować!- Usłyszałaś czyjś głos. Tuż po tym spojrzałaś na ziemię, a bestie naprawdę nie zwracały na was uwagi. Mieliście nie dopuścić do tego, by stworzenia weszły do lasu. Patrząc na dół, na to jak biegną do środka lasu, momentalnie ugięły ci się nogi. Byłaś przestraszona, ale musiałaś walczyć. Przełknęłaś ślinę i zacisnęłaś zęby, a po chwili pociągnęłaś za spusty i wbiłaś haczyki w skórę jednego z większych tytanów, który był blisko ciebie. Mocno zacisnęłaś dłonie na swoich mieczach i wycięłaś otwór w karku, a cielsko upadło na ziemię. Na myśl, że właśnie pierwszy raz pokonałaś tytana na twojej twarzy pojawił się chwilowy uśmiech.

Jak Twoje Oczy || Eren x Reader ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz