Rozdział 2

619 8 1
                                    

Rozdział 2
Czuje jak cała się trzęsę nie mogę złapać tchu i to straszne pieczenie w klatce piersiowej. Kurwa. Rozległe się dzwonek do drzwi. Ktoś nie czekając na odpowiedź wszedł do domu. Drżałam i płakałam na zmianę, a może jednocześnie?
-Hej Tosia ! Już dobrze. Jestem tu tylko ja. Patrz na mnie słyszysz?! – podkomisarz krzyczał do mnie pomimo że siedziałam naprzeciw niego. Kiwnęłam głową- Wdech, wydech. Patrz na mnie wdech, wydech. Rozumiesz?
Patrzyłam Miłoszowi w oczy i wykonywałam jego polecenia. Nie wiem ile czasu siedzieliśmy na podłodze na przeciw siebie. Aż w końcu zapytał:
-Co to było? – niczym rażona prądem podniosłam się i wstałam.
-Nic, czym można by się było przejmować to tylko atak paniki. Sorry, raczej mi się to nie zdarza przy ludziach. Poszłam do kuchni i nalać sobie szklankę wody i spojrzałam na zegarek.
- Dobra, sorry że Cię fatygowałam. Możesz już jechać.
-Jak to?! Nie powiesz mi kto i po co tu był?! – w głowie słyszałam irytację.
-Brat Adama to on dowodzi. Na dzień dobry przystawił mi lufę do głowy. A potem coś pierdolił o tym że zaczekaj jak to było przestrzeli mi kolana. Nie żebym się kurwa bała. Dobra ja się przebieram bo muszę ogarnąć warsztat.
-Lekarz kazał Ci leżeć.
-Szpiegujesz mnie?
-Taka mam pracę.
Poszłam się przebrać na włosy założyłam czarną bandamkę żeby reszty włosów mi nie wciągnęło  do silnika. I żebym łysa nie została. Do tego t-shirt i robocze ogrodniczki.
-Posłuchaj mnie Antosiu, jestem Twoim opiekunem, odpierdalasz czarna robotę. Wieczór będzie tu komendant. Póki co musisz mnie znosić bo mnie zamierzam opuszczać posterunku. Nie możemy ryzykować, będę chodził za Tobą krok w krok dopóki nie rozwiążemy sprawy.
-Jak mam ja rozwiązać z policjantem uczepionym na dupie?
-Nie wiem, jeszcze. Coś wymyślę.
-Pojebało Cię?! Kurwa.Nie możesz tu być. Przecież oni mogą mnie obserwować. A poza tym ja nie jestem osobą która da się lubić czy nawet tolerować.
-Zgodziłaś się na akcję. Wolisz to czy iść siedzieć.
-Wiesz co pierdole już tą akcje, to wszystko. Rób co chcesz. Ja mam robotę. – warknęłam na niego.
- Posłuchaj kurwa, nie będę Cię niańczyć. Masz siedzieć na dupie i odpoczywać. Przed Tobą ciężka wyprawa więc kurwa odpuść do chuja i kładź się do łóżka.
- Proszę, zapraszam wypierdalaj – otwarłam drzwi i teatralnym ruchem ręki zaprosiłam go do wyjścia. Miałam serdecznie dość.
-Chyba śnisz?! Mam Cię pilnować i nie wyjdę. Wieczór zmienię sie z komendantem, będę mógł chociaż od Ciebie odpocząć.
-Chwała za to rób co chcesz. – jebłam drzwiami tak mocno, że o mały włos nie wypadły z zawiasów. Byłam wkurwiona i miałam ochotę krzyczeć. Pomaszerowałam do warsztatu. Stare drzwi mocno skrzypnęły.
-Może jakieś dzień dobry, witaj w domu?! – Echo moich słów rozchodziło się po pustym pomieszczeniu. Był taki jak go zostawiłam. Nic nie zginęło. Na podłodze leżało kilka kluczy no i komputer na stole który z pewnością się już rozładował. Miałam sporo narzędzi, maszyn i urządzeń. Nigdy nie było tak, że musiałam czegoś szukać. Kiedy skończyłam sprzątać czarny Nissan 350Z zatrąbił u moich wrót. To był Dominik mój stały klient, zawsze w czapce z daszkiem i rurkowatych dżinsach.
-Siema! – Dominik uśmiechnął się, przeżuwając gumę. -O kurwa co Ci się stało?
-Nie interesuj się bo kociej mordy dostaniesz!
-Mówiłem żebyś się ze mną umówiła? Nic by Ci się nie stało. Obronił bym Cię.
-Przyjechałeś tu na serwis z autem czy na randkę? Bo mnie osobiście opcja druga nie interesuje.
Dominik się zamknął. Było mi to w tym momencie na rękę. Rana na brzuchu nie ułatwiała mi pracy, bolała jak kurwa nie wiem co. Zdawałam sobie sprawę, że Dominik będzie stał nade mną i patrzył czy czasem mu nie zadrapie lakieru. Chuj z nim.
-Tosia nie pierdol, że kupiłaś sobie coś z stajni Volkswagena. Jebnę. -Dominik zaczął się śmiać a mnie już para wychodziła uszami. Zapomniałam, że przed domem stoi seat policjanta. Swoją droga twardy był.
-A jeśli nawet to co?!
-Nie pierdol. Wiem przecież, że czekaj jak to było niech sobie przypomnę- Dominik udawał że myśli- Nawet gdyby mi ktoś za darmo dawał to bym nie wzięła, wiem wolisz fiata.
-Dobrze że nie fiuta. Weź przynieś mi olej, musisz nalać sobie z beczki. A nie będziesz mnie wkurwiać. Zajmij się czymś, nie wiem kurwa rób na drutach.
Moja złość i ogólne wkurwienie powoli przechodziły. Zastanawiałam się nawet czym zmyć  plamę krwi z podłogi i czy mam cos na kolacje. Było mi głupio (serio?) naprawdę. Przy Miłoszu zaczęłam się zmieniać stawiałam się kimś innym, kimś słabym. Nie chciałam tego.
-To jak umówisz się ze mną? – Dominik stał na przeciwko mnie i patrzył mi w oczy.
-Należy się 740zł, płacisz karta czy gotówką?
-Tośka, no nie daj się prosić. Jeżdżę tu od początku.
-Posłuchaj Dominik... – w tym momencie do warsztatu wszedł Miłosz.
-Tosia, o przepraszam nie wiedziałem że jeszcze pracujesz... -urwał.
-Acha trzeba było tak od razu nie robił bym z siebie poraz kolejny debila, tutaj masz kasę. Reszty nie trzeba. – syknął Domi.
-Do zobaczenia, za dziesięć tysięcy kilometrów. -Powiedziałam. -Posłuchaj Panie Policjancie dziękuję za wybawienie.
- Zaraz tu będzie komendant. Trochę Ci zeszło. Słuchaj przepraszam za tą awanturę.
-Spoko ja też mam niewyparzony pysk. Jak już mówiłam, nie nadaje się do życia w miedzy ludźmi.
-No i mam do Ciebie prośbę, skoro mamy pracować. Miłosz jestem. – policjant wyciągnął rękę w moim kierunku i czekał na mój ruch.
-Tosia, zarozumiała, wredna, Tosia. Miło mi Cię poznać. – uścisnęłam Jego dłoń brudząc go przy okazji smarem.
-Będziesz mogła długo słuchać mojego głosu.
-Daj już spokój. -znów czułam ze się rumienie.
-Duży piękny warsztat. Znasz się na rzeczy, skoro do Ciebie jeżdżą.
-Na to wygląda. – zgasiłam światła i zamknęłam drzwi do garażu. Na dziś koniec. Normalnie bym pewnie jeszcze coś dłubała, niestety brzuch bolał mnie bardziej niż się tego spodziewałam.
Wiedziałam, ze w domu czeka mnie sprzątanie. Wiedziałam, jak ją zostawiłam. Jednak po wejściu do przedpokoju miło się rozczarowałam. Teraz podłoga była czysta i wymyta. Dom pachniał. Może nie lśnił czystością ale było przyjemnie.
-Wow, dziękuję. Nie musiałeś tego robić.
-Musiałem. Nie ma za co.
Poszłam pod prysznic. Marzyłam o długiej przyjemnej kąpieli. Marzyłam też o Miłoszu. Ciekawe co na to jego żona, że ma kilkudniową akcje. Rude włosy sięgały mi do pośladków. Chyba powinnam je ściąć. Teraz ciężko mi będzie się z nimi poradzić. Spojrzałam na opatrunek na ranie, był cały zakrwawiony. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki W poszukiwaniu Miłosza.
-Miłosz...
-Słucham, - głos odzywał się z góry.
-Za ile będzie komendant?
- Za 40min powinien być. A co?
- Jajco. Może mi kupić gaziki takie do ran.
-Co znowu zrobiłaś? – usłyszałam kroki a później zbieganie  po schodach. Widziałam jak zatrzymał się na pół piętrze i wpatrywał we mnie. Czułam się skrępowana. Chyba nie tylko ja.
- Potrzebuje do rany tej po operacji. Załatwisz mi? – słyszałam jak głośno przełyka ślinę.
-Tak.
-Dzięki. – rzuciłam i poszłam się ubrać, no tak mogłam się najpierw ubrać a potem go wołać. Problem w tym, że w ogóle nie myślałam.
Jako kreację na wieczór wybrałam szary dres, zostawiłam włosy rozpuszczone.
Wyszłam z sypialni a komendant już siedział przy stole w salonie.
-Dobry wieczór – powiedział.
-Mógłby być lepszy. Jaki ma Pan plan? -zapytałam.
-No nie wiem czy Wam się spodoba, po tym o czym mi zameldował podkomisarz muszę Ci dać ochronę. Dobrze wiemy, że nie możemy postawić radiowozu. Więc pomyślałem, że Miłosz może udawać Twojego chłopaka jak coś/ktoś się pojawi. No i będzie na miejscu.
-Panie Komendancie. Skoro tak to zostało wykombinowane. To mi nie przeszkadza. A co na to Pan Policjant? Jego rodzina? – powiedziałam ciekawa jaki jest stan cywilny Pana Policjanta. – No i w okolicy ktoś z bandziorów go pewnie zna.
- O to nie musisz się martwić. Pierwszy dzień w pracy i już trafiłem na Ciebie, to trzeba mieć pecha. – uśmiechnął się szyderczo- co do rodziny to nie mam takowej. Więc nie musisz się przejmować 
W jego głosie słyszałam irytację, co tylko przekonało mnie że jemu też jest to nie na rękę. Zabrałam opatrunki ze stołu i poszłam do łazienki a potem do łóżka.
Do pokoju wpadły pierwsze promienie słońca, one same by mnie nie obudziły gdyby nie dźwięk telefonu.
-Dziś przyjedzie do Ciebie wózek. Masz go zrobić żeby był sprawny. – Boss chrypiał do słuchawki.
-Spierdalaj. – odpowiedziałam jak z automatu.
-Posłuchaj tracę do Ciebie cierpliwość! Siniaki Ci już zbladły?
- Weź zaparz sobie melisy. Nie zrobię Ci żadnego wózka. Choćby był ze złota.
-Nie wkurwiaj mnie. Kierowca będzie o 14:00
-Przeliterować? Spierdalaj!
Rozłączyłam się, już miałam to w dupie co się ze mną stanie. Wstałam z łóżka i poszłam pod prysznic. Krople wody spływały po moim ciele delikatnie je pieszcząc. Owinęłam się ręcznikiem i poszłam do sypialni. Dziś było ciepło, wybrałam dla siebie spodenki i bluzkę na ramiączkach z głębokim dekoltem. Lato się zbliżało. Moja twarz ciągle była niebiesko-zielona.
Kiedy weszłam do kuchni w powietrzu unosił się zapach męskich gaci, a na kuchennej ladzie mała karteczka „Biegam” jedno słowo.
-Zajebiscie biegaj dalej- powiedziałam do siebie i nasypałam kawy do kubka. Chwile później zapach kawy bestialsko zabił zapach męskich gaci. Chwała za to. Ledwo zdążyłam pomyśleć, Miłosz wszedł do domu od strony ogrodu. W momencie mój nos wyczuł zapach testosteronu, a ciało zareagowało podnieceniem. Podniosłam wzrok znad kubka i zobaczyłam go niczym młodego Boga, stanął na przeciw mnie na pięknie wyrzeźbionych nogach, zapach jego potu bardziej drażnił moje nozdrza. Jeszcze chwile i rzucę się na niego. Tylko seks. Nic więcej. Mokry od potu podkoszulek szczelnie oplatał jego tors i brzuch. Ja pierdole.
-Mogę iść się myć czy chcesz jeszcze popatrzeć ? – zapytał z szerokim uśmiechem- może się mam rozebrać?
Wyprostowałam się, co uwydatniało moje piersi, założyłam nogę na nogę nie spuszczając wzroku z Pana policjanta.
-Kuszące, podziękuje bo mamy robotę. Boss dzwonił. O 14 przywiezie jakąś furkę.
-Kurwa dlaczego nie zadzwoniłaś do mnie?! Co mu powiedziałaś? –warczał na mnie co spowodowało przypływ mojego podniecenia.
-Jak to co? Że ma spierdalać.
-Pojebało Cię? Chcemy go złapać.
-Wiem. Co miałam mu powiedzieć? Przecież nie mogę dać po sobie poznać, ze cos kombinuję. Zna mnie. Adam napewno mu zdradził jaka jestem. Gości przyjmę w warsztacie. Trzeba wszystko przygotować. A od jutra zaczynamy lekcje. – powiedziałam.
-Jakie kurwa lekcje?
-Samoobrony. Nie słyszałeś? Ptaszki Ci nie ćwierkały? Na tym joggingu? – uniósł brew, odwrócił się na pięcie i wyszedł. Uf, całe szczęście. Bo już kurwa byłam w stanie rzucić się na niego.
Kończyłam pić kawę obrażając iPhonem w palcach. Oj Sara, tyle bym Ci chciała opowiedzieć. Szkoda ze wybrałaś tego idiotę niż nasza przyjaźń. Mówiłam, kurwa że zdradza a ty wierzyłaś jemu. Nie mi. Pół roku już minęło jak bije się w myślach żeby do niej zadzwonić. Jak by chciała to by sama zadzwoniła.
Miłosz wyszedł z łazienki owinięty samym ręcznikiem. Jego skóra wyglądała na aksamitną i gładką w dotyku. A może gdyby tak, tylko dotknąć?
-Chce pojechać na zakupy, ten idiota będzie dopiero o 14:00 więc chce zjeść domowy obiad. Mogę jechać sama?
-Żartujesz? Mam Cie pilnować. Daj mi minutę ubiorę się i pojedziemy.
- Dla mnie możesz jechać nago.-Burknęłam do siebie.
-Słyszałem!
-Kurwa!
Poszłam do swój sypialni. Sińce wyglądały już całkiem dobrze więc naniosłam gruba warstwę tapety na pysk. Jak to mówią, przyjdzie kit będzie git. No całkiem nieźle źle. Ciemniejsze oko i już wszystko gotowe. Rozpuściłam włosy i spryskałam skórę perfumom, Miss Dior. Kochałam ten zapach.
-Długo się będziesz stroić? – podskoczyłam na dźwięk głosu Miłosza.
-Jestem gotowa.
Pamiętałam żeby zamknąć drzwi na wszystkie spusty. Miłosz stanął obok swojego seata.
-Co się patrzysz? Zapraszam. – powiedział. .
-Nie, to ja zapraszam. Chodź. Pokaże Ci moje cacko.
-Widziałem na przeszukaniu, co to za samochód?
-Maserati quatroporte z 2013 roku, na nowsze mnie nie stać. Chociaż i tak kosztował mnie polowe spadku po babci.
-Benzyna czy diesel? – wybuchłam  śmiechem
-Diesel, serio? – zapytałam z niedowierzaniem, a on skinął głową- Takie auto w dieslu to jak porno w radiu. Spójrz -otwarłam maskę, chociaż pod plastikami mało co było widać. – benzynowa V8 o mocy
530 koni mechanicznych.
-Zajebiste, daj poprowadzić! -Podeszłam bardzo blisko niego tak, że mogłam zaciągnąć się jego zapachem.
- Pani Policjancie, jest taka święta stara prawda. Patrz mi na usta i się ucz : kobiety i samochodu się nie pożycza. Także zajmij fotel pasażera.
Miłosz objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Zbliżył głowę do mojego ucha i zaczął szeptać, a mnie robiło się mokro w majtkach.
-To auto przejeżdża tu trzeci raz, więc... – urwał a ja wiedziałam co muszę zrobić. Założyłam mu ręce na szyję i udawałam, no dobra nie musiałam udawać zakochanej .  Pf, co ja gadam jakiej zakochanej... Może bardziej zafascynowanej.
-Hm, ciekawie by było Cię okiełznać. Mogłabyś być nawet fajna.
-Może kiedyś zależałoby mi na Twojej opinii. Jednak nie tym razem. Wskakuj.
Skóra na siedzeniu była przyjemnie chłodna, włączyłam klimatyzacje i ruszyliśmy. Dziwnie się czułam. Nie powiem żeby dotyk Miłosza nie był przyjemny. Jednak to co potem powiedział. Trochę mnie dotknęło. Chuj z Nim, nie długo zniknie z mojego życia.

Odejdź  [ została wydana]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz