1

24 3 2
                                    

-Hej, wieśniaku!- usłyszałem czyiś krzyk za moimi plecami. Odwróciłem się i zobaczyłem Go. Mój największy koszmar z podstawówki. Wszędzie rozpoznam tą wysoką, szczupłą sylwetkę. Te czarne, obcięte na krótko włosy. Ten szyderczy uśmieszek.

-Czego chcesz?- zapytałem niepewnie.

-Nie wiem, może ty mi powiesz? Co tam dzisiaj trzymasz w plecaku? Co twój ojczulek kazał ci ubić? Prosię? Kurczaka? A może jakąś krówkę?

-Zamknij się- mruknąłem, udając, że mam go gdzieś, na co ten odpowiedział 

-A co mi zrobisz? Zamkniesz mnie w oborze?- powiedział, przy wtórującym mu odgłosie śmiechów i kpin. Rozejrzałem się dookoła a moim oczom ukazał się tłum otaczający mnie z każdej strony, na którego czele stał On.

-Nie sądzę, żebyś chciał się przekonać- odpowiedziałem, próbując ukryć swój wstyd.

-Słyszeliście? Chce mnie zamknąć w oborze i zapoznać mnie z jego rodzicami!- zawołał unosząc ręce i oglądając się dookoła, spoglądając na otaczający go tłum, który po raz kolejny odpowiedział śmiejąc się i gwiżdżąc-Skoro jesteś taki twardy, to może nam to pokażesz? No dalej, uderz mnie!- krzyknął, podchodząc bliżej. 

Zawahałem się. Cofnąłem się niepewnym krokiem, co od razu skomentował:

-No patrzcie, a udawał takiego twardziela... Zawiodłeś mnie, Adam- powiedział odwracając się do mnie plecami, rozglądając się po otaczających go osobach- Ale w sumie... czego mogłem się spodziewać po takim wieśniaku... Chłopcu na posyłki, który doi krowy i zarzyna świnie, bo tak karzą mu jego starzy. 

Zamknąłem oczy i zacisnąłem zęby. Odwróciłem od Niego głowę, słysząc dookoła śmiechy, kpiny i gwizdy skierowane w moją osobę.

-Ty nigdy mi się nie znudzisz- powiedział ponownie odwracając się w moim kierunku- Jest tyle sposobów, aby pokazać jak wielkim jesteś nieudacznikiem. A jest przy tym tyle zabawy! Dajesz nam wszystkim porcję świetnej rozrywki. Jesteś jak worek do boksowania. Przyjmiesz wszystko na klatę. Ale nigdy nie odpowiesz. I podoba mi się to. A wiesz dlaczego tak jest? Bo jesteś słaby. Zawsze byłeś i zawsze będziesz. Nigdy nie dorównasz mi, ani komukolwiek innemu. Widzisz ich?- zapytał, wskazując na otaczający nas tłum- Dla nich jesteś tylko rozrywką. Nigdy im nie dorównasz. Zawsze będziesz nieudacznikiem. Zawsze będziesz tylko durnym, słabym i nic nieznaczącym wieśniakiem...- powiedział, po czym ponownie odwrócił się do tłumu skandującego wszelakiej maści kpiny i okrzyki.

Miałem tego dość. Emocje przejęły nade mną kontrolę. Czułem w sobie taki gniew, jakiego nie czułem nigdy wcześniej. Gniew tak potężny, że nie potrafiłem myśleć o niczym innym. Teraz liczyła się jedynie moja wściekłość i On. Zacisnąłem pięści i ruszyłem przed siebie. Krzyknąłem z całych sił. Tak głośno jak tylko potrafiłem. Wykorzystałem chwilę nieuwagi, kiedy stał odwrócony plecami. Byłem już tak blisko. Tak blisko uderzenia. Tak blisko dokonania zemsty za to wszystko co kiedykolwiek o mnie powiedział. Pożałuje tego. 

W ostatniej chwili odwrócił się. Spojrzał mi prosto w oczy, po czym szybkim ruchem odsunął się na bok. Poczułem szarpnięcie i straciłem równowagę. Potknąłem się o nogę, którą mi podłożył. Znów wygrał. Znów mnie upokorzył. Znów był o krok przede mną. Poleciałem przed siebie, po czym upadłem o twardą kostkę brukową. Uderzyłem o nią z całym impetem, z całą siłą, jaką włożyłem w swoją szarżę. Upadłem na brzuch, jednak zdążyłem podeprzeć się dłońmi, unikając poważniejszych obrażeń. Powoli odwróciłem się na plecy, po czym spojrzałem na szczypiące dłonie. Krwawiły. Były niemal całe zdarte.

-Widzisz? To jest to o czym mówiłem- oznajmił, podchodząc do mnie- Jestem lepszy od ciebie. Zawsze byłem i zawsze będę. Ale ty... zawsze będziesz nieudacznikiem. Frajerem, którego można skopać. Klaunem, z którego można się pośmiać. 

Droga na zachódOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz