-Jesteś pewny, że chcesz iść sam? -zapytał z troską Henry.
-Jasne w końcu muszę z nim tylko pogadać. -niebieskooki wzruszył ramionami.
Dochodziła już godzina spotkania. William pospiesznie wyszedł z domu i skierował się do parku. Szedł ścieżkami, obsypanymi kolorowymi liśćmi. Schował ręce do kieszeni lekkiej kurtki. Co jakiś czas, przez jeszcze nie ogołocone drzewa prześwitywało ciepłe słońce, a połączenie tych wszystkich kolorów było po prostu przepiękne.
Po jakiś pięciu minutach doszedł do fontanny, oczywiście woda o tej porze roku nie leciała, lecz sama marmurowa rzeźba idealnie wpasowała się w klimat. Nagle nieopodal zobaczył młodego chłopaka. Uśmiechnął się sam do siebie i szybko do niego podszedł.
-Hej Mike. -zagadał brunet.
-Więc przyszedłeś. -młodszy uśmiechnął się lekko.
-Jasne dlaczego miałbym nie przyjść?
-Sam nie wiem...nie ważne. -Michael podrapał się po karku. -Przejdziemy się? -po minucie chłopak wreszczie odważył się odezwać. -No więc, powiem w prost, chciałem przeprosić za to co powiedziałem tamtego wieczoru. Źle cię potraktowałem i potem tego żałowałam, a Liz mnie męczyła czemu za tobą nie wyszedłem. -powiedział na jednym oddechu.
William musiał przyznać, że nie spodziewał się tak szybkich przeprosin. Był jednak szczęśliwy, teraz na reszcie będzie mógł spędzać dnie z najważniejszymi dla niego osobami.
-Cóż dziękuję. -poklepał chłopaka po ramieniu.
Stali tak chwilę w niezrecznej ciszy.
-Więc...może chciałbyś przyjść do nas na obiad? Bardzo bym się ucieszył.. -zapytał w końcu Michael.
-Naprawdę? Było by super. -niebieskooki uśmiechnął się radośnie.
***
Spędzili razem naprawdę dobry dzień, a Mike czuł, że na reszcie wszystko wraca do normy.
-Tato? Zostaniesz na noc? -zapytał Chris umazany sosem z pizzy.
-Oh...generalnie chciałbym, ale...myślałem, że wrócę do Henry'ego. -odpowiedział niepewnie, podając chłopczykowi serwetke.
Nastała cisza, a rodzeństwo spojrzało na Williama.
-To dziwne, zawsze myślałem, że prędzej ja mógłbym ci zaoferować nocleg, niż Henry. Ale jasne możemy się spotkać rano. -powiedział śmiejąc się Mike
-A czemu chcesz u niego spać? -Elizabeth ciągnęła temat. -My też mamy wygodną kanapę!
-Eee...-Starszy zarumienił się lekko nie wiedząc jak odpowiedzieć. -No cóż, po prostu chciałem z nim spędzić trochę czasu, tak jak spędzam go z wami. -Nie był pewny czy ktokolwiek się na to na bierze.
-No dobra, w takim razie w idźcie do łóżek, a ja jeszcze odprowadzę tatę. -Mike wstał od stołu i spojrzał na młodsze rodzeństwo.
***
No więc dobrze było? -zagadał William, gdy razem z Michaelem wracali do domu Henry'ego.
-Jasne. -młodszy uśmiechnął się sam do siebie. -Wiesz? Cieszę się, że wróciłeś, i teraz wszystko się zmieni, gdy będziemy tu razem na zawsze. -spojrzał na ojca lecz nie dostrzegł u niego jasnego uśmiechu. -Coś się stało? -zmarszczył brwi.
-Nie nic, po prostu się zamyśliłem. -odpowiedział szybko niebieskooki.
W rzeczywistości wróciły do niego te okropne myśli o nie pewnej przyszłości. Przecież nie zostało, aż tak dużo dni... Ta myśl sprawiła, że z trudem, wziął kolejny oddech i z trudem powstrzymał łzy cisnące mu się do oczu. Jego piękny sen może skończyć się tak szybko, akurat teraz, gdy wszystko idzie w najlepsze.
Pochłonięty ponurymi myślami nawet nie zauważył, gdy doszli do domu przyjaciela Mike'a.
-No dobra więc jesteśmy na miejscu. -powiedział młodszy.
-Tia dzięki. -odwrócił głowę w stronę chłopaka i wtedy poczuł, jak ten niepewnie się do niego przytula. Trochę zaskoczony odwzajemnił uścisk.
-Hah więc dobra, wpadnij jutro. -powiedział Mike, gdy się odsunął. Następnie pomachał na pożegnanie.
William już w owiele lepszym humorze, wszedł do domu Henry'ego. A gdy tylko zobaczył go czekającego na niego, wszystkie zmartwienia uleciały niczym powietrze w baloniku.
•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Mogłabym opisać to tam dalej, ale interpretujcie to sobie do woli xDMam nadzieję, że rozdział się spodobał i do następnego ^^
CZYTASZ
Wybaczenie | Fnaf | ✔ Zakończone✔
FanfictionCzy dawne winy można przebaczyć? Gdy chodzi o rodzinę człowiek zrobi wszystko. William wiedział co im zrobił i czy mógł oczekiwać tak wiele? Moja własną interpretacja fnafa 6, a raczej tego co działo się później. Mam nadzieję, że są jeszcze jacyś f...