Louis Tomlinson
Budzę się i pierwsze co czuję to przeszywający ból głowy. Klnę pod nosem. Siadam na łóżku i daję sobie chwilę na wstanie. W końcu powoli i ostrożnie podnoszę swoje dupsko. Wychodzę z sypialni przecierając zaspane oczy. Wtedy zauważam śpiącego na kanapie Harry'ego. Jego kok jest rozwalony, a on sam jest zwinięty w kulkę, niczym małe dziecko. Wywracam oczami i przykrywam chłopaka kocem, który najwidoczniej zrzucił. Wchodzę do kuchni i nalewam sobie szklankę wody. Biorę łyka, którym zaczynam się krztusić zdając sobie sprawę co przed chwilą zrobiłem. Kaszlę nie mogąc poczuć ulgi.
— Lou? – Zaspany chłopak pojawia się w progu kuchni.
Również jest w bokserkach, ale w porównaniu do mnie, ma na sobie koszulkę z zeszłego wieczora.
— Louis. – Podbiega do mnie przerażony i zaczyna klepać po plecach.
— Już okej. – Mówię cicho. – Whisky, by mi tego nie zrobiła. – Patrzę wściekle na wodę i słyszę śmiech bruneta.
Mimowolnie się uśmiecham. Po chwili oboje sie krzywimy.
— Masz jakieś proszki?
— Powinny być w szafce nad zmywarką. – Mówię masując skronie.
Oboje zażywamy leki, które powinny nam pomóc uporać się z kacem. Spoglądam na zegarek i zauważam godzinę trzynastą. Pospaliśmy.
— Dobra, idę wziąć prysznic. – Mówię.
Wystarcza sekunda moim myślom, by przywołać to czego nie chcę.
Mogę z tobą? Mogę z tobą? Mogę z tobą?
Wywracam oczami.
— Jasne. Powinienem już się zbierać.
— Dzisiaj mamy cały dzień wolny?
— Dopiero teraz się o to martwisz?
— Harry.
— Tak. Dzisiaj jest wolne, na jutro, póki co, masz tylko galę, a w sobotę jest sesja.
Godzinę później siedzę z Liamem u niego w kuchni. Jemy obiad.
— Jak poszło spotkanie?
Za wszelką cenę staram się ignorować myśli o przejeżdżającym języku Harry'ego po jego ustach, o czym przypomniałem sobie niefortunnie pod prysznicem. Nie wiem co się ze mną dzieje. Nie rozumiem siebie. Czuję się zagubiony i najchętniej uciekłbym zamknąć się w moim domu na obrzeżach.
— Louis? – Głos przyjaciela wyrywa mnie z myśli.
— Nie było najgorzej.
— Lepiej niż się spodziewałeś?
— Tak. – Odpowiadam robawiony.
To wspomnienie widoku Harry'ego, który próbował ustać na jednej nodze pochylony do przodu z rozłożonymi rękoma, po opróżnionej przez nas butelce whisky, wprawiło mnie w rozbawienie.
— Okej? – Liam przygląda mi się ze zmarszczonymi brwiami, jednak uśmiech gości na jego twarzy.
— Mów jak było z Niallem. – Zmieniam temat.
Harry Styles
Stoję pod prysznicem z zamkniętymi oczami, pozwalając letniej wodzie spływać po moim ciele. Preferuje wodę bardzo ciepłą, niemal gorącą, ale po spędzeniu tak dużej ilości czasu z Tomlinsonem, najchętniej polałbym się zimną, wręcz lodowatą. By chociaż trochę ochłonąć, jednak moje ciało nie pozwoli mi na użycie niższej temperatury, niż mam ustawioną obecnie. Ta wklęsłość w jego policzkach podczas zaciągania się papierosem, coś pięknego. Słyszę dzwoniący telefon, który przywołuje mnie do rzeczywistości. Zakręcam wodę i wychodzę. Wycieram ciało i narzucam na siebie szlafrok. Podchodzę do umywalki na której leży mój telefon i podnoszę go. Mam już oddzwonić do menadżera Louisa, ale wówczas przychodzi kolejne połączenie od jego osby.
CZYTASZ
- STRONG -
أدب الهواةSława. Sława może wnieść człowieka na sam szczyt, a jednocześnie zepchnąć go na sam dół. Wielu ludzi postrzega sławę jako łatwe pieniądze, drogie ciuchy, odjazdowe samochody i niekończące się imprezy. U każdej osoby publicznej realia wyglądają inacz...