Rozdział 1

100 5 0
                                    

    Carmen Phoenix obudziła się dzisiaj z wyjątkowo parszywym humorem, a to dlatego że Logan wpadł na cudowny wręcz pomysł oblania ją lodowatą wodą z wiadra. Twierdził że podobno tak go budzą codziennie w Durmstrangu. Oczywiście mówił tak za każdym razem, wtedy kiedy zrzucił ją z łóżka wraz z materacem, wtedy kiedy zatrąbił prosto do ucha trąbką, którą ma z mistrzostw świata i wiele, wiele innych pomysłowych pobudek. Było to podejrzane, gdyż Carmen nigdy nie została tak obudzona, nie żeby mu wierzyła.

    Dziewczyna usiadła wygodnie na łóżku i spojrzała na wschodzące słońce, a to oznaczało że jest jakaś siódma. Logan od zawsze miał dziwną manie wstawania wraz ze wschodem słońca, czyli zbyt wcześnie, by robić cokolwiek.

Do jej pokoju wszedł Steff - skrzat domowy rodziny Phoenix. To stworzenie pamięta prawdopodobnie nawet dziadków Carmen.

— Dzień dobry! — przywitał się jak zawsze pełen energi skrzat i postawił na szafce tacę z ciepłą jajecznicą i dwoma tostami z podwójnym serem, Carmen uwielbiała tosty z podwójnym serem, uwielbiała wszystko co jest z topionym serem.

— Dzień dobry... — odparła przeciągając się powoli, po czym przetarła oczy.

— Logan kazał przekazać panience, że czeka w salonie. — poinformował Steff.

Stworzenie pstryknęło palcami pozostawiając Carmen samą ze stygnącym śniadaniem.

— No i sobie jeszcze poczeka. — mruknęła pod nosem, lecz na tyle głośno że gdyby Logan stał pod drzwiami, to z pewnością by usłyszał.

Po skończonym posiłku i szybkim przygotowaniu się czternastolatka chwyciła za klamkę. Ostatni raz obejrzała pokój żeby sprawdzić czy wszystko przy sobie ma, a następnie zeszła na dół. Zastała tam brata, który trzymał w dłoni jeden list z godłem Hogwartu i podpisem Dumbledore'a, był on zaadresowany do Carmen Phoenix.

— Dumbledore przysłał ci list, tak swoją drogą pierwszy raz widzę żeby sam się wysilił i napisał coś odręcznie, chociaż patrząc na koślawe literki to podejrzewam, że stary drops zgubił okulary i wziął się za pisanie na ślepo. — Logan podał jej kawałek pergaminu, oczywiście nie mógł pominąć swojej jakże każdego obchodzącej opinii.

— Czy ty zawsze musisz być taki sarkastyczny? — Carmen uniosła jedną brew do góry, jednak przez jej twarz przemknął cień uśmiechu.

— I kto to mówi? — prychnął poprawiając przydługie, czarne włosy opadające mu na ostre kości policzkowe.

— Tak się składa że ja. — odpowiedziała mu i wyrwała z jego kościstej dłoni list.

Rozerwała delikatnie pożółkły papier. Ostrożnie wyjęła ze środka to, co ją interesowało, czyli pergamin, a na nim koślawe, czarne literki. Zaczęła uważnie czytać tekst. Z każdą linijką jej twarz wykrzywiała się w coraz większym grymasie. W końcu z kamiennym wyrazem twarzy chwyciła za końce kartki i podarła na drobne kawałki, które uformowała w małą kulkę, wrzucając ją do ciepłego kominka.

— Co tam było? — zainteresowany Logan spojrzał w płomienie, jakby był w stanie przeczytać coś co zamieniło się już w popiół.

— Dumbledore chce żebym swoją naukę kontynuowała w Hogwarcie.

Starszy Phoenix zauważył jak Carmen mocno zaciska żuchwę, jakby serio zastanawiała się nad ofertą starca.

— I co zamierzasz z tym zrobić? — zadał kolejne pytanie, a dziewczyna spojrzała na niego swoimi intensywnie szamaragdowym oczami. Czuł jakby siostra właśnie prześwietlała jego duszę i znała najskrytsze sekrety.

— Jeszcze tego nie wiem. — odparła przekierowując swój wzrok z powrotem w kominek i resztki, które zostały z pergaminu.

      Phoenix siedziała na czarnym parapecie w swoim pokoju, zaciskając drobne dłonie na rękawach swojej szaty. Dziewczyna spoglądała w niebo dokładnie tak, jakby miała znaleźć odpowiedź na swoje pytanie gdzieś pośród jasnych gwiazd. Szmaragdowe oczy Carmen błądziły po nieboskłonie, aż w końcu natrafiły na jedną z jaśniejszych gwiazd, która znajdowała się w gwiazdozbiorze Wielkiego Psa - Syriusza. Przymrużyła oczy, myśląc bardziej intensywnie nad propozycją Albusa. Tak naprawdę było bardzo dużo za i przeciw. Z jednej strony chciała zostać w Durmstrangu, ale z drugiej coś kazało jej wybrać naukę w Hogwarcie. Zrezygnowana oparła głowę o szybę, zamykając oczy i wtedy odpowiedź przyszła do niej sama. Już wiedziała co chce zrobić.

Decyzja zapadła, jedzie do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.

The Marauders |Syriusz Black|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz