scena 10

121 16 10
                                    

~ Baekhyun

— Zanim zaczniemy chciałbym jeszcze przedstawić całą kadrę pracowników, którzy będą odpowiedzialni za przyszykowanie filmu i aktorów— Sehun spogląda na plan na prezentacji i znowu na zebranych na konferencji ludzi. Wymienia alfabetycznie imiona całego teamu wliczając w nich oczywiście mnie i mniej ważnych aktorów, jak na przykład mój ex. Nie no dobra, sorry, muszę przestać być dla niego taki wredny.

Ale jak mam nie być, skoro ten fagas ciągle się na mnie gapi jakbym conajmniej przed chwilą umizgiwał się z przystojnym mężczyzna umniejszając jego męskości. A no tak, jakby nie patrzeć zrobiłem to jakieś dwadzieścia minut temu. Nie wiem jednak czemu miałby mieć w tym jakikolwiek interes, skoro nie jesteśmy ze sobą już ponad sześć lat. Zresztą nie dziwię się, że ta sytuacja odbiła takie piętno emocjonalne na nim, w końcu Chanyeol to gówniarz i na tematy seksu reaguje wypiekami aż po czubki uszu. Dla mnie rok różnicy to już była wiekowa przepaść i czasami jak miałem porozwodowego doła to tłumaczyłem sobie, że to przez konflikt pokoleń się rozstaliśmy. Ale oboje wiemy, że to wcale nie było przyczyną, bo nie jestem AŻ tak stary. Oboje dobrze pamiętamy, że powodem naszego rozstania był Chanyeol. A raczej to co mi zrobił. Fajfus jeden...

— Spadaj tymi gałami na drugi koniec stołu, bo jak nie to ci je wydłubię— nachylam się lekko przez blat do Chanyeola i syczę do niego gniewnie, na co krzywi się jak przychlast i odwraca wzrok na Oha.

— Czy są jakieś pytania, bądź zażalenia odnośnie ekipy?— Oh spogląda na zebranych w sali konferencyjnej ludzi. Ja unoszę powoli dłoń w górę i kiedy mężczyzna dostrzega ją wzdycha cicho.— Każde zażalenie oprócz wywalenia z obsady głównych aktorów— w tym momencie moja dłoń znowu wędruje w dół.— Skoro nie ma pytań chciałbym przejść do omówienia scenariusza.

***

To spotkanie było naprawdę męczące. Nawet nieuwaga kosztowała mnie ogromne pokłady energii.

— Kyungsoo pojedziemy na pizzę?— jęczę błagalnie ciągnąc go za ramię.— Chodźmy do tej pizzerii gdzie są śpiewające słonie.

— Baekhyun zamknij się. Nie widzisz, że rozmawiam przez telefon?— warczy zirytowany spoglądając na mnie ze wściekłością.— Nie, nie w porządku. Nie to tylko mój trzydziestoośmioletni klient, czasem jest kapryśny i głośny.

— Ale ja chcę na słonie— krzywię się niezadowolony. Kyungsoo znowu odrywa od ucha telefon, przepraszając ówcześnie swojego rozmówcę.

— Idź. Tam masz jednego— pcha mnie za ramię, wprost na najgłupszego słonia w historii.

— Cześć Dumbo. Uciekłeś z cyrku?— mamroczę niezadowolony i krzyżuję ramiona na klatce piersiowej.— Nie takiego słonia chciałem...— dodaję nieco ciszej tak, aby nie usłyszał.

— Bardziej żałosnego powitania nie wymyśliłeś?

— Mogłem powiedzieć twoje imię i nazwisko, a to dwa najbardziej żałosne słowa na świecie, więc pierwsze miejsce wciąż należy do ciebie. Gratuluję. Wygrywasz talon na kurwę i balon.

— Wiesz myślę, że zobaczyłem dzisiaj coś bardziej żałosnego.

— A na pewno patrzyłeś w lustro? Bo ciebie naprawdę ciężko przebić uwierz mi.

— Za to tobie poszło to w niezwykle łatwy sposób Baekhyun, wiesz?— uśmiecha się z politowaniem i klepie mnie po policzku.— Taki duży, a wciąż zachowuje się jak szczeniak.

— Co masz na myśli?— unoszę lekko brew, a uśmiech nieco mi rzednie.

— Lekkomyślny i do tego głupi, no nie wierzę. Nic się w tobie nie zmieniło— śmieje się ironicznie.— Wiesz Baekhyun to trochę dziecinne robić takie rzeczy, w takim miejscu, z taką osobą. Wiesz, że to ma swoją nazwę jak się uprawia seks z wieloma osobami?

𝒜𝒞𝒯𝐼𝒪𝒩! «𝒸𝒽𝒶𝓃𝒷𝒶𝑒𝓀»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz