1. Chustka jej z głowy nie spadła

345 19 9
                                    

Yoongi ze znudzeniem rzucał piłką do kosza. Siedział tu sam, bo matka zawołała Hoseoka na obiad. Wyciągnął zakurzony stoper z kieszeni – minęło dziesięć minut, a on wciąż nie wracał.

– Zachciało mu się zachwycać kluskami ze śmietaną... – wywrócił oczami, przygotowując się do kolejnego rzutu.

Jednak zanim wypuścił piłkę z rąk, zauważył kogoś na ścieżce.

– O... a kto to?

Przyjrzał się spacerującej z głową w chmurach dziewczynie. Mijali się ostatnio dość często. Przez kolorową chustę na włosach wyglądała jak te słowiańskie kobiety z gór śpiewające w kółko "III-JA!!!". Jego babcia ciągle to oglądała... Potrafiła codziennie opowiadać te same historie, jak to była członkinią takiego zespołu, kończąc słynnym "kiedyś to było!".

Dlatego nigdy nie wracał do domu o osiemnastej.

Stanął bokiem i w ogromnym skupieniu zamiast wrzucić piłkę do kosza, uderzył nią w dziewczynę. W samo czoło.

– Ha, rzut za trzy punkty – wyszczerzył się do siebie.

– Hej!!! – wrzasnęła, tupiąc nogą, aż spadł jej trzewik. – Zrobiłeś to specjalnie!!

Założyła z powrotem swojego buta i trzymając się za głowę odrzuciła mu piłkę. Wystarczyło, że Yoongi zrobił krok w lewo, by ją ominąć. Podśmiewał się, patrząc jak odchodzi w złości.

– A ty zeza masz, że w dziewki rzucasz? – ubrany w luźne, rozciągnięte ubrania po starszym bracie chłopak znikąd pojawił się za jego plecami.

– Chustka jej z głowy nie spadła – wzruszył ramionami. – A tobie to zajęło aż dwanaście minut i trzydzieści cztery sekundy – pokazał mu liczby na stoperze. Po tym, co ta zabawka z nim przetrwała dziwił się, że jeszcze działała. Jednak jego wujek miał rację, że to nie pierwszyzna.

– Wziąłem dokładkę. No co?! Ty byś nie wziął?

– Żeby brać dokładki, to musi mieć kto robić w kuchni – mruknął, celując do kosza. Nie trafił.

– Ty... A ty wiesz kim jest ta dziewczyna? – zapytał, przechwytując piłkę.

– Nie wiem. Ważne, że ładna.

– I dlatego rzucasz w nią piłką? Może ciebie by trzeba było raz tak trzepnąć?!

– Już mnie ojciec dość lał trzepaczką do dywanów. A co do tej dziewczyny... przynajmniej mnie zauważy – zaśmiał się, poprawiając plastikowe okulary z pomarańczowymi szkłami. Były poklejone taśmą, bo spadł z drzewa i je połamał, ale jeszcze się nadawały.

– Park Jimina w życiu nawet na ciebie nie spojrzy! Ona jest z wyższych sfer. Jej ojciec to zegarmistrz, kręci własny interes. Ma iść na wydanie za Kim Taehyunga, a on... – przybliżył się, szeptając mu na ucho – ...nosi ubrania z NIEMIEC, wyobrażasz sobie?

Yoongi odepchnął go i przysiadł na murku.

– A ty skąd wiesz? Plotkujesz jak baba?

– No matka ględziła z sąsiadką, to wiem –  zaczął kopać jego piłkę, póki nie poturlała się na drugi koniec podwórka. Yoongi zeskoczył z murka, szturchając go w ramię. Wcisnął rękę do kieszeni i wygrzebał z niej kilka miedziaków.

– Ty już lepiej nic nie mów. Idę po chipsy.

🥟


Jimina z obrażoną miną wpadła do sklepu, potrząsając wszystkimi dzwoneczkami.

– La Boga, córuś, co tak z przytupem weszłaś? – odezwał się siedzący za ladą niemłody już mężczyzna. Zajmował się naprawianiem zegarka, który dzisiaj mu zostawiono. Odłożył śrubki i małą pincetę na stół.

– Ten... ten łobuz znowu we mnie rzucił piłką! – krzyknęła, pocierając czerwone czoło. – Buta bym przez niego zgubiła!

– Który łobuz? – ściągnął monokla i wstał z trzeszczącego krzesła.

– Nie wiem jak on się nazywa. Ma czarne włosy i brudne ręce. Ciągle tylko gra w kosza, albo puszcza "Jestem Bogiem" z walkmana...

– Nie przejmuj się, złość piękności szkodzi! Jako panna jeszcze tego nie doceniasz – zaśmiał się. – Wiem co cię pocieszy. Przyszedł dziś listonosz i zostawił to dla ciebie.

Podał jej zwiniętą w rulon dużą, śliską kartkę. Sam nie wiedział co to Jimina sobie kupiła, ale od tygodnia zadawała mu pytanie, czy coś do niej przyszło, więc zapewne było to dla niej ważne.

Uśmiech od razu pojawił się na jej twarzy.

– To mój plakat z Jeon Jeonggukiem! – pisnęła, rozwijając go przed sobą. Rumieńce oblały jej pulchne policzki, kiedy zobaczyła ubranego w płaszcz z kożuchem w panterkę piosenkarza w ikonicznej pozie z żółtą parasolką.

– To ten twój idol Disco Polo, tak? – zajrzał jej przez ramię.

– Tak bardzo chciałabym go kiedyś zobaczyć na żywo... Jest taki przystojny! – zachwyciła się.

Srebrne dzwoneczki nad drzwiami znów wydały swoją wesołą melodię.

– Przystojny – prychnął jej ojciec. – Wiecznie myśli o niebieskich migdałach i nie widzi jakiego przystojnego kawalera ma pod nosem!

– Dzień dobry, panie Namjoon. Witaj Jimina – przywitał się skromnie. Pochylił się i ucałował grzbiet jej dłoni.

– Witaj, Taehyung – odpowiedziała, nie patrząc na niego. Nadal nie mogła odciągnąć wzroku od plakatu.

– O, a co to? – zaciekawił się. Stanął za Jiminą, by przyjrzeć się jej nowemu nabytkowi. – To Jeon Jeongguk! Uwielbiam go!

– Słyszałeś "Żółtą Parasolkę"? W telewizji leciał teledysk, jest jak ta lala! Nie wiem jak oni robią takie rzeczy!

– Umiem ją na pamięć – uśmiechnął się szeroko. – Mogę ci zaśpiewać, jeśli pójdziesz ze mną na lody. Znaczy... – spojrzał na Namjoona. – Jeśli się pan zgodzi...

– Bez problemu! Weź ją w obroty, bo jak zawiesi ten plakat to już jej nic z pokoju nie wyciągnie.

– Dziękuję – ukłonił się lekko. Jimina zwinęła plakat i odłożyła go w bezpieczne miejsce. Wyciągnęła z kasety ojca dwa gwoździe, żeby nie zapomnieć ich potem do domu.

– Młody, a ojca gdzie masz? Może wpadnie do mnie wieczorem na wino? Domowej roboty! Sąsiadka przyniosła wczoraj, ponoć zwala z nóg!

– Ojciec gra w bilard jak zwykle. Ale chyba nie robi nic wieczorem. Przekażę mu, jak będę odprowadzał Jiminę – znów się ukłonił.

– Ma być w domu zanim się zrobi ciemno. I pilnuj swoich rąk!

Taehyung odwrócił wzrok zawstydzony. Nie wiedział, że ojciec Jiminy widział jak wczoraj objął ją w pasie, kiedy się żegnali...

Jimina wróciła z poprawioną chustką, spod której wystawała złota grzywka. Spojrzała na ojca, a potem na Taehyunga.

– To idziemy?

🥟

Czołem, panie bracie!

Witam was w mojej pierwszej komedii-parodii, nie ukrywam, że to dla mnie wielka chwila. 

Jesteśmy w beznadziejnych czasach, dlatego chcę dać Wam coś na osłodę. Dlatego żadnych smutków i tragedii! (no chyba że tragedią jest nie istnienie internetu xd)

Postaram się wstawiać rozdział tygodniowo, muszę jeszcze wybrać dzień, ale prawdopodobnie poniedziałki.

Bawcie się dobrze i śmiejcie się dużo!!

Park Jimina i Min Łobuz - historia romantyczna 》yoonmin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz