TO DRUGI ROZDZIAŁ DZISIAJ, ZANIM ZACZNIESZ UPEWNIJ SIĘ, ŻE JESTEŚ NA BIEŻĄCO!
Harry Styles
Dni minęły szybko. Zdecydowanie za szybko. Swój wolny czas spędzałem z Niallem, oraz Liamem, z którym podłapałem dość dobry kontakt. Cieszę się ponieważ to jest bardzo ważna osoba nie tylko w życiu mojego przyjaciela, ale też Louisa. Jeśli chodzi o Louisa, to nasza relacja uległa diametralnej zmianie. Właściwie opiera się tylko na pracy. Odzywamy się do siebie, kiedy sytuacja tego wymaga. Od kiedy nieświadomie dałem do zrozumienia Ricie, że to właśnie piosenkarz zawrócił mi w głowie, nie daje temu spokoju. Potrafi napisać w środku nocy jakieś pytanie nad którym w tym czasie duma. Cały czas jest dla mnie oparciem, nie szczędząc mi jednocześnie wyzywek, żartów, czy zwykłych rozmów. Nasze rozmowy są bardzo długie, praktycznie nie mają początków i końca.
Zamykam dziesiątą walizkę i ustawiam ją koło pozostałych. Wzdycham rozglądając się po garderobie Louisa. Za wszelką cenę staram się nie przywołać do swojej głowy myśli, kiedy chłopak skradał mi tu pocałunki. Przebiegam dłonią po moich rozpuszczonych włosach i wydaję z siebie zirytowane westchnienie.
— O czym myślisz? – Spoglądam zaskoczony w stronę drzwi.
Dostrzegam w nich Liama.
— Niczym szczególnym. – Odpowiadam po chwili zawahania.
— Harry, wiesz, że możesz mi ufać? – Pyta podnosząc pierwszą z walizek.
Nie wierzę, że to już dzisiaj wyjeżdżamy do pierwszego z miast na trasie. Szczerze mówiąc wyobrażałem sobie to całkiem inaczej.
— Wiem, jednak nie oszukujmy się, trochę minie zanim w pełni to zrobię.
— Chciałem tylko żebyś wiedział. – Oznajmia i wychodzi.
Skanuję wzrokiem pomieszczenie, tym razem skupiając się na tym, czy nie powinniśmy wziąć czegoś jeszcze. W tym momencie słyszę, że ktoś wszedł do pomieszczenia. Kiedy czuję mocne perfumy pomieszane z papierosową wonią, nie mam wątpliwości kto się zjawił. Moje ciało również.
— Mamy wszystko? – Słyszę za sobą jego zachrypnięty głos.
— Tak. – Odpowiadam nawet się nie odwracając.
— Zapakowałeś te białe dresy i żółtą bluzę co wczoraj przyszły?
— Tak. Są w granatowej walizce.
Po uzyskaniu odpowiedzi, Louis wychodzi.
Louis Tomlinson
— Daj wezmę. – Mówi Liam, przejmując ode mnie bagaż.
Nie mam wyjścia i muszę wrócić do garderoby. Robię to od razu, by nie szukać wymówek, czy zbierać się nie wiadomo ile. Zatrzymuję się w wejściu, kiedy dostrzegam Harry'ego kucającego przy tej pamiętnej pufie. Nie wiem jak się zachować.
— Kurwa, dlaczego to tak boli? – Słyszę, a moje serce przyśpiesza.
Zagryzam wargę. Robię kilka kroków do tyłu i przecieram twarz. Wyciągam telefon z kieszeni i zaczynam głośno udawać, że przez niego rozmawiam. Kiedy ponownie pojawiam się w pomieszczeniu, Harry jak gdyby nigdy nic przegląda moje paski.
— Dobra, kończę. – Mówię do telefonu jak skończony debil.
Podnoszę walizkę i wychodzę. Gdyby nie fakt, że mój stylista zamówił największe z możliwych to nie musielibyśmy się z nimi tak pieprzyć.
— Potrzebuję zapalić. – Rzucam do Liama, którego mijam w salonie.
Patrzy na mnie dość dziwnie, po chwili wzrusza ramionami i mówi 'okej'. Zjeżdżam z walizką, windą na dół. Wrzucam ją do busa, a następnie wyciągam papierosa, odpalam go i opieram się o pojazd. W momencie w którym się zaciągam, czuję wibrację w kieszeni. Wyciągam telefon i odczytuję wiadomość od Bebe.
CZYTASZ
- STRONG -
FanfictionSława. Sława może wnieść człowieka na sam szczyt, a jednocześnie zepchnąć go na sam dół. Wielu ludzi postrzega sławę jako łatwe pieniądze, drogie ciuchy, odjazdowe samochody i niekończące się imprezy. U każdej osoby publicznej realia wyglądają inacz...