-Hej, wieśniaku!- usłyszałem czyiś krzyk za moimi plecami. Odwróciłem się i zobaczyłem Go. Mój największy koszmar z podstawówki. Wszędzie rozpoznam tą wysoką, szczupłą sylwetkę. Te czarne, obcięte na krótko włosy. Ten szyderczy uśmieszek.
-Czego chcesz?- zapytałem niepewnie.
-Nie wiem, może ty mi powiesz? Co tam dzisiaj trzymasz w plecaku? Co twój ojczulek kazał ci ubić? Prosię? Kurczaka? A może jakąś krówkę?
-Zamknij się- mruknąłem, udając, że mam go gdzieś, na co ten odpowiedział
-A co mi zrobisz? Zamkniesz mnie w oborze?- powiedział, przy wtórującym mu odgłosie śmiechów i kpin. Rozejrzałem się dookoła a moim oczom ukazał się tłum otaczający mnie z każdej strony, na którego czele stał On.
-Nie sądzę, żebyś chciał się przekonać- odpowiedziałem, próbując ukryć swój wstyd.
-Słyszeliście? Chce mnie zamknąć w oborze i zapoznać mnie z jego rodzicami!- zawołał unosząc ręce i oglądając się dookoła, spoglądając na otaczający go tłum, który po raz kolejny odpowiedział śmiejąc się i gwiżdżąc-Skoro jesteś taki twardy, to może nam to pokażesz? No dalej, uderz mnie!- krzyknął, podchodząc bliżej.
Zawahałem się. Cofnąłem się niepewnym krokiem, co od razu skomentował:
-No patrzcie, a udawał takiego twardziela... Zawiodłeś mnie, Adam- powiedział odwracając się do mnie plecami, rozglądając się po otaczających go osobach- Ale w sumie... czego mogłem się spodziewać po takim wieśniaku... Chłopcu na posyłki, który doi krowy i zarzyna świnie, bo tak karzą mu jego starzy.
Zamknąłem oczy i zacisnąłem zęby. Odwróciłem od Niego głowę, słysząc dookoła śmiechy, kpiny i gwizdy skierowane w moją osobę.
-Ty nigdy mi się nie znudzisz- powiedział ponownie odwracając się w moim kierunku- Jest tyle sposobów, aby pokazać jak wielkim jesteś nieudacznikiem. A jest przy tym tyle zabawy! Dajesz nam wszystkim porcję świetnej rozrywki. Jesteś jak worek do boksowania. Przyjmiesz wszystko na klatę. Ale nigdy nie odpowiesz. I podoba mi się to. A wiesz dlaczego tak jest? Bo jesteś słaby. Zawsze byłeś i zawsze będziesz. Nigdy nie dorównasz mi, ani komukolwiek innemu. Widzisz ich?- zapytał, wskazując na otaczający nas tłum- Dla nich jesteś tylko rozrywką. Nigdy im nie dorównasz. Zawsze będziesz nieudacznikiem. Zawsze będziesz tylko durnym, słabym i nic nieznaczącym wieśniakiem...- powiedział, po czym ponownie odwrócił się do tłumu skandującego wszelakiej maści kpiny i okrzyki.
Miałem tego dość. Emocje przejęły nade mną kontrolę. Czułem w sobie taki gniew, jakiego nie czułem nigdy wcześniej. Gniew tak potężny, że nie potrafiłem myśleć o niczym innym. Teraz liczyła się jedynie moja wściekłość i On. Zacisnąłem pięści i ruszyłem przed siebie. Krzyknąłem z całych sił. Tak głośno jak tylko potrafiłem. Wykorzystałem chwilę nieuwagi, kiedy stał odwrócony plecami. Byłem już tak blisko. Tak blisko uderzenia. Tak blisko dokonania zemsty za to wszystko co kiedykolwiek o mnie powiedział. Pożałuje tego.
W ostatniej chwili odwrócił się. Spojrzał mi prosto w oczy, po czym szybkim ruchem odsunął się na bok. Poczułem szarpnięcie i straciłem równowagę. Potknąłem się o nogę, którą mi podłożył. Znów wygrał. Znów mnie upokorzył. Znów był o krok przede mną. Poleciałem przed siebie, po czym upadłem o twardą kostkę brukową. Uderzyłem o nią z całym impetem, z całą siłą, jaką włożyłem w swoją szarżę. Upadłem na brzuch, jednak zdążyłem podeprzeć się dłońmi, unikając poważniejszych obrażeń. Powoli odwróciłem się na plecy, po czym spojrzałem na szczypiące dłonie. Krwawiły. Były niemal całe zdarte.
-Widzisz? To jest to o czym mówiłem- oznajmił, podchodząc do mnie- Jestem lepszy od ciebie. Zawsze byłem i zawsze będę. Ale ty... zawsze będziesz nieudacznikiem. Frajerem, którego można skopać. Klaunem, z którego można się pośmiać.
CZYTASZ
Droga na zachód
Mystery / ThrillerDwójka zakochanych w sobie młodych ludzi udaje się na spacer dobrze im znaną im leśną ścieżką. Las obok ich rodzimej wsi nie wydaje się być niczym niezwykłym, dopóki nie napotykają na swojej drodze tajemniczego przybysza. Nie zdają sobie sprawy z te...