Rozdział 3 - 1

1 0 0
                                    

Depresja – szeroko pojęta grupa zaburzeń dotykająca ludzi w każdym wieku na całym świecie. Przyczynia się do zachwiania naszych emocji, czasem nawet do całkowitego ich zaniknięcia. Człowiek najpierw odczuwa zbyt dużo naraz, zaczyna wykazywać sprzeczne zachowania mogące zagrozić otoczeniu lub jemu samemu. Granice między niektórymi z odczuć zaczynają się zacierać... szaleństwo, rozpacz, radość i niezmierzony smutek. Co tak naprawdę dzieje się wtedy w głowie? Wie jedynie właściciel, zmęczony pośrednim stanem kiedy dopada go senność, ale nie jest w stanie zmrużyć oka, gdy słyszy głosy i jednocześnie głuchy pisk ciszy. Chciałby coś ze sobą zrobić, podświadomie powstrzymując napawające go strachem zmiany. Moralność, wartości, nawet prawo... pozbawione znaczenia, poddawane wątpliwościom przy każdej decyzji. Nie liczy się słuszność, kara albo zrozumienie. To wszystko odrzucane jest na bok jako śmieci przeszłości, jako czynniki, które doprowadziły do tego stanu. Niekiedy można zauważyć stan zatrzymania się czasu, niekiedy również przestrzeni. Przeszłość nie była już wspomnieniem, a stale odnawiającą się raną. Rozpamiętywanie każdego aspektu życia, szukanie błędów, niedociągnięć własnego istnienia, bolesne wydarzenia wywołujące negatywne emocje. Teraźniejszość to ciągła walka między obojętnością a potrzebami ciała. Cały czas ten sam pokój, ten sam dom, sala szpitalna. Procesy powtarzające wszystko od nowa – sen, posiłek, wypieranie się pozytywnych wspomnień, emocji, doświadczeń. Do tego dochodzą leki, czy w tabletkach czy w zastrzykach, to nie miało znaczenia kiedy obojętność brała górę. Przyszłość nie istniała, bo na co wrakowi złudne nadzieje, że jeszcze może przepłynąć bezpiecznie cały ocean, podczas kiedy tak naprawdę spoczywa już na dnie? Myślenie w ten sposób wprowadzało w niezadowolenie, irytację, wściekłość. Można było zawsze wykrzywić usta i powiedzieć „Nie obchodzi mnie to”, w końcu nikt nie mógł wymusić na nas pozytywnego podejścia o życia. Tak samo zaprzeczyć wszystkiemu i kontratakować argumentami o absolutnej pewności, że nic z tego nie wyjdzie i zasypać przeciwnika ciosami swoich wad mających poprzeć tę tezę. Wściekłość zmusza ciało do pracy, w ruch idą przypadkowe przedmioty, niszczone tylko w celu uwolnienia się od emocji, odreagowania. Zależnie od samego człowieka i jego metod reakcji na emocje, a także natężenia może dość nawet do rękoczynów lub zabójstwa. Nieopisywalne uczucie oczyszczenia się... potrafi uzależniać. Tak rodzi się seryjny morderca, ściślej to tylko jedna z dróg do zostania nim.

- Zabiłeś kiedyś kogoś? - Ami zapytała przerywając ciszę kiedy jej opiekun jadł ramyon, a ona popijała herbatę.
- Dlaczego pytasz?
- Z ciekawości. Zabiłeś? - ponowiła pytanie.
- Czy moja odpowiedź coś zmieni? - mruknął przegryzając makaron – Zabiłem wiele osób.
- Dlaczego to zrobiłeś?
- Nie udawaj psychologa – westchnął po czym wrócił do jedzenia. Uraziła go? Czy nie chciał się przed nią przyznać bo obawiał się jej reakcji. Był naprawdę skrytą i nieśmiałą osobą, nie lubił dużo mówić, tym bardziej o sobie.
- Zabiłbyś znowu? - zadała kolejne pytanie – Gdyby... coś mi...
Końcówkę jej zdania zagłuszył alarm na ekranach komputera. Yoongi natychmiast odstawił jedzenie i zaczął wybijać coś na klawiaturze, śledząc wzrokiem każdą kolejną linijkę wiersza poleceń, nagle komputer zgasnął.
- Co to było? - zapytała zaniepokojona, ponieważ to pierwszy raz kiedy widziała strach w oczach chłopaka. Czyżby stało się coś nieodwracalnego w skutkach?
- Kurwa mać, niech to~! - krzyknął wstając i kopiąc gdzieś na bok krzesło, po czym zarzucił miskę zresztą posiłku na podłogę, roztrzaskując ją – Kurwa...
Zimny post spłynął po plecach Ami, przez chwilę odebrało jej dech i możliwość ruszenia się choćby o centymetr. Bała się, najzwyczajniej się bała o swoje bezpieczeństwo. Strach to jedno, ale ten atak ze strony wiecznie leniwego i zwykle cichego Yoongiego... ostatni raz widziała to podczas ich pierwszego spotkania. Do dzisiaj potrafi przypomnieć sobie dźwięk łamanych kości i przecinanej skóry jego napastników, a także wyraz twarzy dzikiego zwierzęcia jakim wtedy był. Blond włosy zasłaniały mu teraz lekko podkrążone oczy, zupełnie jak wtedy, krew zwiększyła swój przepływ uwydatniając żyły na rękach, a klatka piersiowa szybko unosiła się i opadała w wyniku nerwowego oddechu.
- Nie podchodź! - powiedziała kiedy tylko zrobił krok w jej stronę, ale nic to nie dało. Chłopak szarpnął swoją podopieczną za nadgarstek podnosząc tym samym z kanapy. Był zadziwiająco silny, nie umiała się przeciwstawić, zresztą mogłaby pogorszyć tylko swoje położenie.
- Teraz pójdziesz tam gdzie Ci powiem i włączysz z powrotem generator – rozkazał szamocząc w złości drobne ciało Ami, po czym chwycił za jej szyję i uniósł na tyle że musiała stać na palcach – Muszę postawić system od nowa. Nie wiem kto i jak znalazł moje źródło energii...
- Duszę się... - szepnęła łapiąc nerwowy oddech – Puść mnie.
Przysunął ją bliżej siebie, przez skórę mogła poczuć jego oddech.
- Ami, zrobisz co Ci każę, ponieważ nie masz pieprzonego wyjścia, prawda? - zapytał szeptem chociaż jego ton nie był wcale mniej agresywny, a palce wbijały się lekko w szyję dziewczyny próbując wymusić odpowiedź. Otrzymał ją... w postaci siarczystego policzka wymierzonego w wyniku reakcji obronnej. Zachwiał się i zwolnił uścisk, w pierwszych sekundach nie docierało do niego co się stało.
- Nic dla Ciebie nie zrobię! Pierdol się – warknęła już nieco bardziej trzeźwo, wyglądało na to, że odzyskała jasność myślenia – Popatrz na siebie! Min Yoongi, którego znam może i jest psycholem, ale wierzyłam, że nigdy nie zrobiły mi krzywdy. Nie po to mnie do cholery ratowałeś!
Po tych słowach pozostawiła go z trzaskiem drzwi do łazienki.

w trzech obrazachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz