16

279 27 19
                                    

8/11/2020 – Bristol

Louis Tomlinson

Siedzę na murku i palę papierosa, podczas gdy Harry stoi na ziemi z rękoma skrzyżowanymi na klatce piersiowej.

— Wyglądasz zabawnie, kiedy się dąsasz. – Mówię wypuszczając dym.

— Ja wcale się nie dąsam! – Wykrzykuje wyrzucając ręce w powietrze.

Zaczynam się głośno śmiać.

— Pieprz się Tomlinson.

— Pieprzyć to ja mogę ciebie. – Odpowiadam gasząc papierosa na starej zniszczonej cegle.

— No chyba żartujesz.

Unoszę jedną brew.

— Chcesz się przekonać? – Pytam.

W mojej głowie pojawiają się obrazy wijącego się pod moim dotykiem Harry'ego raptem dwa dni temu.

— To zależy.

— Od? – Wyciągam nowego papierosa z paczki, a chłopak posyła mi spojrzenie mówiące „serio?".

Wzruszam ramionami i posyłam mu uśmiech.

— Czy potrzebowałbyś używek.

Marszczę brwi.

— Chyba nie rozumiem. – Mówię, na co Harry wywraca oczami. Nagle mnie olśniewa. – Harry, czy ty myślisz, że ja dotknąłem cię ponieważ byłem „pod wpływem"? – Pytam robiąc palcami cudzysłów w powietrzu przy ostatnich dwóch słowach.

Wpatruję się w niego intensywnie. Nie odpowiada. Zamiast tego podziwia swoje idealnie wypolerowane buty. Kurwa.

Zeskakuję z murku i gwałtownie popycham Harry'ego na niego.

— Teraz mnie uważnie posłuchaj. – Patrzymy sobie prosto w oczy. – Nie pozwalam ci tak kurwa myśleć. Chciałem się trochę rozluźnić, ale byłem w pełen świadom tego co robię, czy o co proszę. – Zapada między nami cisza. – Jeśli mi nie wierzysz.. – Rozglądam się wokół nas. – To mogę to powtórzyć nawet teraz. – Przejeżdżam dłonią po jego kroczu.

— Przestań. — Dyszy.

— Chodź do domu. – Mówię całując go przelotnie w usta.

Godzinę później leżymy na łóżku i oglądamy film.

— Która jest? – Pyta Harry zaspanym głosem.

— Dochodzi siedemnasta. – Ziewam. – A co?

— Cholera jasna! – Zrywa się z miejsca, a ja wykrzywiam twarz w grymasie będąc totalnie niezadowolonym z obrotu sytuacji.

— Wolę jak klniesz w innych okolicznościach. – Mamroczę przecierając twarz dłonią.

— Idź weź prysznic. – Pociąga nerwowo swoje włosy.

Uświadomić go, czy nie uświadomić..

— Louis. – Rzuca ostrzegawczo.

Wybucham śmiechem.

— Uwielbiasz mnie denerwować, prawda?

— Harry, koncert jest na dwudziestą, nie dziewiętnastą.

— Niemożliwe. – Przygląda mi się badawczo.

— Możliwe. – Wywracam oczami. – Wracaj tutaj. – Klepię miejsce, które przed chwilą zajmował.

— Ja. Się. Nie. Mylę. – Duka i podchodzi do torby z której wyciąga laptopa.

- STRONG -Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz