Czerwiec minął szybko, bez żadnych nowości i większych przygód. Zaczynają się wakacje, więc możemy odpocząć od nauki. Byłam ciekawa co nas czeka.
- Gdzie pojedziemy w te wakacje? - zarzuciła Kamilla wchodząc do ogrodu, gdzie właśnie przebywaliśmy. Wszyscy spojrzeli na pana Tymona leżącego na hamaku pod drzewem. Wszyscy piliśmy pyszne soki owocowe, które on przyrządził. Timi spojrzał na niebo.
- Góry czy Morze? - zapytał. Te pytanie padało co roku. Nudziło chyba każdego już oglądanie szczytów, i kąpania się nad morzem, Martin zawsze spalił plecy od gorącego słońca. Miał wrażliwą skórę. Nikt nie zabrał głosu więc zrobiłam to ja.
- Góry i morze? Nudy... Nie możemy pozwiedzać kraju? Wyjechać gdzieś? - rzuciłam pomysł a grupa pomruczyła akceptując pomysł, wszyscy debatowali pomiędzy sobą. - Może jakieś inne państwo? Mamy całe dwa miesiące? - kontynuowałam pomysł.
Tymon nadal patrzał na niebo ale myślał intensywnie.
- Jakie państwa na przykład? - zapytał, dokonywał obliczeń. Wyglądał jakby wszystko kodował.
- Stany Zjednoczone? - odpadają - odwrócił pomysł.
- Japonia - duże koszty - ja już nie wiem ... - zawiesiłam głowę na pięści.
Zaczęły się ,burze pomysłów.
- Grecja!
- Rzym!!
- Może Litwa? - Wszyscy pytali i rzucali pomysłami. Do ogrodu wyszła w dużej letniej sukni pani Halinka. Wyglądała świeżo, zazwyczaj chodziła w stroju do sprzątania. Wszyscy mruczęli zszokowani. - Podsłuchałam waszą rozmowę ... - mówiła i spogladała na niebo w ciemnych okularach. - Głosujcie , Berlin czy Amsterdam. Kto Berlin ręka w dół, kto Amsterdam ręka do góry - rozpoczęła pokojowe głosowanie. Wszyscy stopniowo głosowali. Wygrał Amsterdam.
- Halina czy my mamy takie pieniądze? - zapytał zmieszany pan Tymon, a wszyscy dyskutowali o tym co zrobią i co spakują. - Rozmawiałam z Joanną i panią Dyrektor. Połowę pieniędzy mamy załatwioną. - rzekła i uśmiechnęła się.
- A druga? - zapytał już poddający się pan Timi. Lekko podrapał się po głowie.
- Założyłam zrzutkę na internecie... - powiedziała Halina i dumnie spojrzała na paznokcie. - Pakujemy się. Jedziemy za tydzień. - zawołała zwracając na siebie uwagę. Wszyscy zapiszczeli radośni i wbiegając do Domu wołali - Jedziemy do Holandii - Przygodaa - Ja lekko wstałam i przytuliłam panią Halinę. - Dziękuję. - przypięłam podziękowania.★Tydzień później★
Wszyscy siedzieli w Salonie i ogladali jakieś programy. Puerwszy raz jadę samolotem... Trochę się stresuje, ale cieszę że wszyscy wypoczną. Pani Dyrektor śmiała się i była uśmiechnięta. Jej suknia w kwiaty ,ciemne okulary i słomiany kapelusz podkreślały jej prawdziwą osobowość.
- Ile jeszcze? - zapytała Kamilla mrucząc znudzona czekaniem. Pan Tymon spojrzał na zegarek i ziewnął.
- Dwie godziny. Sprawdzcie czy wszystko co potrzebne macie. Pozamykajcie pokoje i klucze do gabinetu pani dyrektor - odpowiedział. Wszyscy zajrzeli do walizek podróżnych i potwierdzili że są dobrze przygotowani. Martin skakał po całym domu. Ja zamknęłam pokój i odniosłam klucz do gabinetu.
- Idźcie do Salonu, szybko - zagoniła pani Halina. Ale po co? No dobrze. Jak mówiła tak zrobiłam i usiadłam przy grupie.
- Podczas zbiórki zgłosił się do nas przemiły pan. Pan Darek. Słysząc o was ,waszych historiach, wzruszył się. - rozpoczęła pani Dyrektor przecierając i masując swoje ręce. Nikt nie wiedział o co chodzi. Wszyscy patrzeli na siebie z niewiedzą.
- Pan Darek postanowił zrobić wam niespodziankę... - mówił pan Tymon.
- Co takiego!? - zawołał chichocząc Martin tym samym przerywając panu Tymonowi. Pani Halinka klasnęła i krzyknęła - Macie nowe telefony! - Wszyscy zapiszczęli z radości. Nie będę kłamać - ja też. Pani Joanna weszła do pokoju z torbą pełną kartoników. Ciarki po plecach zium... Aktywowane. Każdy odebrał swój i podziwiał prezent.
- Tymi telefonami możecie zrobić zdjęcia - pamiątki na całe życie. Używajcie go i chrońcie przed zniszczeniem. - Przestrzegła pani Joanna i pani Dyrektor potwierdziła.
- Teraz zadzwonimy do pana Dariusza. Proszę podziękujcie mu. - powiedział i sięgnął po telefon pan Tymon.★Na Lotnisku★
Wszyscy oglądali szyby i wystrój... Wszystko na lotnisku było takie duże... - podobało nam się. Zaraz wsiadamy - zakomunikowała pani Cherraflue(pani dyrektor). Przeszliśmy już wszystkie etapy na Lotnisku. I już wchodzimy.
- Ojjj ... Jak fajnieee... - naparzał się Martin. To nasza pierwsza podróż za granicę... I pewnie nie ostatnia.
W samolocie zajęliśmy miejsca i wysłuchaliśmy instrukcji. Nie mogę się doczekać by zobaczyć te kamieniczki i rowery!
CZYTASZ
Akademia Dzieci Wspaniałych ✓
Short StoryAkademia Dzieci Wspaniałych - dom dzieci, porzuconych, chorych i wykluczonych z życia. Zuzia ma 14 lat. Jest chora na zespół Downa. Jako jedna z wielu dzieci mieszka i żyje w Domu Dziecka, nazywanym przez nich "Akademią". Rodzice zostawili ją jak b...