03. odwiedziny i... nowy związek?

165 12 3
                                    

Midoriya

Obudziłem się w szpitalu... przy moim łóżku siedziała Uraraka. Chyba ją wystraszyłem, bo podskoczyła.
- Deku! Obudziłeś się! - Ochaco wstała z łóżka. - jak się czujesz?
- nie za dobrze... wszystko mnie boli...- odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- no cóż... jak się ma połamane 3 żebra i wybity bark, to żeczywiście może boleć... - do rozmowy włączył się Kirishima, który właśnie wszedł do pokoju.
- Kirishima! - bąknąłem odwracając głowę do chłopaka. - złamane... żebra?
- tak. - Kirishima nagle posmutniał

Przypomniałem sobie co się stało. To, że Bakugo chciał mnie zabić.
-jak tam Bakugo? - spytałem po chwili namysłu.
- aaa... on... z nim wszystko wpożądku- odpowiedziała Uraraka z zakłopotaniem.
- ja... przepraszam Cię za niego. On na pewno nie chciał Ci zrobić krzywdy... - Kirishima podszedł bliżej mnie.
- wierzę - skłamałem. Tak naprawdę wiem, że Bakugo mnie nie nawidzi od czasu, gdy dostałem się do U.A.
- na prawdę mi przykro Midoriya, ale muszę już iść... - powiedział Eijiro.
- dobrze. No to do wjdzenia - pożegnałem chłopaka.
- do zobaczenia! - zawołał, po czym wyszedł z sali.
- Uraraka, bardzo mnie ciekawi powód, dlaczego jestem w szpitalu, a nie w gabinecie pielęgniarki... - zacząłem delikatnie temat.
- ah... Bakugo doprowadził Cię do straty przytomności. Gdy tylko Todoroki zauważył, jak on Cię traktuje, od razu na niego ruszył. Prawie go spalił... następnie zarzucił Cię na ramiona i pobiegł jak najszybciej do gabinetu pielęgniarki. Jednak, że straciłeś przytomność to jedyne, co mogła zrobić Recovery Girl, to nastawić Ci bark i żebra tak, żeby nie wbiły Ci się w narządy. Potem wezwała pogotowie. Todoroki był z Tobą do chwili, aż poprosili go o wyjście. Zadzwonią od niego za chwilę, ponieważ się obudziłeś...- Uraraka wyglądała na zatroskaną.
Czyli Todoroki mnie uratował.
- dziękuję, że mi powiedziałaś...
- jest jeszcze jedna sprawa... bo gdy Bakugo Cię katował, profesor Aizawa musiał gdzieś wyjść. I teraz zastanawia się, czy Cię nie wywalić. Chociaż mówiliśmy mu, że to nie twoja wina...
Coś we mnie pękło. Moje źrenice się rozszerzyły.
- ...a czy Todorokiemu nic nie jest? - spytałem dziewczynę.
- nie...

Nastała niezręczna cisza...
- a tak wogóle, to Eri czeka za drzwiami. - powiedziała Uraraka.
- to dobrze. - uśmiechnąłem się.
- to ja ją przyprowadzę - Uraraka poszła do drzwi - pa, Deku.
- pa! - odpowiedziałem.

Po minucie przyszła Eri.
- cześć Deku! - zawołała siadając obok mnie.
- dzień dobry, Eri-chan! - odpowiedziałem.
- raczej dobry wieczór - poprawiła mnie dziewczynka.
- dobrze, w takim razie dobry wieczór.
- jak się czujesz, Deku? - Eri jest taka miła...
- mogło być gorzej, a ty?
- świetnie! Byłam dzisiaj z Miriem w parku i na lodach! - pochwaliła się.
- jest tu Mirio? - spytałem Eri.
- jest. Mam po niego iść? - 5-latka wskazała na drzwi. Kiwnąłem głową.
Dziewczynka znikła, by za chwilę pojawić się z Lemilionem.
- cześć Izuku! - Mirio był w dobrym humorze.
- cześć, Mirio.
- jak się masz?
- a dobrze...
- słyszałem, że Katsuki złamał Ci 3 żebra...
- tak
- ale dlaczego? - wtrąciła się Eri - przecież jesteś dobry!
- na pewno miał powód, albo naprawdę mnie nie znosi.- bąknąłem.
- nie zamierzasz powiedzieć tego wychowawcy? Że to Bakugo Cię połamał?
- nie, bo może przez to ucierpieć w jakiś sposób... po za tym, p. Aizawa o tym wie.
- o... no cóż, przynajmniej się z tego wyliżesz! - zawołał radośnie Togata.
- oczywiście, że tak - dodała Eri. - jak wyzdrowiejesz, czy zrobisz mi jabłka w karmelu?
- jasne! Nawet dwa! - czuję się potrzebny...
Eri położyła się obok mnie i przytuliła. To było miłe uczucie.
- zimny jesteś - poskarżyła się dziewczynka.
- przykro mi - odpowiedziałem tyląc ją do siebie.
- awww - skomentował Togata. Zaśmiałem się cicho.
- no dobrze... która godzina? - spytałem Miria.
- prawie 11 w nocy.
- 11? Eri, czy ty nie powinnaś spać?-popatrzyłem Eri w oczy.
- może? - odpowiedziała ziewając- ale chciałam Cię zobaczyć.
- ja Ciebie też. A tak zmieniając temat, to mówiłaś ostatnio, że zaczynasz rysować. Co ostatnio malo... - przerwałem w połowie zdania. Eri zasnęła...
- wezmę ją - zaproponował Mirio. Podszedł i podniósł dziecko. Pomachał mi i cicho wyszedł z pokoju...

                              ***

Midoriya

Po jakiejś godzinie od wyjścia Eri i Togaty słyszę jakieś chałasy na korytarzu. Nagle Todoroki otwiera zdyszany drzwi. Patrzy się na mnie z troską.
- o, cześć Todo... - chłopak nie pozwala mi skończyć. Z prędkością światła podbiega do mnie i wtula twarz w moją obolałą pierś.
- co to miało być? wiesz jak się martwiłem?! - powiedział zrospaczony Shoto.
Teraz byłem lekko mówiąc czerwony. Todoroki się o mnie martwił.
- więcej tak nie rób! Obiecaj! - krzyknął wtulając się we mnie jeszcze mocniej (akurat w żebra). Po mimo bólu nie odtrącałem go od siebie. Dopiero po chwili zdołałem zareagować. Objąłem go rękami.
- obiecuję. - powiedziałem chcąc go uspokoić. - dziękuję za ratunek.
- nie ma za co... - Todoroki chyba również się zaczerwienił.
- Uraraka mi opowiedziała co dla mnie zrobiłeś... - wyznałem chłopakowi. Chyba dopiero teraz zdał sobie sprawę, że po pierwsze przytula mnie, a po drugie wbija mi głowę w żebra. Odsunął się szybko.
-przepraszam... aaa... jak się czujesz? - postarał się zmienić temat.
- dobrze. - odpowiedziałem.
Nastała krępująca cisza...
Teraz do mnie dotarło, że Todoroki mnie przytulił i że się o mnie martwił. był taki ciepły... chciałbym doświadczyć tego jeszcze raz.
Teraz albo nigdy.
Chwyciłem chłopaka za ramię i pociągnąłem w dół. Wylądował na mnie, a wtedy go mocno objąłem.
Poczułem na sobie ręce chłopaka. Prawie się rozryczałem.

Gdy Todoroki wstał ze mnie, przesunąłem się na bok łóżka tak, żeby Todoroki również mógł się położyć. Zrozumiał mnie bez słów. Gdy tylko się położył, oparłem głowę na jego ramieniu. On zaczął mnie głaskać.
- a co najważniejsze... słyszałem, że Bakugo od Ciebie dostał - powiedziałem żartoblibie. Shoto parsknął śmiechem.
- nie aż tak jak od Ciebie. Ma siniaka pod okiem.
- przepraszam, chciałem mocniej. - objąłem ręką chłopaka. Trochę się wzdrygnął, ale nie odtrącił mnie.
Po dłuższej chwili Todoroki pocałował mnie w czoło.
- cieszę się, że nic Ci nie jest - wyznał. Byłem w lekkim szoku, że chłopak mnie pocałował. W zamian ja przyciągnąłem go jeszcze bliżej siebie.
- ymhy - potwierdziłem. Zamknąłem oczy powtarzając sobie w duchu, jakie ja mam sczęście...

                                ***
Todoroki

Nawet nie zauważyłem kiedy zasnąłem...

Była 7.00 rano. Obudziłem się wyspany jak nigdy dotąd. Było mi niewyobrażalne ciepło. Gdy otworzyłem oczy, ujrzałem najpiękniejszy widok na świecie: chłopaka, który odwzajemnia moje uczucia. Moja ręka leżała na delikatnych włosach Izuku, a jego głowa spoczywała na mojej piersi. Midoriya uśmiechał się przez sen. Nigdy nie byłem tak blisko niego. Mogłem policzyć jego piegi.

Perspektywa narratora

Midoriya się obudził. Zamrugał kilka razy i zdał sobie sprawę z tego, co stało się wczoraj. Jego twarz zrobiła sie czerwona. Todorokiego również.
- dzień dobry - zaczął nieśmiało Todoroki.
- cześć - odpowiedział Izuku przeciągając się po nocy.
- jak Ci się spało? - Todroki zaczął zchodzić z łóżka połamanego.
- szczerze, cudownie. A Tobie? - Izuku złapał Shoto za rękę.
- równie dobrze. - Todoroki popatrzył w oczy Midoriyi. Miał ochotę go pocałować, jednak jego poranny oddech uniemożliwiał mu to. Dlatego przytulił chłopaka czule.
- co ty na to, żeby jak wyjdziesz ze szpitala, to żebyśmy się gdzieś wybrali? Do kina, do parku, do salonu gier, może do pizzerii...
- oczywiście, Todoroki! Bardzo chętnie. - Midoriya był na wskroś szczęśliwy.
- mów mi Shoto - powiedział chłopak.
Todoroki odkleił się od Izuku, a wtedy weszła pielęgniarka.
- już wstaliście? To dobrze. Pan Midoriya potrzebuje odpoczynku.
- ależ oczywiście. To do zobaczenia, Midoriya! - Shoto pomachał ręką i wyszedł z pokoju.
- wystarczy Izuku - krzyknął Deku.

                            ***

Todoroki

Właśnie sygrałem na loterii zwanej życiem. Midoriya mnie lubi. Gdy tylko wyszedłem ze szpitala, pobiegłem do parku - naszego miejsca. Usiadłem na ławce i rozpłakałem się ze szczęścia. To najlepsze, co mnie spotkało.

Dopiero po chwili skapnąłem się, że za 4 minuty mam lekcje, więc zerwałem się z miejsca i pobiegłem sprintem do szkoły...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ohayo! Mam nadzieję, że wam się dobrze czytało. I tak wiem, przesadzam z wielokropkami...
Jak tam na kwarantannie? Mi już nogi w tyłek włażą.
Do przeczytania
Hania

BNHA  "Złoczyńca Czy Nie, Kocham Cię". TododekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz