Rozdział 9

2 0 0
                                    

     W powietrzu czuć było magię świąt. Na wszystkich billboardach widzianych z okna dostojnie prezentował się święty Mikołaj, któremu na szczęście udało się zamówić trochę śniegu na ostatnią chwilę. Chyba mają jakiś deficyt, bo białego puchu jak na lekarstwo. Niedługo będzie tak rzadko spotykany, jak mamuty. Chyba czas zacząć cykać foty, żeby prawnukom pokazać, jak śnieg wyglądał, bo samym opowieściom mogą nie uwierzyć. Pamiętasz te czasy, kiedy na ulicy leżał śnieg, można było śmigać na sankach? Teraz będą musiały przejść mały lifting i dorobić się świecących kółek, bo inaczej ani milimetra nie ruszą z zaparkowanego miejsca, a nawet zsuwanie się z górki mogłoby być problemem. Ciekawe czy asfalt wytrzymałby, czy zwinąłby się pod płozami.

     Tydzień przed świętami firma była już wyludniona, brakowało jeszcze takich kul jak na dzikim zachodzie toczących się po opustoszałych korytarzach i pokojach. Od czasu do czasu gdzieś przemykały samotne zjawy, które nie zdążyły jeszcze wyjechać albo przeciwwstawiły się tradycji i nie dały się wciągnąć się w wir przygotowań świątecznych, mycia okien, czyszczenia każdego centymetra kwadratowego mieszkania i lepienia pierogów. Kto nie lubi świąt? Czas na zadumę, świętowanie, ubieranie choinki i czekanie na pierwszą gwiazdkę, która w każdym domu pojawia się o innej godzinie. Chwila przygotowań jak przed wizytą prezydencką, a później beztroska, od czasu do czasu zakłócana przez wywiady rodzinne i niezmienne pytania w zależności od statusu pytanego. Kiedy kogoś znajdziesz? Kiedy weźmiecie ślub? Kiedy dziecko? Kiedy kolejne dziecko? Wydaje mi się, że gdzieś są takie formularze, na których można znaleźć listę obowiązkowo zadawanych pytań, żeby zachować porządek rzeczy. Dział Q&A - pytania i odpowiedzi znajdujący się pomiędzy "Musisz spróbować wszystkiego", a "Kopiec Kreta", który u nas w domu od wielu lat występuje po powrocie z pasterki. 

     Kończyłam jeszcze ostatnie zestawienia i tworzyłam listę rzeczy do zrobienia. Chcieliśmy wprowadzić usprawnienia w niektórych obszarach działalności naszej firmy, a kiedy lepiej zaczynać jak nie od pierwszych kartek kalendarza nowego roku. Dochodziła już druga. Jeszcze godzina i mogę wybiec z pracy, zabrać moją skrzacią gromadkę i ruszyć w świat. Sebastian już tydzień temu pojechał do swojej rodziny. Kilka razy dziennie wysyłał mi śmieszne sms i zdjęcia z przygotowań świątecznych, kota biegającego w czapce mikołajowej i choinkę, która tak biadoliła nad swoim losem, że aż oparła się o ścianę. Mateusza mijałam w drodze do back office'u. Niósł jakąś paczuszkę zapakowaną w papier ozdobny. Później niemalże wpadłam na niego, jak wchodziłam w zakręt w drodze powrotnej. Na szczęście obyło się bez ofiar. Życzył mi wesołych świąt i zniknął. Chwilę przed trzecią poszłam spakować swoje rzeczy i ogarnąć biurko. Poukładałam papiery i wzięłam płaszcz. Z kieszeni wypadł pakunek. Widocznie dostałam od firmy jak co roku jakiś mały upominek. W tamte święta były to czekolady w kształcie choinki i pierniczki. Wrzuciłam go do torby, nie miałam teraz czasu, żeby sprawdzić, co to. Musiałam się spieszyć do mieszkania i jechać hen przed siebie. Oby nie padało.

      Mój rodzinny dom był dość daleko, ale zwierzaki dobrze znosiły podróż. Gerwazy spał większość drogi. Filek od czasu do czasu próbował mi miaukiem wyperswadować wyciąganie go z ciepłego mieszkania i ciąganie nie wiadomo gdzie, a Teo spała w najlepsze jak zwykle. Wydaje mi się, że ten pies jest w stanie zorganizować sobie drzemkę wszędzie, w każdej możliwej pozie i konfiguracji.  Różnica jest tylko w głośności chrapania. Nic poza tym. Jak dojedziemy za kilka godzin, trzeba będzie przygotować coroczne spotkanie zapoznawcze bywalców domu, czyli kotów Puszka i Bonifacego z przybyłymi. Przeważnie Filemon dość szybko się dogaduje z kociakami. Na początku z pełną wyniosłości miną obrzuca pozostałych spojrzeniem i udaje się do swojego ulubionego kąta. Po jakiś dwóch godzinach już razem bawią się kocimi zabawkami i wiszą jak ozdoby choinkowe na zasłonach, choince albo tworzą grupę pasterzy, leżąc na sianku pod choinką. Zdarzało się także, że Filemon wskakiwał na szafę i zrzucał kolegom fanty, jakie tam znalazł. Pełna komitywa. 

Nie dzisiajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz