•°•~☆-8-☆~•°•

873 37 13
                                    

"So we can start it all over again"

Pov.Liam

Obudziłem się cały spocony i obolały. Obok mnie nie było Bretta. Podniosłem się i starałem usiąść Ale tyłek mnie zabardzo bolał. Gdy ponownie chcialem usiąść do pokoju wszedł Brett z ręcznikiem owinietym wokół bioder.

-Dzień dobry.-Powiedzial posyłając mi nie pewnie uśmiech.

-Czy my coś..-zaczalem wskazywać na nas ręką.

Ten westchnal i usiadł obok mnie. Chciałem się odsunąć ale ból  nie ustępywał nawet na chwilę.

-Tak. I zanim będziesz się denerwował chciałem z tym poczekać ale nie mogłem. Oznaczyłem cie lekko więc będziesz mógł połączyć się z kimś innym.- kończąc swoją odpowiedź spojrzał na mnie. Ja nie mogłem nic powiedzieć. Nie wiedzialem co.-Idź się umyć i idziemy na śniadanie.

-Nie mam siły.-opadłem spowortem na łóżko.

- No chodź. Moge ci pomóc i tak cię już widziałem nago.

Przez chwilę chciałem odmówić. No bo co on sobie wyobraża. Ale on ma racje widział mnie juz nago. Ja teorytycznie też ale pamietam wszystko jak przez mgłe.

- No dobra. Ale musisz mnie zanieść.-podnioslem ręce do góry aby mógł mnie podnieść ten pochylił się A ja owinołem swoje nogi wokol jego bioder a rece umiesciłem na jego szyi. Chłopak podniósł mnie trzymając swoje ręce na moich plecach. Swoja twarz zatopiłem w jego szyi bo byłem bardzo zmęczony.

Gdy byliśmy już w łazience postawił mnie delikatnie na ziemi i pocałował w czółko. I muszę przyznać ze to było milusie.

Spojrzałem w lustro aby zobaczyć swój znak. Wokół niego bylo dużo malinek które zdobiły moją szyje. Delikatnie przejchałem opuszkami palców po znaku połącznia. Może i źle myślałem ale nie chciałem go zrywać.

-Gotowy na prysznic.- Brett stanął za mną i nie pewnie położył ręce na moich biodrach. Pokiwałem głową i weszliśmy do kabiny.

•°•~☆-☪️-☆~•°•

Brett dał mi swoją bluzę. Po połączeniu omegi potrzebują dużej uwagi od alfy i potrzebuja ich zapachu. Mimo że topie się w jego ubraniach to mógłbym je czesciej nosić. Liam Boże O czym Ty myślisz. On przecież Cię karał i wysmiewał.

No ale moja wewnętrzna omega uważała co innego.

Kierowałem się w strone jadalni gdzie miał czekać na mnie Brett gdy usłyszałem rozmowę ojca Taboreta i jego.

-Możesz odwołać tamte alfy Liam jest już oznaczony.

-Troszkę za późno bo przyjdą do nas na kolację. A ja póki nie zobaczę to nie uwierzę.

-Nikt nie będzie mógł to dotknąć oprócz mnie.

-Uwazaj do kogo mówisz. Chyba że mam ci dac karę jak za młodu. Może przypomnisz sobie co nie co i nauczysz się przy okazji że omegi się trzyma krótko.

-Wiesz doskonale że nie ukarze już Liama. Nawet jak coś zrobi niewybaczalnego.

-Jeśli Ty nie będziesz go karał to ja to zrobię. Mam ci przypomnieć gdy byłeś mały i płakałeś już po paru uderzeniach?

-Skończ.

Po tej wymianie zdan byłem wściekły. Jak on mogł go krzywdzić. Nie dziwie się że Brett rownież tak robi skoro od dziecka tak go wychowywał.

- Ty popieprzony, stary skurwibąku! Jak mogłeś podnieść ręke na własnego syna.- byłem już prawie obok aby uderzyć jego ojca ale Brett złapał mnie w pasie i mocno do siebie przysunał.

- Zaraz Cię nauczę kultury Ty nic nie warta omego.-mezczyzna zamachnał się A ja wtuliłem się mocno w ciało mojej alfy. Jednak nie czułem żadnego uderzenia.

Delikatnie przekrecilem głowę i widziałem jak Brett mocno trzyma za jego nadgarstek.

-Nigdy więcej nie podnoś na niego ręki.-odrzucił jego dłoń i druga ręką mocno mnie przytulił.

-Pożałujesz tego. Ta omega jeszcze dziś wyjdzie za inną Alfę!-oburzony wyszedł z pomieszczenia.

Gdy cała adrenalina że mnie zeszła spojrzałem na twarz Bretta która wyrażała tylko i wyłącznie wściekłość. Miał zaciśnięte oczy. Położyłem rękę na jego policzku i delikatnie pocierałem kciukiem. Widziałem jak to na niego działa bo po chwili się rozluźnił i spojrzał na mnie z troską.

-Przepraszam. Ja nie chciałem to samo jakoś tak wyszło.-probowalem się wytłumaczyć.

-Liam. Nic się nie stało. Muszę zadzwonic do Dylana bo nie chcę żeby ktoś mi ciebie zabrał.- uśmiechnął się i głaskał delikatnie moje włosy. pocalował moj nos po czym się delikatnie odsunął.- No chyba że chcesz inną alfe to..

-Nawet tak nie myśl. Nie chce innej alfy. Mimo że jeszcze sie troszke boje tego wszystkiego to może zaczniemy od nowa.

Alfa na początku nic nie mówił tylko mi się przyglądał. Po chwili się jednak usmiechnał i zlaczyl nasze usta w pocałunku.

-W takim razie, Brett jestem.-oparł swoje czoło o moje.

-Liam, miło mi-uśmiechnąłem się a chwile później obaj zaśmialiśmy.

Może ta moja alfa nie jest taka zła?

Przepraszam troszkę skopałam.
Może dziś będzie jeszcze jeden.

Do usłyszenia skurwibąki <3

Fake Pack Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz