4|Memento mori

236 21 16
                                    

Życie.

Jest piękne, prawda?

Jest czystą kartą, początkiem. Pierwszą stroną naszej książki, która będzie pisana aż po kres naszych dni. W kolejnych latach naszego egzystowania zaś, codziennie zapisujemy kolejne strony w taki sposób, jaki wszechświat i Bóg nam zaplanowali.

— Gratulacje. Został Pan ojcem — uśmiechnęłam się szczerze do zniecierpliwionego mężczyzny, czekającego za swoją rodzącą małżonką. — Pani doktor mówi, że to dzielna, waleczna dziewczynka.

— Mogę do nich wejść? — wstał ze szklanymi oczami, na co przytaknęłam.

W tym momencie rodziła się miłość. Miłość na zawsze. Zaczęło się nowe życie. Życie, które nie zna okropieństwa tego świata.

W zgiełku bólu, płaczu, jęku i stresu, serce zostaje zapełnione miłością. Miłością do nowego życia.

Ale nie każde "nowe" życie miało dobry początek.

A te złe początki, potrafiły być ich końcem.

A miejsce ich końca, miało swoje miejsce na.. cmentarzu.

Przemierzałam uliczki miasta, patrząc na spadające z drzew liście. Moje jasne włosy były szarpane przez wiatr, a na mojej twarzy malował się lekki uśmiech. Lekko westchnęłam, czytając napis na bramie cmentarza.

                Memento mori
               Pamiętaj o śmierci.

Śmierć jest nieunikniona i mimo, że wiemy czym jest, to i tak się jej boimy. Co po niej będzie? Nowe życie gdy znajdziemy się w wiecznej krainie, czy zapadnie ciemność na zawsze, a wokół nas będzie tliło się od pustki?

A pustki, boimy się najbardziej.

Cicho wpatrywałam się w małe nagrobki, czytając daty zgonów.

Jadwisia Wiśniewska - zmarła w wieku miesiąca, w wyniku bombardowania kamienicy przez Niemców.

— Nie sądziłem, że Cię znajdę — usłyszałam głos rudowłosego. — Też często odwiedzam te miejsca.

— One walczyły — powiedziałam cicho w nadziei, że chłopak to usłyszy.

— Co?

— Od pierwszego wdechu mamy wrodzony instynkt walki. One nie miały szans na przeżycie a mimo to, dalej toczyły zaciętą walkę — dokończyłam, zachowując twarz bez emocji. Nie oczekiwałam odpowiedzi chłopaka. Tkwiliśmy w ciszy, dopóki nie została przerwana przez chłopaka.

— To dlatego chcesz walczyć? — spytał, odwracając się w moją stronę. Oczekiwał pustej odpowiedzi, czy może tak ciężkiej, że zrozumienie jej zajmie mu kilka chwil, a może i dni, tygodni?

— Chcę być jak te dzieci. Walczyć nie tylko o następną sekundę, a kilka, nawet kilkadziesiąt kolejnych lat życia. Może nie mam gwarancji i szans, by przeżyć. Ale bez walki się nie poddam.

— Ale wiesz, że to jest ogromne ryzyko?

— Samo życie w tym mieście jest ryzykiem — odpowiedziałam szybko, opuszczając chłopaka. Dalej krążyłam po ulicach miasta myśląc, czy wrócić do domu czy na odwrót - dalej błądzić po ulicach. Usiadłam na schodach jednego z zamkniętych sklepów i zaczęłam patrzeć na otaczających mnie ludzi.

Niektórzy szybkim krokiem zmierzali ku celu, a jeszcze inni, jakby nigdy nic szli powolnym ruchem podziwiając wszystko dookoła. Zastanawiało mnie, skąd w ludziach jeszcze tyle optymizmu - przecież wojna tyle nam zabrała... Widząc, że zaczyna się ściemniać, ruszyłam do domu. Gdy spokojnie do niego weszłam, słyszałam odgłosy na pozór poważnej rozmowy.

— Maciek, musisz ją chronić. Dla mnie, dla nas. Błagam — mówił tata spokojnym głosem.

— Dopilnuję, żeby nie mieszała się w wojnę.

— Nie zrobisz mi tego, Maciek — wtrąciłam się, patrząc na resztę rodziny.

— Ola, to nie jest bezpieczne. Zrozum — powiedział starszy Dawidowski.

— Nie rozumiecie, że same mieszkanie tutaj jest niebezpieczne? Codziennie potykamy się o śmierć, nieważne czy siedzimy w domu, czy wychodzimy z niego. Nieważne, czy siedzimy cicho, głośno, czy tańczymy, stoimy! Dlatego chcę walczyć, bo bez walki umieramy za nic — szklanka, którą przypadkiem trąciłam stłukła się na podłodze, a przytulona w ramiona taty rodzicielka głośno płakała, dławiąc się łzami. Złamałam się. Straciłam sił, by dalej toczyć jakąkolwiek rozmowę. — Za nic... — dodałam ciszej, idąc szybko do swojego pokoju. Trzasnęłam drzwiami, osuwając się w dół po drewnianej płycie. Skuliłam się, boleśnie wplątując palce we włosy.

Dlaczego tak bardzo zależało mi na walce mimo wiedzy, że jest to powolnym samobójstwem? Nie wiem. Może chęć poczucia adrenaliny, buntu, tak mocno mnie pchała w szeregi konspiracji? To wszystko było tak cholernie trudne. I mimo, że stawiałam swoje pierwsze kroki ku dorosłości, chciałam cofnąć się do czasów łatwego dzieciństwa. Po upływie jakiegoś czasu, gdy przemieściłam się na łóżko, do pokoju weszła mama.

— Nie chciałam Ci o tym mówić i wierzyłam, że unikniemy rozmów na ten temat chociażby z Tobą, Oleńko — zaczęła delikatnie, gładząc dłonią moje włosy. — Miałam siostrę. Za czasów ostatniej wojny poznała chłopaka - Janka. Masz imię po niej. Mówiliśmy na nią Alka. Poszła za nim na front, goniła za miłością. Gdybyś wiedziała, ile kłótni przez to było.. Gdy Cię rodziłam w naszym malutkim domku, ona konała za ścianą — łza spłynęła po jej policzku i widziałam, że to dla niej bolesne. — Jej rana krwawiła niemiłosiernie, nie było szans na przeżycie. Odeszła z Twoim płaczem, a jej ostatnie słowa to Pamiętajcie o Mnie, walczyłam nie tylko dla kraju, a i w imię Miłości.

Zapadła cisza. O ile nie rozumiałam, dlaczego rodzice nie chcą mieszać mnie w wojnę, to teraz rozumiem. Chcieli mnie chronić, by historia z waleczną Aleksandrą nie zatoczyła koła. Co miałam jej powiedzieć? Zwykłe 'przykro mi' nie zagoiłoby jej ran, które próbują się leczyć przez kilkanaście lat.

— Przepraszam — przytuliłam się do niej, a ta okryła mnie jak Anioł, kryjący podopiecznych swymi skrzydłami koloru czystej bieli.

W imię miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz